11 ECTS
Wyświetlenia: 942 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
>koniec semestru
>uświadamiasz sobie, że w tym tygodniu już ósmy raz idziesz na wyspę słodową
>a jest środa
>po całonocnym graniu we flanki i chlaniu wódy wracasz w chatę
>kurdebele zapomniałeś o projekcie z jakiegoś gównoprzedmiotu xD
>2 ects w dupę
>akurat w liczeniu ects jesteś mistrzem, więc ułamek sekundy później dochodzisz do wniosku, że będziesz miał 11 deficytu
>po IV semestrze można mieć 10
>postanawiasz wypić browara na odwagę i pójść do dziekana, żeby się zlitował
>po drodze na uczelnię zaczepiają cię jakieś trollkonta z offtopu
>śpiewają piosenki szkalujące uczelnię
>tylko nie potrafią śpiewać xD
>mimo wszystko szybko podłapujesz refreny i pijesz z nimi po ćwiartce, bo czemu nie
>w końcu dochodzisz do biura prodziekana
>nawet nie wiesz którego, bo jesteś zbyt najebany
>wchodzisz do środka
>za biurkiem sekretarka, blondyneczka 8/10
>"pan prodziekan przyjmuje tylko po umówieniu się na wizytę, ale spytam, może pana wpuści"
>blondyneczka wychodzi
>siedzi u prodziekana już dobre 10 minut, więc z nudów postanawiasz zrobić sobie wycieczkę po pokoju sekretarki
>podchodzisz do kompa
>O
>KUR
>WA
>plik w eskelu (tym wiedźminie xD)
>"NOWE DEFICYTY DO PUBLIKACJI JUTRO"
>otwierasz
>no w sumie całkiem rozsądnie to rozplanowali
>ale po IV semestrze wciąż 10
>może nikt się nie jorgnie jak zmienisz
>wpisujesz 11
>KURWA NIE TA KRATKA XDDDDDD
>wpisujesz w kolejną
>hmm, w sumie to są deficyty NA semestrze, czy PO semestrze?
>a jebać, zmieniasz na wszelki wypadek ten przy czwórce i przy piątce
>odjebałeś perfekcyjnie, nikt się nie zorientuje
>czujesz się jak jebany mastermind
>blondyneczka wraca
>"a właściwie w jakiej pan sprawie?"
>a już nic, nic xDDD
>wypierdalasz stamtąd i lecisz na wyspę żeby to opić
>tfw kilka dni później okazuje się, że od teraz liczą języki do deficytu, więc koniec końców lądujesz na dziekance
>smutnytofik.jpg
---
>bądź mną
>lvl 24
>twoja pierwsza poważna praca
>przyjęli cię do dziekanatu na w4 jako sekretarkę
>w sumie nieźle
>pierwszy dzień
>przychodzi do ciebie prodziekan
>"masz tu plik na pendrajwie, wyślesz to do Smutnickiego"
>zrzucasz plik na pulpit
>jakieś decyfity czy coś
>otwierasz, przeglądasz, no spoko
>nagle wbija jakiś menel
>a nie, to student
>chce się widzieć z prodziekanem
>chcesz być miła, więc mówisz, że spytasz przełożonego o zgodę, choć i tak wiesz, że jej nie uzyskasz
>przez 15 minut siedzisz u prodziekana, pijecie sobie kawkę
>niby fajny gość, ale pierdoli ciągle o jakimś wędkarstwie i szczupakach, więc postanawiasz, że więcej do niego nie pójdziesz jak cię nie zawoła
>wracasz do swojego biura
>student coś bełkocze i wychodzi
>ok, trzeba wysłać ten plik
>otwierasz ostatni raz z ciekawości
>co do chuja xD
>w trzech miejscach wpisane 11, w pozostałych kratkach coś o jakimś rzutniku i pietraszce xD
>a chuj, już nie idziesz z tym do prodziekana
>wpisujesz wszędzie 11, bo nie pamiętasz jak było w oryginale
>najwyżej konsekwencje poniesie Prodziekan Adam Wąż
---
>bądź Prodziekanem Adamem Wężem
>miej wyjebane
>profit