Nauka rosyjskiego
Wyświetlenia: 875 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
Początkowo spoko luz, zwłaszcza, że darmowa lekcja pokazowa (można sobie zarezerwować na PESEL, na ich stronie i masz 90 minut nauki). Pracownicy widzą, że potencjalny klient to mili i pomocni, tłumaczą pisownię języka rosyjskiego, zachwalają podobieństwo do polskiego, opowiadają, że wypasiona biblioteczka z literaturą za symboliczną złotówę, no i lektorzy do dyspozycji.
Trochę popisałem tych ich literek, próbowałem coś powtarzać za lektorem, to z ciekawości spytałem jak to wygląda ten personal tutor. Okazuje się, że płatny dodatkowo sporo, ale za jakość trzeba płacić, a oni mają najlepszych native spikerów w mieście. A zresztą dzisiaj gratis mogę się przekonać i zawołali go. Tego prawdziwego Rosjanina. "Panie Dmitrij, pan chce się dowiedzieć jak tam u nas z prywatnym nauczaniem" Usłyszałem głośne "BLYAAAAAAAAT!" i dźwięk rozrzucanych książek. Podbiegł do nas światowej sławy pisarz Dmitrij Głuchowski.
Byłem zachwycony, bo taki pisarz miał mi dawać wskazówki. Głuchowski powiedział tylko "Cho!" i złapał za koszulkę i pociągnął w stronę tablicy. Chłopak, który uczył się alfabetu jak tylko zobaczył Głuchowskiego, to odskoczył od stołu jak Jasiu Mela od transformatora. Głuchowski mówi do mnie "Siadaj i pisz alfabet po rosyjsku." na co ja w śmiech i mu mówię, że jak napiszę choć jedną literę to będę zaskoczony. Jemu do śmiechu nie było. Wydarł się na mnie "BLYAAAAT! Pisz!" Napisałem już z 5 krzywych literek, i już nie wiedziałem co dalej, a ten krzyczy "Pisz! Jeszcze trochę. Jeszcze 10 liter i dostaniesz kawał słoniny" Nie dałem rady to ten zwyrol wziął jakąś długopis i mnie kłuje w dłoń, że niby na motywację. No w sumie zadziałało, bo nie chciałem mieć dziury w dłoni od długopisu. Napisałem jeszcze z 5 liter a Głuchowski zadowolony "BLYYYYYYAAAAATT! No i to je nauka! Tak wygląda personal tutor, motywancja żeby nauczyć się rosyjskiego." Po czym wyjął z kieszeni kawał słoniny i wsadził mi ją do gęby.
Długo sobie nie odpocząłem, bo Głuchowski zaczął ciągnąć mnie do kabiny z mikrofonem. Chciałem powiedzieć, żeby poczekał bo jestem jeszcze wyczerpany tym pisaniem, ale miałem mordę tłustą od słoniny. Wszystkie stanowiska były zajęte, więc pan Dmitrij podszedł do pierwszego z brzegu ucznia i uprzejmie go przeprosił mówiąc "Paszoł won! BLYYYYAAATT!" Jakiś zastraszony uczniak odrzucił kartki i posłusznie paszoł won. Głuchowski nawet nie zaczął od początku, tylko kazał mi siadać i czytać na głos, a on będzie mnie poprawiać. Jak to zobaczyłem, to zapomniałem języka w gębie. Głuchowski na to "weź zaśpiewaj hymn Związku Radzieckiego to dostaniesz kawał słoniny" Ja na to wysapałem, że w dupie mam jego słoninę, jak tego nie przeczytam. On zdziwiony zapytał "BLYAT SZTO? " To mu odpowiedziałem, że ni chuja nie umiem tego przeczytać i do dupy z jego słoniną. A ten wyciąga z ryja na wpół przerzutą słoninę i zaczyna ściągać mi pory. Ja do niego krzyczę co on odp---la, a on "BLYYYAAT! No sam mówisz żebym ci zapchał dupę bo się zesrasz." Wydukałem już że spoko, i jakoś przeczytałem to gówno, nie wiem jak, chyba siłą woli. Zadowolony Głuchowski wyjął kolejny kawał słoniny i wsadził mi ją do ust.
Powiedział, że idzie się wyszczać, a ja mam iść do stoiska z gazetami, to mi pokaże co to jest motywancja do szybkiego czytania. Wiedziałem, że muszę uciec. Odszedłem od stolika i doczłapałem do szatni. Nie mogłem podpisać się po polsku przy wychodzeniu. Usłyszałem jego ryk zza drzwi "BLYYYAATT! Gdzie ty jesteś?" Wiedziałem, że to tylko moment zanim się zorientuje, że jestem w szatni. Wrzuciłem pierwszą z brzegu monetę do biblioteczki i zasłoniłem się aktualnym wydaniem Kosmomolskiej Pravdy. Kilka sekund później Głuchowski wparował do pomieszczenia. Widziałem znad gazety jak chodzi między regałami, i zastanawia się gdzie jestem. Tak jak się spodziewałem, puknął mnie w ramię i się pyta "BLYYYYAAAATT! To ty?" na co odpowiedziałem najniższym możliwym dla siebie, nienaturalnym basem "niet, tawarisz." Dał się nabrać. Wyszedł, podejrzewam do recepcji żeby się spytać czy nie wyszedłem ze szkoły.
Postanowiłem, że poczekam z 10 minut z tą gazetą, co powinno mi starczyć na odzyskanie wystarczająco sił, żeby dać szybko dzidę ze szkoły, na wypadek gdyby Głuchowski mnie przyuważył. Po 5 minutach Głuchowski wlazł z powrotem do biblioteki i zaczął mnie szukać, tym razem wśród dzieł Dostojewskiego. Chwilę potem do biblioteki wszedł jakiś chłopak na co Głuchowski wykrzyknął "BLYYAAAT! gotowy na naukę?" Chłopaczyna coś tam zaczął dukać, i najwyraźniej nawet nie zdążył nauczyć się czytać. To był kolejny nowy w szkole, który miał darmową wejściówkę, który jak ja padł ofiarą Głuchowskiego. Ten kazał mu czytać na głoś Braci Karamazow, to dostanie kawał słoniny. Zastrzegł, że nie będzie mógł się uczyć dopóki nie pokaże, ze umie czytać, właśnie tych Braci..
Minęła z godzina, ale biedak przeczytał dwie strony, ale Głuchowskiego to zadowoliło i wziął swoją nową ofiarę do Sali nauki. Mogłem wynurzyć się zza gazety. Głowa mnie bolała ot tego czytania w innym alfabecie, bo czytałem ją już drugi raz. Wyszedłem z Empik School. Po drodze ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. W domu okazało się, że po godzinie czytania rosyjskiej gazety wyglądam jak tłusta słonina Głuchowskiego. Nie polecam lektoratów językowych.