W zeszłym roku miałem zawał, a mam tylko 24 lata. Siedziałem przed komputerem, gdy nagle poczułem kłucie w klatce piersiowej, po chwili zrobiło mi się zimno, następnie pociemniało mi przed oczami i to wszystko, co pamiętam. Ocknąłem się w karetce, którą wezwała matka. Później dowiedziałem się, że znalazła mnie leżącego na dywanie w kałuży kału; tak, podobno się obsrałem. Od tamtej pory jestem strasznie przewrażliwiony na punkcie swojego zdrowia, rzuciłem fajki, picie, zacząłem zdrowo się odżywiać. Dzisiaj, gdy się kąpałem, znów poczułem kłucie w klatce piersiowej, wpadłem w panikę i mogłem złapać oddechu. Zawołałem dziadka, który akurat przyjechał na święta i czytał w kuchni gazetę. Dziadek wpadł do łazienki, zobaczył, co się dzieje. Widział, że kurczowo trzymam się za klatkę piersiową i desperacko próbuję zaczerpnąć powietrza. Dziadek wskoczył do wanny, usiadł na przeciwko mnie i zwalił mi konia stopami. Ból minął, a woda nadała poślizgu dziadkowym stópkom.