Pasta o szkole, życiu i totalnym... realiźmie
Wyświetlenia: 703 / 0 | Seria: Pasty o szkole, życiu i totalnym... realiźmie | Dodano przez:Szym_An_on
Totalnym... realiźmie część II
Witam was anony dzisiaj pisze do was o przejezajebistym wydarzeniu które wydarzyło się (kurwa powtórzyłem się)mi moim ziomkom i mojej klasie.
A mianowicie pojechaliśmy do warszawy.
Więc tak nasza klasa jak pisałem pod ostatnim wpisem jest tak trochę (jak by to w miarę miło powiedzieć) zjebana i nie jeździmy za często na jakieś wycieczki. Do tego dojebał nam jeszcze pewien wirus pochodzący z wuchan: rystrykcje, blokady ogólniej do dupy.
Dobrze nie będę już przedurzał zaczynajmy.
A więc tak pewnego dnia na dziennik mój brata ojca i matki przychodzi wiadomość w której treści zawarta jest informacja o nadchodzącej wycieczce, wycieczce o której huja wiedzą my też i mamy zadecydować gdzie chcemy jechać. Wy już wiecie gdzie ale jebać to jest ta część histori opowiadającej o demokracji klasowej. A więć do wyboru była WARSZAWA, Wrocław i zakopane, ja z ziomkami stwierdziliśmy że ni cholery nie chcemy do zakopanego bo można tam samemu pojechać i nic ciekawego tam nie ma. Wrocław to było moje miasto wymarzone zawsze chciałem tam pojechać, ponieważ jestem bardzo zainteresowany odwiedzeniem tamtejszego afrykarium. Nie chce mi się tłumaczyć co to jest, dlatego daje wam zadanie na dziś anony i sprawdźcie co to jest. No i teraz nasza cudowna stolica Warszawa miejsce muzeów i wielu obiektów historycznych. Odrazu powiem, że nie mam nic przeciwko zwiedzaniu muzeów ale anone prosze was... Czekacie 8 lat na jakąś wycieczkę gdziekolwiek dalej niż wasze województwo i jedziesz kurwa zwiedzać muzea? no bez jaj.
Dobra bo odbiegam troche od tematu. Nasza klasa jak już wiecie z poprzedniego wpisu ma aż 17 dziewczyn przekichane troche co nie? Otuż tak i demokracja wygląda tak chłopcy i możę pare naszych koleżanek głosuje za tym co my a pozostała reszta na coś co jest głupie ale inne niż my chcemy więc lepsze, i dlatego właśnie pojechaliśmy do warszawy.
Nauczycielka na każdej lekcji jaką z nią mieliśmy robiła nam angielski na zastępstwach na wychowawczych i na samych angielskich (pewnie wy też znacie ten ból co?). Ale teraz teraz było jakoś... inaczej. Jak tylko się dało dawała nam 45+ minut plus kazań o wycieczce a potem kurwiła i kurwiła jak to nam zrobi anigielski i trzeba będzie nadrabiać ehh...
Dobra bo to już was pewnie nie interesuje więc przejde już do opisu samej wycieczki.
Godzina 4:00 wszyscy którzy mają jechać do warszawy stoją na parkingu obok naszej szkoły przy naszym kościele parafialncym. Wchodzimy do autobusu godzina 4:15 wybija na zegarku a naszej wychowawczyni nie ma. nadmienie tylko że ciągle nam gadała aby się nie spóźnić i aby się wyspać by być na czas. Ogólniej lubię naszą nauczycielkę luźna jest da się pogadać ale troche taka roztrzęsiona.
4:20 już mamy jechać i zbuta do autobusu wchodzi nasza nauczycielka przeprasza wszystkich i jedziemy.
