Card image cap

Wielka Wojna

Wyświetlenia: 1235 / 0 | Seria: Historyczne | Dodano przez:anon

Po długiej przerwie - tym razem lecimy jednym z najzabawniejszych wydarzeń historycznych xD
Druga wojna światowa jest jednym z najpopularniejszych tematów filmów. Od materiałów powstałych jej w trakcie, jak chociażby arcydzieła melodramatu „Casablanca” i propagandowych kreskówek z Kaczorem Donaldem, przez kilkugodzinne opowieści o chwale i męstwie żołnierzy, np. „O jeden most za daleko” czy „Najdłuższy dzień”, po dzisiejsze przeboje za miliony dolarów, jak „Dunkierka” lub „Szeregowiec Ryan” – każdy znajdzie coś dla siebie. Uważa się, że jednym z najlepszych filmów wojennych, a nawet w historii kina, jest należący do drugiej kategorii „Most na rzece Kwai” opowiadający o brytyjskich jeńcach budujących kolej w okupowanej przez Japończyków Birmie. Często określa się go mianem „epickiego fresku o godności człowieka”.
O tym, co wydarzyło się w latach 30. XX wieku w Australii, można nakręcić nieco mniej epicki obraz o skrajnym braku godności.
Kiedy Niemcy zostały zmuszone do kapitulacji i zakończyła się Wielka Wojna, tysiące żołnierzy z Australii musiały znaleźć sobie nową drogę w życiu. Jako że nieziemski wpierdol otrzymany od Turków pod Gallipolli (w historii brytyjskich desantów z morza Gallipolli to ten kuzyn z autyzmem, o którym się nie rozmawia) zniechęciło sporo żołnierzy (zwłaszcza tych, którzy przeżyli) do dalszej kariery w wojsku, weterani szukali czegoś spokojnego. Duża część z nich postanowiła zacząć uprawiać ziemię na zachodzie Australii, który był mniej więcej tak samo rozwinięty jak Podlasie. Niestety, 11 lat później akcje na Wall Street spadły z prędkością nowojorskiego maklera po skoku z okna giełdy i rozpoczął się Wielki Kryzys, który zmasakrował światową gospodarkę (poza ZSRR, ale tam kryzys trwał od samego początku) niczym wyniki wyborów marzenia Korwina. Ceny pszenicy spadły do tego poziomu, że rząd obiecał dotacje dla rolników (spoiler: nie dostali ani centa).
Problem z pszenicą dałoby się jeszcze jakoś rozwiązać, ale pamiętajmy o tym, że działo się to w Australii – kraju półmetrowych pająków, jadowitych węży w kanalizacji i pasty do kanapek o smaku gorszym niż lukrecja, hawajska i łoscypek Tomisława Apoloniusza Curusia Bachledy Farella razem wzięte. Około 20000 emu (czyli mniej więcej 2 dywizje piechoty) zaczęło knuć, jakby tu doprowadzić rolników zajmujących bezprawnie ich tereny do skrajnego pierdolca. Początkowo ich strategia przynosiła wspaniałe rezultaty – pszenica znikała z pól w tempie bohaterskiej Armii Czerwonej spierdalającej w podskokach przez niemieckimi czołgami, woda do podlewania zboża kończyła w żołądkach 1 Armii Nielotnej, a niszczenie płotów zezwoliło sojuszniczej Króliczej Armii Krajowej na rozprzestrzenianie się na nowe tereny. Rolnicy-żołnierze przy akompaniamencie pękających dup wysłali delegację żądającą karabinów maszynowych do ministra obrony, sir George’a Pearce’a, który po ustaleniu z nimi kosztów utrzymania sił reagujących wysłał trzech żołnierzy – strzelca O’Hallorę, sierżanta McMurraya oraz dowodzącego majora G.P.W Mereditha, 2 karabiny Lewis i 10 tysięcy sztuk amunicji.
I tu zaczyna się „1932: Odyseja autystyczna”.
