To ja, Piąty Jeździec Apokalipsy (nie kanoniczne *
Wyświetlenia: 263 / 0 | Seria: Czterej jeźdźcy apokalipsy | Dodano przez:NarysowanyAnoneo
Pewnie sobie myślicie "ale jak to piąty jeździec, przecież to niemożliwe" otóż jesteście w błędzie, ale pozwólcie że was z tego błędu wyprowadzę i opowiem skąd się w ogóle kurwa wziąłem. Otóż to było tak:
Św. Janowi kiedyś ktoś zaszedł za skórę ale nie chciał o tym mówić swoim synom Zarazie, Śmierci, Głodzie i Wojnie, bo to było dosyć cringowe, i mogę wam powiedzieć że jak dowiedziałem się chwile po stworzeniu mnie o powodzie przez który mam zabić tego konfidenta to w głębi duszy kisłem jak ogórki w słoikach, bez grama przesady. Jako że Jan to mój ojciec to grzecznie podreptałem pod adres tego gościa który narobił wstydu mojemu ojcu, bo tak w zasadzie to na tym polega moja rola, moje życiowe zadanie, do apokalipsy oczywiście bo tak samo jak moi bracia siedzę w ukryciu czekając na ten jebany koniec świata, oczywiście jak na złość nie nadchodzi, ale wracając. Podszedłem pod drzwi i bez większego namysłu zadzwoniłem do drzwi po czym wskoczyłem na daszek który był nad drzwiami.
Halo, jest tu kto? Jeśli to znowu wy małe bachory to wezwę stu- w tym momencie zeskoczyłem na niego ze swoją kataną (czyli moją default bronią) z daszku po czym jednym zgrabnym cięciem przeciąłem jego całe ciało na pół. Gdy spojrzałem na ciało a potem do przodu zobaczyłem że już mam przejebane. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Jezus który akurat szedł z burdelu Lucyfera, (w następnym blogu wam opowiem jak w późniejszym czasie tam uratowałem tyłki moim braciom) WRACAJĄC. Jezus na mnie spojrzał, potem na ciało leżące przede mną, potem znowu na mnie i w końcu zapytał:
Ty to kto?- po chwili odpowiedziałem swoją niewyparzoną gębą.
Jestem Zemsta, Piąty Jeździec Apokalipsy, miło mi.- odpowiedziałem nie świadomy konsekwencji.
Nagle jak nie jeb- o cholera muszę kończyć bo Zaraza wrócił do domu, a nie chce żeby się dowiedział że pisze na jego kompie, pa!