Sprzedam golfa
Wyświetlenia: 821 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
Pewnego dnia dzwoni jakaś babcia i mówi: "Nie wiem, czy byłby pan zainteresowany takim starym autem, bo wie pan, mąż zmarł w zeszłym roku, ja tu te sprawy spadkowe pozałatwiałam, no i stoi w garażu no, mamy takiego starego Volkswagena, 98 rok, to wie pan, nic nowego, ale uszanowany. Na złom to szkoda chyba, ale jak pan chce, to może pan zabrać".
Golf był świetny, jasny środek i decha, nie widziałem takiego drugiego do dziś, ale poza tym bieda-wersja. Na wyposażeniu Korbotronik, kierownica i silnik. Ale wsiąść do takiego auta, które ma tyle lat, a pachnie w nim nowością, to coś szokującego.
Pojechałem nim z narzeczoną na wakacje. Wróciłem, odkurzyłem, wystawiłem wieczorem na sprzedaż. Telefon dzwonił dosłownie 10 sekund od zakończenia poprzedniego połączenia, a było grubo po 20:00.
Pierwszy ustawił się handlarz oczywiście. Dałem mu jasno do zrozumienia, że nie będzie obniżek i cudowania, więc najlepiej niech nie przyjeżdża w ogóle. Nie, nie, nie, ja go zabieram za tę cenę, nie ma sprawy. OK. Kolejny telefon, facet prywatnie, (już ich rozróżniam po pierwszym wypowiedzianym zdaniu). Powiedziałem, że już jedzie prawdopodobnie handlarz, ale jak chce to może podjechać, handlarzyna ma pierwszeństwo, ale gdyby marudził, to nie będę z nim dyskutować, tylko pan sobie obejrzy.
Przyjechał Pan Handlarz, jakąś zarżniętą laguną. Z miejsca zaczął krzywić ryja na jakieś wyimaginowane wady w chuj w ogóle dyskwalifikujące auto z eksploatacji. Po pierwszych słowach wszedłem mu w słowo - dobrze, dziękuję. Już jedzie ktoś inny. Dosłownie minutę później wjechało małżeństwo w średnim wieku, z całkiem fajniutką córuchną, która de facto miała zostać nową właścicielką golfa. A handlarz? Wcale nie odjechał, dalej stał przy golfie i palił szluga. Ten drugi facet ogląda auto z latarką, proponuję się więc przejechać na najbliższą stację, gdzie można obejrzeć dokładniej, sprawdzić jak jeździ, wiadomo. Na co ten handlarz z koziej dupy podchodzi do gościa i mówi: "Panie, daj sobie pan spokój, patrz pan, tu do roboty jest wszystko... Tu jak pan popatrzysz, to..."
- Zamknij, kurwa, ryj. Pytał się ciebie ktoś o zdanie? - rzekł pan oglądający.
Handlarz w szoku. Ja też, mieszanina złości na wyskok wkurwionej handlarzyny bez kwitów i szoku na reakcję gościa.
Gość wskoczył za kierownicę, a handlarz rzucił szluga o glebę i bez słowa wpakował się do dojebanej jak koza w obozie dla uchodźców laguny i pojechał.
Typ dojechał na stację, opowiedział swoją historię jak właśnie też sprzedawał niedawno swoje auto i ile przeszedł z tymi pazerami, "łowcami ogłoszeń", ile stracił czasu i odmówił wizyt innym, bo umówił się z gościem typu "dam dwaczysta", więc jak usłyszał znowu to typowe pierdolenie, to wybuchnął.
Golf sprzedał się w niecałą godzinę po wystawieniu ogłoszenia, 3 tysiące złotych taniej niż nielegalne wybory Jacka Sasina za 70mln., które się nie odbyły.
Pic not rel