Królestwo Jolki
Views: 9 / 0 | Series: Creepypastes | Added by:anon
-Mamo?- minęła chwila, zanim sens tego prostego słowa do niej powrócił. Jej córka patrzyła się na nią, z szeroko otwartymi oczami z przerażenia- mamo, przestań.
-Jaki kolor ma kartonik?- zbyła prośbę córki pytaniem.
-Prawie biały.
-Nie kłam.
Kartonik. Zwykły gadżet, który rząd zrzucał z samolotów, kiedy wszyscy mieli nadzieję, że jakaś akcja ratunkowa ma jakiś sens. Działał na prostej i naiwnej zasadzie. Jeśli cię dopadną ściskasz, aż kliknie. Potem, bez litości urządzenie zmieniało kolor z białego na czarny. Powoli, odmierzając pozostały czas świadomości. Trzy dni temu, jeszcze obśmiewała pomysł. Co jak dopadnie cię więcej niż jeden? Zdoła zjeść pół łydki zanim się uwolnisz? Albo co jak zombiak najpierw gryzie chudego niskiego, a minutę później grubego wysokiego? Zmiana świadomości też trwa tyle samo? Nie miało to jednak znaczenia. Ją dopadł jeden i wystarczyło. Płacz dziecka powoli przywracał ją do teraźniejszości. Dianka ściskała w rączkach szpukulec do lodu.
-Powiedziałam, że jest szary- szepnęło dziecko pociągając nosem- masz oczy jak oni mamo.
Nie była zaskoczona. Zmęczona- tak, zrezygnowana- też. Jakiś neuron w jej mózgu jednak jeszcze zaskoczył.
-Diana posłuchaj mnie- oblizała suche wargi- jedzenie wiesz gdzie jest tak?- dziewczynka przytaknęła. Kobieta ruszyła się powoli wymijając dziecko, póki jej mózg jeszcze w miarę funkcjonował. Podeszła do drzwi, ale zabezpieczenia ją pokonały. Pogryziona ręką, żyła juz własnym życiem. Wykonywała nagłe ruchy, bez jej ingerencji, a ta nie pogryziona ślizgała się po zasówce. Odwróciła powoli głowę w stronę Diany. Dziewczynka potrząsała głową na lewo i prawo płacząc.
-Kochanie.... Nie mogę tu zostać... Wiesz przecież...- mówienie zaczęło sprawiać trudność. Odsunęła się trochę od wyjścia. Miała ochotę przytulić do siebie mocno Dianę i zasnąć, ale była zbyt zmęczona żeby się schylić i walczyć z własnym ciałem. Siły musiało jej starczyć na wydostanie się z tego azylu. Po kilku ciężkich próbach w końcu zamek zaskoczył. Poczuła coś prawie jak dumę, że poradziła sobie bez Diany. Powoli opuściła dom, w stronę królestwa Jolki. Nagły impuls kazał jej wracać natychmiast, ale obiła się tylko o drzwi. Osunęła się powoli na ziemię. Jednym z ostatnich co zobaczyła to Jolka, która powoli szła w jej kierunku jak jakiś upiorny komitet powitalny. Potem wydawało jej się, że wszystkie trupy idące w jej kierunku mają twarz jej męża. Zanim jej świadomość zgasła zdążyła się uśmiechnąć.