Jazdy nie ma co opisywać nie było w sumie nic ciekawego każdy nos w telefonie i jedziemy. Godzina 8:2? (nie pamiętam dokładnie która była) zatrzymujemy się w maku. Dopowiem tylko żę w naszej klasie każdy ma lat 13+ niektórzy nawet 15, a i tak te amevy umysłowe wchodzi na zjeżdżalnie dla dzieci które według przepisów mają mieć 120 cm wzrostu. Coś tam zamawiają do jedzenia coś tam gadają, A my się z we 3 trzymamy razem i gadamy z inną trójką naszych kumpeli o których nie moge za dużo pisać bo rodo here, ale powiem że są niezłymi kumpelkami. Jedna weganka, dróga typowa blondynka i trzecia... nie znam jej za bardzo lol. Troche śmiechamy z naszej klasy i z tej wycieczki, ale już czas jechać. Jedziemy i jedziemy i w końcu dojeżdżamy na miejsce o godzinie 10:00.
Kierowca wypierdala nas na zbity pysk i widzimy jakąś kobietę która ma nas oprowadzać daje nam przekaźniki, wiecie chyba o czym mówię. Cośtakiego, że wpinasz tam słuchawkę i słyszyzs co ona mówi. A więc tak jesteśmy w jakimś zamku pełno jakiś obrazów i dzieł sztuki trony senat i sypalni itd. Już nie będę opowiadał jak się zgubiłem i mi się grupy pojebały bo jest to nudne i nie ciekawe. Chyba że chcielibyście abym o tym napisał takie dokończenie tej historii to piszcie potrzebuje motywacji.
Godzina 14:00
Wychodzimy z zamku idziemy przez warszawe, od cholery gołębi mniej dziur w drogach i więcej zabytków ogólniej średni. Tu jakiś pomnik Szopena, tu Jna kilińskiego. Godzina 15:10
Dochodzimy do stadionu narodowego. Mnie osobiście jakoś ten element wycieczki nie ekscytował ale jebać było w cenie więc skorzystałem. Mnie i jak potem zauważyłem Michała i Wiktora (o których mówiłem w poprzednim wpisie) bardziej interesowały nietoperze które latały nad stadionem, (jeden podczas wywodu przewodnika odwalił 4 pełne kułka). Zwiedziliśmy także szatnie, łazienki i ławkę rezerwowych. Ciekawe...
Godzina 17:35
jesteśmy w hotelu w hotelu Wald (osobiście polecam przyjemne miejsce zwłaszcza dla osób ze wsi i wiejskich regionów). My we trójke w jednym pokoju rosiadamy się każdy zaklepuje swoje łóżka spoko spoko i widzimy na stole leżą 3 butelki wysowianki. Patrzymy się na siebie uśmiechgamy i stwierdzam
- chłopaki... Pijemy.
Oni przytakneli i w tamtym momencie Michał wyjmuje pluszową świnkę którą trzymał w plecaku na przetrzymanie jednez z koleżanek (chciałem tylko napomknąć iż ma on bardzo dobre relacje z dziewczynami z klasy i niejako jest ich wodzem przywódcą), ale kontynujując wyjmuje tą świnie sadza przy stole dale jej butelke z wysowianką i szklankę. I jak nie wybuchneliśmy śmiechem to było coś. Wtem do pokoju wchodzi koleżanka weganka wraz z blondyną i tą o której nie wiemy za dużo (jeśli to czytasz to przepraszam) i widzą nas w trójkę przyssanych do butelek z piciem siedzących przy stole wraz z pluszową świcią z butelką w raciczkach. Nastała cisza i Wiktor mówi:
-co tam?
Wszyscy w śmiech radosna atmosfera, ale dobra ogarniamy się one też i mówią do nas że 19:30 kolacja i zapraszają nas do nich aby obejrzeć tytanika. My myślimy: "no w sumie spoko", pójdziemy będzie śmiesznie.
19:30 kolacja
Typowe polskie jedzenie zupki mięso ziemniaki. No nie wybrzydzaliśmy bardzo smaczne. Potem zamówiliśmy pizze jak każdy na wycieczce bo wyjdzie taniej. Cebula tryb motzno.
