Student matematyki

Wyświetlenia: 1045 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon

>powojenna Polska Rzeczpospolita Ludowa
>w sumie nie aż tak powojenna, bo mamy lata 60., no ale mniejsza o to
>bądź studentem na tej słynnej Politechnice
>szkoda, że słynnej głównie z upierdalania studentów xD
>masz kurs, który nazywa się Matematyka
>przydzielono ci wczesne zapisy, ale nie ma jeszcze czegoś takiego jak edu.cl czy jay-sauce, więc informację o tym wysłano ci pocztą na dzień przed zapisami
>list przyszedł trzy dni po twoim terminie
>niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają xD
>jedynym dostępnym prowadzącym jest niejaki pan Gołąbek
>nie masz jak sprawdzić na polwro czy jest spoko, bo nie ma czegoś takiego jak polwro, ale słyszałeś o nim same złe rzeczy
>podobno kosa jak japierdole i może ze 3 osoby na 200 zdają
>idziesz na pierwsze zajęcia
>koleś wygląda jak żul, mamrocze coś przy tablicy, że ledwo go słychać i pisze jakieś pojebane wzory, których nie ogarniasz
>wychodzisz z sali nucąc pod nosem przeboje Czerwonych Gitar
>kolejne miesiące spędzasz jako bon vivant
>czyli mówiąc po ludzku nakurwiasz se browary z ziomkami xD
>pod koniec semestru postanawiasz pójść na korepetycje i mimo wszystko stawić czoła bestii
>przeglądasz ogłoszenia drobne, czyli taki komunistyczny Offtop
>AAAAAA PROŚBA DO STUDENTÓW Z GRUPY DOKTORA WOJCIECHA, NIECH KTOŚ MU ODŁĄCZY PROJEKTOR OD PRĄDU XD
>DAMA W POTRZEBIE SZUKA SILNYCH MĘŻCZYZN DO NOSZENIA MEBLI ZAPEWNIAM ALKOHOL I WYŻYWIENIE
>STIEPAN WISŁOCKI PROSZĘ DAJ MI ZNÓW MOŻLIWOŚĆ PUBLIKACJI OGŁOSZEŃ, W ZAMIAN OFERUJĘ MIŁOŚĆ FRANCUSKĄ, POZDRAWIAM JAREK
>w końcu znajdujesz swoje wymarzone ogłoszenie
>ZANIECHAŁEŚ NAUKI, A POTRZEBUJESZ POJĄĆ CAŁKOWANIE W JEDEN DZIEŃ? NIE MOGŁEŚ TRAFIĆ LEPIEJ! ZAPEWNIAM 100% SATYSFAKCJĘ!
>w tych czasach „satysfakcja” jest jeszcze czasem rozumiana jako pojedynek na pizdolety, ale postanawiasz zaryzykować i przejść się do tajemniczego korepetytora
>docierasz pod dołączony do ogłoszenia adres
>kurwa, melina straszna tak na pierwszy rzut oka
>na sto pierwszy też
>już nawet twój pokój w akademiku wygląda lepiej, co jest naprawdę mocną obelgą
>mimo wszystko wchodzisz
>klatka schodowa tak brudna, że brzydziłbyś się na nią nasrać
>pukasz do drzwi mieszkania korepetytora
>słyszysz tylko głuche „wejść!”
>klamka oblepiona jakimś dziwactwem, drzwi ledwo dają się otworzyć, ale czego nie robi student w desperacji
>jesteś w środku, w pomieszczeniu głównym mieszkania jest niezwykle ciemno
>”niech pan usiądzie”
>w normalnej sytuacji żądałbyś wyjaśnień, ale w głosie mężczyzny wydającego polecenie było coś tak hipnotyzującego, a jednocześnie dziwnie znajomego...
>no w każdym razie usiadłeś
>”nauczę pana tych całek, ale musi pan wiedzieć, że metody mojej pracy są niekonwencjonalne, tak samo jak niekonwencjonalna jest sama zapłata”
>odpowiadasz, że nie musi się martwić, bo przyniosłeś walutę studencką
>”oj chłopcze, jak ty nic nie rozumiesz... dobra, w każdym razie - piszesz się na to, czy nie?”
>odpowiadasz, że nie i wychodzisz, po czym wiedziesz spokojne życie, zakładasz rodzinę i tak dalej
>nie no, w chuja walę xD
>wiadomo, że się zgadzasz lol
>”przed panem jest stolik, a na nim fiolka z płynem, proszę go wypić”
>no dobra, to tylko głupkowata pasta, ale jednak kurwa szanujmy się
>mówisz, że nie wypijesz jakiegoś syfu niewiadomego pochodzenia
>”w takim razie może pan wyjść, nasza rozmowa dobiegła końca”
>już wstajesz z fotela, ale jednak w ostatniej chwili uznajesz, że jako typowy przegryw bez dziewczyny i przyjaciół nie masz nic do stracenia (a pamiętajmy, że to lata 60. i nie ma żadnych facebooków ani gierek, przy których można noł-lajfić, więc żeby być przegrywem trzeba się naprawdę postarać)
