LA, cześć 1
Wyświetlenia: 36 / 0 | Seria: Pamiętnik Azzy. | Dodano przez:azza
Następnego dnia wstałem trochę zaspany, mieliśmy spotkać się o 8 rano żeby w Los Angeles być koło 21 czasu polskiego w mieście, ale oczywiście jestem zjebany i wstałem o 14, o dziwo przespałem 17 różnych budzików i intensywne budzenie Floriana w które się wolałem nie bardziej zagłębiać. Na nasze szczęście następny samolot był koło 16, a na moje nikt nie był zbyt zły bo Belial sam obudził sie po dziesiątej. Szybko wstałem z łóżka, poszedłem wziąć prysznic, umyć zęby, ubrać się i spakować podręczny bagaż wraz z moją kataną. Kiedy o 15:30 wszyscy się już u nas spotkaliśmy uzgodniliśmy co i jak i wybraliśmy się na lotnisko, na szczęście Stolas miał auto którym mógł nas zawieść, niestety mogliśmy się tego spodziewać bo miał passata, gorsza by już chyba była tylko multipla. Na lotnisku byliśmy chwilę po szesnastej i zostało nam parę minut przed odlotem więc skoczyliśmy po szybki prowiant i wsiedliśmy na pokład samolotu. Po chyba 12 albo 13 max 14 godzinach lotu, nie jestem pewien bo połowę przespałem a połowę przegrałem na moim telefonie w Pokémon fire red na emulatorze, wracając wylądowaliśmy już w Los Angeles gdzie była jakaś 20. Idąc przez miasto i szukając jakiegoś motelu uznaliśmy że nie ma sensu już dzisiaj szukać żadnych lisów bo było zbyt późno i pewnie byśmy ich nie zauważyli, zgodnie uznaliśmy że pójdziemy się napić przez co trafiliśmy do nocnego klubu LUX. Po wejściu do środka zastaliśmy prawie pusty budynek, przy barze siedział czarnoskóry męższczyzny który rozmawiał z jakąś ciemniejszą kobietą pijącą alkohol, zgodnie uznaliśmy że to klient i barmanka więc zaczęliśmy iść w ich stronę żeby coś zamówić, w tym samym czasie światła sali skupiły się na środku gdzie przy pianinie siedział jakiś mężczyzna, muszę przyznać że naprawdę przystojny mężczyzna. Zanim zdążyliśmy jakkolwiek zareagować z pianina już zaczęły wydobywać się nuty a mężczyzna patrząc tylko przed siebie otworzył usta i zaczął śpiewać.
- A million dollars for your sorrow now you’re paying for it
Rozbrzmiał piękny prawie że anielski głos mężczyzny, rozejrzałem się po każdym i zgodnie z moim przeczuciem wszystkie oczy w klubie były skierowane właśnie na niego.
- Think twice, being evil has a price- kontynuował a my tylko patrzyliśmy ze zdumieniem.
- I hear a lot of little secrets, tell me yours and I’ll it. You wanna know my name by now, better think twice, ‚cause being devil has a price.
Kiedy zatrzymał swój śpiew na chwilę odwrócił wzrok wprost na nas i uśmiechnął się, grał dalej i odwrócił od nas wzrok.
- I start to wonder is this real life, throw out a candle turn out the lights, the cause of morals make you feel like you’re better than it, think twice being devil has a price.
Po wypowiedzeniu tych słów zakończył śpiewanie całkowicie co dało się wywnioskować po tym że odrazu nacisnął klawisze niższe po czym złapał za drinka, który leżał na pianinie i zaczął iść w naszą stronę kiedy światła za nim wracały do swoich poprzednich pozycji.
- Witam, nazywam się Lucifer Morningstar. Jakie jest twoje największe pragnienie?- podszedł najpierw do Floriana, podał mu rękę i zadał pytanie z szyderczym uśmiechem.
- Chciałbym, chciałbym kiedyś napisać powieść dzięki której bym stał się sławny.- odpowiedział bez skrupułów Florian jakby właśnie coś wyciągnęło z niego to siłą.
- Uh, nie tego się spodziewałem.- odrzekł mężczyzna po czym napił się swojego drinka.
- Czemu, czemu to powiedziałem?- zapytał cicho pod nosem Florian po czym usiadł przy barze trochę przygnębiony tym że jego największa zachcianka właśnie została wyjawiona bez żadnego zastanowienia.
- A więc co wraz sprowadza do mojego klubu co?- zapytał pokazując ręką żebyśmy usiedli przy barze więc tak też zrobiliśmy.
- Jesteśmy tu żeby zwiedzać, a akurat chcieliśmy się czegoś napić i trafiliśmy na ten klub panie Lucyfe- w tym momencie mówiący właśnie Stolas trzasnął się w głowę nikt nie wiedział o co chodziło i jakimś cudem już każdy z nas miał przed sobą drinka.
- To ja już będę spadać Luci, zdzwonimy się później.- powiedział czarnoskóry mężczyzna zanim Stolas mógł dokończyć swoją myśl.- dzieki za drinki Maze.- dodał po czym wyszedł z klubu.
- Panie Lucyferze, czy może nie jest pan władcą piekła?- zapytał prosto z mostu Stolas patrząc się w oczy wysokiego mężczyzny z czarnymi stylowymi włosami, z dobrze zadbaną brodą i ubranego w stylową czarną koszule na którą miał zarzucona czarna marynarkę pasującą do jego spodni właśnie kończącego swojego drinka.
- Ah, tak się właśnie składa że jestem.- odpowiedział jakby trochę żartobliwie.