Po kolackji idziemy do dziewczyn fajnie się gada i wchodzi nauczycielka i żartobliwie mówi abyśmy jako chłopaki się dobrze zachowywali jeśli wiecie o co chodzi... I to był jeden z tych momentów kiedy nie musisz nich mówić do ziomków bo wiedzą dobrze o co ci chodzi. Jak umierasz zewnętrznie oni z resztą też przynajmniej tak myślę ... Jebać...
Wkońcu nie obejrzeliśmy tego tytanika idziemy do siebie bierzemy pizze cztery sery (ja osobiście wolę coś z mięsem ale ok). Zjadamy ją, każdy po koleji się myje kończymy spijać wysowiankę bo za darmo hehe janusz hehe cebula hehe, kładziemy się do łóżkeś światło z ulicy świeci ale jest ok. Gadamy sobie tak jeszcze do 23 i idzemy spań (nadmienię tylko że staraliśmy się odwalać ale tak aby potem nie było problemu.)
godzina 6:30
Pobudka wstajemy ogarniamy się pakujemy ścielimy łóżka jesteśmy gotowi na dzień 2.
godzina 7:36
Idziemy na śniadanie hehe dobr jedzenie, kawa też, tak pije kawe lubie sobie czasami trzasnąć filiżankę kofeiny na dobry początek dnia. Dalej już nie było nic ciekawego oprócz tego że nasze znajome pisały do randomowych typów, było śmiesznie.
Dobra wracamy na szlak wycieczki
godzina 9:48
Jesteśmy na cmentarzu. Tutaj nie będę się nad tym użalał wiele grobów mniejszych większy dla olimpijczyków dla artystów, piosenkarzy, piłkarzy itd.
Najbardziej z tego zaciekawiła mnie historia grobów postaci, którzych możecie znać w książki "kamienie na szaniec" polecam. A z resztą nie muszę polecać bo i tak przeczytacie to jako obowiązkową lekturę w 8 klasie hehe.
11:28
Czas się kończy idziemy dalej
jesteśmy w najciekawszym miejscu w całej warszawie polecam z całego serca i nawet jak nie lubicie tego typu klimatów musicie to zobaczyć a mianiowicie [usunięto].
Żartuje chodzi mi o "MUZEUM POWSTANIA WARSZAWSKIEGO" super miejsce wiele ciekawych informacji replik broni jak i prawdziwej broni dokumentów sal i jebity samolot! Ogólniej super...
Byliśmy jeszcze w centum nauki kopernik ale o tym nie ma co się za dużo rozpowiadać.
Godzina 13:13
Jesteśmy w jakiejś restauracji nawet fajna ale mniejsza z tym. Idziemy na łazienki królewskie. Ładnie tam nie zbyt ciekawie fajne miejsce do relaksacji. XD po tej wycieczce nauczyciele jechali po mnie i kolegach bo zakumplowałem się z jebaną wroną nie nie z osobą o takim nazwisku (w każdym bądź razie nie w tamtym momencie hehe) ale z prawdziwą waloną wroną Michał jako najlpeszy kumpel robił mi zdęcia jak nimalże głaskam wronę (ciekawe jak w domu z tego śmiechał?)
Dobra wychodzimy z tych kibli (w dosłownym sensie) zmierzamy przez łazienki i...
Godzina 15:00
jesteśmy w autobusie
Jedziemy kiedy to cały autobus zaczyna śpiewać. I nie uwierzycie jak byłem wzruszony (chyba mi nawet łespa pociekła) cieky do o godzinie 21:37 za namową naszej 3 przenieświętej zaśpiewaliśmy barkę... coś cudownego...
Śpiewaliśmy jeszcze inne piosenki i kiedy to wróciłem już do domu położyłem się w moim jużku i ze wzruszeniem, modlitwą i uśmiechem na twarzy poszedłem spać aby jutro rozpocząć cudowną sobotę.
Rok szkolny 2021 może nie będzie taki zły?.