Zakupy na kacu

Wyświetlenia: 971 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon

Po dość mocno zakrapianej imprezie na pół kacu pół najebaniu postanowiłem pojechać na zakupy. Coś mnie naszło żeby kupić sobie nowe spodenki na lato. Ponieważ ewidentnie czułem, że alkomat pokaże czerwone światełko, postanowiłem karnąć się komunikacją miejską. Pojechałem kupiłem zapłaciłem i wracam. Na Naramki spod Avenidy najłatwiej dojechać 51. Czekam sobie grzecznie aż tu nagle jeb - skończyła się faza. To już ewidentnie przestało być pół najebanie tylko zaczął się kac. Zacząłem się pocić, brzuch wydęło mi jakbym był grubym Januszem 120kg+. Wsiadam. Brzuch mnie napierdala tak, że nie wiem czy zaraz się zesram czy zrzygam. Podświadomie przypomina mi się wczorajsza mieszanka wybuchowa złożona z Kustosza poprawionego jagerkiem i malibu. Myślę - to jebnie, ale dowiozę i dotrzymam. Obok mnie niedaleko siedzi typiara i wpierdala KFC - tak wpierdala bo inaczej tego się nie da nazwać. Żre jak najebany ziomek na wrocławskiej kebsa. Garściami. Papier szeleści ona mlaska. W całym busie unosi się zapach frytek i wrapa. Nie wiem czy wytrwam.

Kolejny przystanek. Ona przestała żreć, myślę uff dam radę. Autobusem trzęsie jak papieżem, kiedy dowiedział się o oskarżeniach o gwałt. Drzwi się otwierają wpada świeże powietrze. Chuj, tuż przed odjazdem wpierdala się żul. Jeszcze nie wywiało frytek a tu już jebie jak na wyprzedaży w Sephorze. Paw już smyra moje gardło.

Żul zasnął, więc nie ma szans, żeby szybko wyszedł. Brzuch mnie napierdala jak Joe Jackson kablem małego Michaela. Autobusem rzuca jakby jechał na rajdzie Dakar a nie przez Poznań. Nagle poczułem, że ujście może być jednak dołem a nie górą. Myślę, chuj zaryzykuje może przestanie mnie napierdalać brzuch. Uniosłem lekko prawy pośladek i przygotowałem się do jebnięcia cichego zabójcy. Ninja już był w gotowości. Nagle jak nie pierdolnie autobus w dziure, aż z wrażenia żul przewrócił się na drugi bok. Ninja był w tym czasie w trakcie wychodzenia i zabrał ze sobą kolegów - ewidentnie poszło z gruzem.

Jebie teraz w całym busie: typiara od KFC, ja i żul. Tercet kosmetyczny jak chuj. Myślę, dobra byle szybko dojechać. Poznań zakorkowany jak czerwone Bordeaux rocznik '43. Wsiadają matki z dziećmi. 3-letnia dziewczynka widzi koło mnie dwa puste miejsca dla siebie i jej mamy. Kobita patrzy na mnie i czuje pismo nosem. Dziewczynka uśmiechnięta bo poczuła znajomy zapach z czasów pieluch i ewidentnie chce usiąść. Matka w ostatniej chwili szarpnęła ją za rękę i zabrała na drugi koniec busa jakby zobaczyła pedofila. Drugie dziecko wiele mniejsze w wózku nie wytrzymało napięcia. Gówniak zajebał takkiego bełta jakby malował podwójną ciągłą przez cały autobus.

Szambo wyjebało. Paw już był w gardle. Wszyscy podziwiają dzieło Brajanka a ja nie wiem co robić bo zaraz rzygi pociekną mi nosem. Myślę chuj nikt nie patrzy bo lampią się na Brajanka, to wziąłem torbę z zakupami, na które przepierdoliłem pół wypłaty i zbełtałem się do środka. Nikt się nie skapnął, honor uratowany. Siatkę zawiązałem na supeł więc woń została w środku razem z moimi nowymi i obrzyganymi spodenkami. Nagle słyszę zbawienny głos lektora - Naramowice. Wyjebałem z autobusu szybciej niż Bolt na 100 metrów. Obejrzałem się za siebie i widziałem jak z drzwi niczym na kreskówkach ulatuje zielony gaz. Skażenie dawno przekroczyło Czarnobyl. Nigdy nie róbcie zakupów na kacu.



Top tygodnia
Wysyłanie...