Operacja początkowo miała się zacząć w październiku, ale ochotnicze dywizje deszczu spowodowały jej przesunięcie na listopad. 2 XI żołnierze udali się do wioski Campion, gdzie widziano około 50 przeciwników. Emu zastosowały taktykę partyzancką – podzieliły się na małe grupy i uciekały tak sprawnie, że pod koniec dnia straty wyniosły zaledwie kilkadzieści gniewnych ptaków – członków oddziału, który niechcący dostał się pod ogień Australijczyków. Dwa dni później interweniujący założyli zasadzkę. Ponad 1000 nielotnych żołnierzy trafiło w pole ostrzału śmiercionośnego Lewisa, który zaciął się na amen po zabiciu aż tuzina ptaków! Reszta żołnierzy wycofała się na z góry ustalone pozycje. Piątego dnia wojskowi zauważyli, że „każda grupa wydaje się mieć teraz swojego przywódcę – wielkiego ptaka z czarnymi piórami, który stoi na wysokości sześciu stóp i czuwa, podczas gdy jego towarzysze wykonują swoje dzieło zniszczenia. Przywódca ostrzega ich przed naszym nadejściem”. Kiedy po 6 dniach rozpaczliwej gonitwy za partyzantami zlikwidowano zaledwie około 100 przeciwników (dane są niepewne) za cenę 25% amunicji, skompromitowany oddział zakończył misję, a 1 Armia Nielotna ogłosiła wielkie zwycięstwo. Major po powrocie na tarczy stwierdził, że „Gdybyśmy mieli dywizję z odpornością tych ptaków na kule, to moglibyśmy walczyć przeciwko każdej armii na świecie. One mogą mierzyć się z karabinami maszynowymi z wrażliwością czołgów. Są jak Zulusi, których nawet pociski dum-dum nie mogły powstrzymać.”.
Kiedy emu powróciły do taktyki komunistów (niszczenie upraw jedzenia i kolektywizacja terenów produkcji), rząd kipiał żądzą zemsty. 13 listopada major Meredith powrócił z misją o nieoficjalnym kryptonimie „Na pohybel skurwysynom”. Do jej końca, 10 grudnia tego samego roku, oddział pozbył się 986 dzielnych opierzonych żołnierzy (na każdego przypadało 10 wystrzelonych pocisków).
W następnych latach rolnicy jeszcze kilkukrotnie domagali się wojskowej interwencji przeciw emu (w 1943 roku żądał nalotu na 3 Armię Nielotną), ale rząd kategorycznie odmawiał. Spopularyzowano za to system nagród za złapane ptaszyska, który okazał się dość skuteczny – w siedem miesięcy 1934 roku zgłoszono się po nagrody za ponad 57 tysięcy nielotów wyklętych (żyli prawem dingo). Oprócz tego rolnicy zaczęli coraz częściej ogradzać swoje pola, co przyniosło całkiem niezłe skutki.
Ekolodzy z całego świata dostali straszliwego bólu dupska o mordowanie niewinnych ptaków, a australijski ornitolog Dominic Serventy skomentował działania wojska słowami „Marzenia strzelców maszynowych, o strzelaniu ogniem ciągłym do skoncentrowanych mas emu, wkrótce rozpłynęły się. Dowództwo emu ewidentnie zleciło taktykę partyzancką, a ich nieporęczna armia wkrótce podzieliła się na niezliczone małe formacje, które spowodowały, że używany sprzęt wojskowy stał się nieefektywny. Zakłopotane siły zbrojne wycofały się z pola walki po około miesiącu.”.
Dlatego nie przejmuj się, jeżeli przez pomyłkę odmachasz komuś, kto machał do kogoś innego, włączyć niechcący na pełnych głośnikach filmik z krzykami z porno albo puścisz cichacza mordercę zapominając, że jesteś w słuchawkach – kompromitacji Australii w Wielkiej Wojnie z Emu nie przebijesz.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...