- A więc przejdę do sedna, musisz wrócić na tron. Odkąd cię nie ma większość kręgów piekielnych przejęły wysoko położne demony wypychając grzechy główne z władzy nad ich własnymi terenami powodując wojnę piekielną w której zmarło wielu.- powiedział Stolas, widziałem że są tam jakieś kręgi którymi sterują różne osoby ale nie wiedziałem że piekło miało wojnę w której demony wypchnęły grzechy z ich własnych terenów, ale sam się zaciekawiłem bo „większość” kręgów zostało przejęte więc ciekaw byłem które nie zostały.- do tego szatan przejął władzę nad piekłem i szczerze mówiąc jest okropnym władcą.- dodał jeszcze.
- Hmm, a więc jesteście demonami tak? Dobrze że mi powiedziałeś ale niestety nie mam zamiaru wracać do piekła, chociaż szatan jako władca brzmi niedorzecznie. Nie mogę w to uwierzyć.- powiedział były władca piekła, wtedy do mnie dotarło że to ten LUCYFER we własnej osobie stojący przede mną. Pierwszy upadły anioł, syn samego stwórcy i najpotężniejszy demon we wszechświecie.
- Więc nie masz zamiaru przywrócić piekła do porządku?- wtrącił się Belial
- Nie.- odpowiedział stanowczo Lucyfer, chyba nic by nie sprawiło że by wrócił do piekła.
- A więc może chociaż jesteś w stanie nam pomóc w naszej misji, tak naprawdę nie jesteśmy tu żeby zwiedzać.- powiedziałem do Lucyfera, byłem trochę nerwowy w końcu odzywałem się do samego władcy piekieł, który mógłby mnie zabić małym palcem u stopy jakby chciał.
- Jakiej misji?- zapytał zaciekawiony diabeł.
- Przybiliśmy do Los Angeles żeby zbadać sprawę nagłego pojawienia się zaskakującej liczby lisów chodzących po ulicach miasta. Podejrzewamy że to japońskie bóstwo Kitsune. - powiedziałem już trochę bardziej przygaszony, nie chciałem w sumie mieszać w to brata Jezusa ale jak widać żył w tym mieście więc powinien wiedzieć więcej niż każdy inny.
- Kitsune? Tutaj? Nie widziałem nie słyszałem, więc raczej dużo wam nie pomogę w tej misji badania bóstw. I czemu czte- spojrzał na Floriana i zbadał go wzrokiem- trzy demony tutaj robią badając sprawę jakiegoś bóstwa.- powiedział.
Postanowiłem że wytłumaczę mu sytuację, pokiwał głową, trochę się pośmiał a potem zaczęliśmy pić i dowiedziałem się o tym że Jan Paweł II po śmierci w 2005, jak przybył do piekła momentalnie zaczął zbierać dusze i przez ich ilość wykupił sobie u Lucyfera prawa do bycia głową tortur w piekle na stałe, więc to dlatego zasiadł przy piekielnym stole dla wysoko położnych demonów i istot piekielnych. Oprócz tego dowiedziałem się trochę o aniołach, niebie, stwórcy , i o samym Lucyferze który za życia w niebie nosił imię Samael. Po paru drinkach kiedy nasz gospodarz nie wydawał się w ogóle upity Stolas wstał i powiedział że idzie zapalić, uznałem że wyjdę z nim bo siedzenie parę godzin w ciągłych oparach gorzały i rozmów o piekle już mi się trochę znudziło a odetchnięcie świeżym powietrzem mogło by mi tylko i wyłącznie pomóc. Gdy wyszliśmy na zewnątrz Stolas wyciągnął paczkę fajek.
- chcesz?
- Nie palę.
Odpowiedziałem po czym ten odpalił papierosa i zaciągnął się dymem, wypuścił go przede mnie a gdy ten rozniósł się w powietrzu nagle zobaczyłem 9 biegnących przez ulicę lisów, gdzie jeden na przedzie był inny od reszty, biały z czerwonymi śladami na sobie. Trochę podskoczyłem przestraszony i zacząłem iść w ich stronę.
- Gdzie ty idziesz?- zapytał mnie
- Odlać się- powiedziałem instynktownie i poszedłem w stronę w którą pobiegły lisy.
Parę minut biegania po ulicach za moimi wyimaginowanymi lisami i zatrzymałem się w alejce gdzie nic nie było, nie byłem już sam pewien czy jestem najebany czy one tu naprawdę były ale po chwili poczułem na swoim ciele lekki zimny dreszcz a światło księżyca odbijało się od czegoś i lądowało na wprost mnie. Spojrzałem do góry, księżyc był w pełni, był piękny, nigdy wcześniej czegoś tak pięknego nie widziałem i już rozumiałem czemu Stolas interesuje się astrologią. Po chwili mój wzrok jednak zaczął schodzić w dół i zobaczyłem ją, a dokładniej biało włosa kobietę z czerwonymi pasemkami ubraną w śnieżno białe kimono z którego światło księżyca odbijało się w moją stronę. Po chwili odwróciła się w moją stronę, była piękna jeszcze piękniejsza niż księżyc a blask jej złotych oczu wbił się prosto we mnie powodując brak możliwości oderwania wzroku, kiedy już udało mi się oderwać wzrok od jej oczu nagle zobaczyłem jeden po jednym ogonie zaczynający wychodzić zza jej pleców. Uśmiechnęła się do mnie i zeskoczyła z budynku z ogromną gracją która przystawała takiej damie, wylądowała tyłem do mnie i z jeszcze większym uśmiechem odwróciła się idąc w moją stronę.