>pytasz, co to za płyn
>”to substancja stabilizująca mózg, nie chcę wchodzić w szczegóły, ale nic groźnego panu się nie stanie”
>mówisz, że to bardzo słabe wytłumaczenie
>”pan też też jesteś słaby, więc może skończ pan pierdolić i wypij”
>w sumie jest to mocny argument
>bierzesz łyk
>smakuje jak importowana przez twojego wujka z USA oranżada w proszku, czyli nawet profit
>wypijasz resztę duszkiem
>cała ta sytuacja wydaje ci się pojebana jak całkowanie przez części
>zaraz zaraz
>przecież ty przed chwilą nie wiedziałeś, że jest coś takiego jak całkowanie przez części
>uświadamiasz sobie, że wiesz wszystko o matematyce
>pomyślałbyś „okurwa.jpg”, ale po pierwsze komputery dopiero raczkują, a format jpg zostanie wymyślony za 20 lat, a po drugie to pisanie rzeczy w stylu [cośtam].[rozszerzenie pliku] to jebany bezbek, serio nie piszcie tego w swoich pastach, bo jest chujowe i przejadło się, a stosowanie tego świadczy o braku kreatywności i jest zwyczajnym zapychaczem xD
>nagle światło się zapala
>za biurkiem siedzi profesor Gołąbek
>”muszę panu pogratulować – jest pan trzysta siedemdziesiątą osobą, która tu przyszła i dopiero czternastą, która odważyła się wypić mój specyfik”
>”to świadczy o tym, że jest pan naprawdę zaangażowany i zdesperowany”
>nie wiesz co powiedzieć
>”widzi pan, ta mikstura sprawia, że zyskuje pan nadludzkie zdolności matematyczne, ale staje się pan odmieńcem żyjącym poza społeczeństwem i ludzie nie traktują pana serio”
>”niewielu śmiałków przeżywa ten rytuał”
>”nazywamy to Próbą Traw”
>”poprzednich trzynastu studentów zmarło sekundę po wypiciu mikstury i musieliśmy dzwonić po śmieciarkę”
>pytasz, co się z tobą stanie, skoro przeżyłeś
>”o, to proste – będzie pan wybitnym naukowcem, najlepszym z najlepszych, geniuszem”
>pytasz czemu akurat ciebie spotkał ten zaszczyt
>”nie nazwałbym tego zaszczytem, bo jest pewien haczyk – otóż będzie pan ekstremalnie niedoceniony i absolutnie nikt ze środowiska naukowego nie weźmie na poważnie ani jednego pańskiego słowa, bo wyprzedza pan swoje czasy o kilkaset lat”
>w takim razie pytasz co masz robić do końca życia
>”misja ludzi, którzy przetrwali Próbę Traw jest jedna – zostać wykładowcą i upierdalać studentów; bo widzi pan, ja za niedługo przechodzę na emeryturę, a podobnych mi Gołąbków było w przeszłości wielu i każdy został tym kim został w ten sam sposób, czyli przechodząc Próbę Traw, tak jak pan i ja”
>”na Politechnice musi zostać zachowana pewna ciągłość, więc dopóki nie będzie pan gotowy, aby przejąć mój krzyż, pozostanę na uczelni i resztkami sił będę się starał ujebywać kolejnych studentów, generując cenny hajs za poprawki, bo właśnie o hajs w tej całej grze chodzi”
>zamyślasz się i twoja dłoń kieruje się ku podbródkowi, na którym o dziwo pojawił się niezwykle gęsty zarost, mimo że goliłeś się godzinę temu
>”to efekt uboczny mutacji, proszę się nie przejmować”
>to co ja mam teraz robić?
>”niech pan zda chociaż tę magisterkę, a potem idzie na wykładowcę”
>wykładowcę, po magisterce?
>”spokojnie, przyjmą pana z pocałowaniem ręki”
>wymieniacie jeszcze kilka zdań, po czym wychodzisz
>nie musisz się już uczyć, więc idziesz do parku i kontemplujesz przyrodę
>masz w oczach coś na kształt modułu rzeczywistości rozszerzonej, więc widzisz te wszystkie kutangensy itd. na każdym obiekcie w świecie rzeczywistym
>nagle dostajesz olśnienia
>marszczysz krzaczaste brwi
>gładzisz się po bujnej brodzie
>kurwa, przecież ta cała „jedynka trygonometryczna” nie ma sensu xDDD



Top tygodnia
Wysyłanie...