Mój stary to fanatyk soli. Wszystko co je musi zawierać jej nadmiar. Jak inni Janusze biją żony za przesłoną zupę ten bije że jest za mało przesłona. Pewnego dnia matce wysypał się cały dzban soli do miski zupy starego . Soli było tak dużo że zawartość zupy wylewała się po brzegach, a na środku utworzył się mały solny kontynent. I tak to kurwa zeżarł!!. A zupa ta była pewnie bardziej słona niż Bałtyk .Jestem pewien że gdyby dopuścili go do niego to wypił by go jak smok wawelski Wisłę. Pewnego dnia stała się jednak sytuacja która zmieniła życie wszystkich otaczających go osób. Bo uwaga.... Pojechaliśmy do Wieliczki. Ja nie wiem kto wpadł na tak debilny pomysł. Początkowo było ok. Nic nadzwyczajnego się nie działo, ale to co zrobił potem to mi wciąż się śni. Bo kojarzycie te odwierty w których wsadzano dynamit. W Wieliczce roi się od takich. Bowiem stary na oczach wszystkich zwiedzających zaczął ruchać solną ścianie kopalni przez jeden z tych otworów . Po chwil przyszła ochrona a stary uciekł w głąb kopalni. To był ostatni raz kiedy go widziałem. Policja szukała go specjalistycznym sprzętem ale go nadal w kopalni nie znaleźli. Do dzisiaj znajdujemy torebeczki z solą po wcielane gdzieś po kątach. A starego nadal nie ma. Jestem jednak pewien że nadal chowa się w kopalni soli i liże ściany bardziej niż prostytutki na trasie Bydgoszcz Toruń, sami wiecie co. Z bogiem
