Dzień z życia mikola
Wyświetlenia: 480 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
4:50
Już z ziomkami jesteśmy na Wrocławiu głównym, obok postojówki dla towarowych.
Plan jest taki; czekamy na pociąg z pustymi kontenerami i sprawdzamy czy jest wystarczająco długi aby maszynista nas nie namierzył. Następnie na trzy dwa jeden wpierdalamy się jeden po drugim na wagon i czekamy aż skład nabierze prędkości. Jeżeli moje zajebiste zdolności matematyczne mnie nie mylą, to powinniśmy mniej więcej po trzech godzinach przejeżdżać koło Zgorzelca, gdzie niepostrzeżenie wysiądziemy.
5:20
Namierzyliśmy piękny składzik, w chuj długi, więc nie ma szans aby ktokolwiek, a zwłaszcza bagiety
nas namierzyły. Czekamy aż zacznie ruszać, bo chujowo tak ryzykować niczym nie umotywowanymi kontrolami.
5:21
O w dupę, zaczął ruszać. Wbiegamy teraz między wagony jak jeszcze prędkość jest stabilna.
5:30
Siedzimy między wagonami, bo ten debil przemo kazał nam wbiegać na nie ten skład co trzeba. Jeszcze do zniesienia by było gdyby po prostu jechał gdzie indziej albo wiózł co innego, ale w tym gównianym przypadku wagony ciągnie lokomotywa z jedną kabiną. NO KURWA Z JEDNĄ KABINĄ. Kierownik może nas namierzyć po prostu patrząc za siebie. Mamy przesrane.
6:00
Nie mogę. Po prostu kurwa nie mogę. Krzychu właśnie wyskoczył z jadącego 60 km/h pociągu. Chłop wymiękł i postanowił zrobić alt f4 ze swoim życiem. Postanowiliśmy zaryzykować i wejść w końcu do wagonu, co najwyżej jak pociąg zwolni to po cichaczu ewakuujemy się ze składu.
6:15
Mam dobrą i złą wiadomość. Dobra jest taka, że udało nam się wskoczyć do wagonu, a zważywszy na to że pociąg wiezie piasek to siedzenie jest w miarę wygodne. Zła wiadomość to to, że jak wychyliliśmy się, to pociąg nie zaczął zwalniać tylko diametralnie przyspieszył. Wagonami tak szarpnęło, że aż szymon przyjebał głową w ścianę kontenera.
7:08
O fak. Nie wiedziałem, że skład towarowy i to jeszcze z manewrówką na czele jest w stanie się rozpędzić do tak niebotycznych prędkości. Nie wiem czy on chce nas tu pozabijać, czy wjechał na szlak dla pendolino, ale nadal się trzymamy.
7:30
Jedziemy już tak szybko, że już wojskowi w tych swoich symulatorach przeciążeń mają lepiej. Momentami czujemy jak piasek z wagonów chwilowo staje się ciałem stałym, aby następnie wjebać się z całym impetem w równoległą ścianę wagonu. Janek tu już ze mną nie wytrzymuje.
8:00
Jebać Zgorzelec, postanowiliśmy z Jankiem przejść na początek składu i spuścić wpierdol maszyniście. I tak za taką jazdę pkp by zesłało delikwenta na jakąś kolonię karną, więc tylko wyręczamy im robotę.
8:10
Co jest kurwa? Stąd nie widać lokomotywy. Przeszliśmy już co najmniej po pięciu wagonach a nadal tego berbecia nie widzimy. Będziemy przemierzać bezkresne szlaki wagonów towarowych do skutku. Naddźwiękowa prędkość składu to nasz najmniejszy problem.
9:00
Mamy gnoja. Typ wyglądał jakby śledczy z CIA spędził pół roku na Podlasiu. Miał 2.5 promila, ale to była jedyna informacja jaką się od niego dowiedzieliśmy zanim wyjebałem mu z kranu hamulca w łeb.
Teraz trochę brak profitu, bo właśnie ujebałem jedyną metodę zatrzymania tego składu.
9:10
Wywołują nas przez radio, że jak się nie zatrzymamy to wpierdolimy się przez ślepy tor do jeziora. Na szczęście nikt z nas nie był takim debilem, żeby coś im odpowiedzieć bo jeszcze by było na nas.
10:03
Widzimy naszą nieuchronną zgubę. Jezioro żywe na mazurach. Okazało się, że to co jest w kontenerach to nie piasek, ale ostatni na świecie transport polleny 2000. Musimy więc uratować tą pędzącą życiową inwestycję.
10:30
Udało nam się zbić trochę prędkość składu wsypując pollenę do silnika, ale mamy teraz inny problem. Biały kolor ładunku wzbudził podejrzenie CBŚP i Wojska polskiego, więc teraz gonią nas dwa helikoptery i sześć wozów opancerzonych. Zdążyli nawet ułożyć tory nad jeziorem i połączyć je z nieczynnym szlakiem. Mamy przejebane.
11:00
Wiemy już, że to jest nasz koniec, więc jako ostatni posiłek postanowiliśmy się naćpać polleną 2000.
11:01
O W MORDĘ. ALE PO TYM JEST FAZA.
Ciąg dalszy nastąpi…