Bolesław Ignacy Florian Wieniawa-Długoszewski
Wyświetlenia: 1131 / 4 | Seria: Historyczne | Dodano przez:anon
Przyszły wojskowy urodził się w 1881 roku w Maksymówce. W młodości pasjonowal się głównie wylatywaniem na kopach z kolejnych szkół za „nieokiełznany od kołyski temperament” i radosną nienawiść do „misteriów greckiej gramatyki”. Kiedy po pewnym czasie z własnej woli trafił do słynącego z surowości i rygoru jezuickiego gimnazjum, po krótkim czasie z niego uciekł xD Mimo tego, że młody Bolek przejawiał zdolności artystyczne, ojciec wysłał go na medycynę do Lwowa – w 1906 młody Długoszowski uzyskał tytuł doktora wszechnauk lekarskich. W tak zwanym międzyczasie obracał się w środowisku lwowskiej bohemy, gdzie poznał Staffa, Makuszyńskiego, Kasprowicza, Przybyszewskiego, Wyspiańskiego i całą resztę tego wiecznie pijanego i naćpanego tałatajstwa z depresją, którego zdjęcia twoja polonistka trzyma w ołtarzyku. Co ciekawe, sam pił tylko wodę z cytryną xD
Na studiach zaręczył się z córką rektora, ale nic z tego nie wyszło. W 1906 hajtnął się ze śpiewaczką operową i wyjechali do Berlina, gdzie studiował rok na ASP – jemu akurat udało się dostać xD Następnie trafił do Paryża, został jednym ze współzałożycieli Towarzystwa Artystów Polskich i spotkał Józefa Piłsudskiego.
Parę lat później skromne mordobicie między Serbią a Austro-Węgrami przerodziło się w Wielką Wojnę. Wieniawa wraz z 1 Kompanią Kadrową udał się do Kongresówki, gdzie walczył potem jako dowódca plutonu w 1 Pułku Ułanów Polskich. W tak zwanym międzyczasie podczas dyskusji z carskim oficerem, który stwierdził, że Rosjanie biją się o honor, odpowiedział, że Polacy biją się o wolność, bo każdy walczy za to, czego mu brakuje xD W 1918 jako członek POW został aresztowany przez Czeka (sowiecka tajna policja) w Moskwie, osadzony na Łubiance (jedno z najokrutniejszych więzień w historii), ale został uwolniony dzięki wstawiennictwu dawnego adwokata arcymistrza Polski w mordowaniu Rosjan – Feliksa Dzierżyńskiego.
Po wielkiej wojnie Europa uwędzona niby łosoś królewski w dymie gazów bojowych była opanowana przez radosny burdel. Wieniawa oczywiście wziął udział w tym pierdolniku dziejów – pomagał przygotowywać wyprawę wileńską oraz kampanię kijowską, a także walczył w bitwie warszawskiej. Po wojnie został attaché wojskowym w Rumunii, a następnie przez kilkanaście lat z drobnymi przerwami wspinał się po drabinie kariery wojskowej. W 1938 roku już generał dywizji został przeniesiony do dyplomacji – został ambasadorem Polski w Rzymie.
Kiedy 25 września kolejnego roku prezydent Mościcki wyznaczył go jako swojego następcę, następnego dnia wskutek sprzeciwu Francji, Wielkiej Brytanii i Sikorskiego zrezygnował ze stanowiska. Po upadku Francji przez Portugalię uciekł do USA, gdzie w marcu 1942 otrzymał nominację na stanowisko posła RP na Kubie. Niestety, 1 lipca tego samego roku zdecydował się na drastyczny krok i dokonał autodefenestracji z trzeciego piętra – choć niektórzy sądzą, że ktoś mógł mu w tym pomóc.
Jednak życiem Wieniawy nie kierowała jedynie wojaczka – był także wziętym artystą. Pisywał wiersze (m.in. słynna „Ułańska jesień”), tłumaczył powieści Duponta, miał miejsce przy najbardziej prestiżowym stoliku w Małej Ziemiańskiej (najważniejsza kawiarnia przedwojennej Warszawy) razem ze Skamandrem i Tadeuszem Żeleńskim-Boyem oraz prawdopodobnie tworzył scenki kabaretowe. Pewnego dnia wysłał pewnej damie bukiet kwiatów, tłumacząc jej w liściku, że śniła mu się w taki sposób, że poczuł się zobowiązany xD W pamięci warszawiaków zapisała się zwłaszcza jego najsłynniejsza akcja – założył się z kolegami, że wjedzie konno na pierwsze piętro hotelu Bristol. Kiedy zatrzymał rumaka przed klatką schodową, spojrzał na schody, przełknął ślinę i wygłosił swój najsłynniejszy cytat:
„Skończyły się żarty, zaczęły się schody”.
Zakład oczywiście wygrał xD