Zmiana czasu
Wyświetlenia: 953 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
Jeżeli to czytasz to znaczy, że jeszcze walczysz. Nazywam się Filip Łupko, jestem jednym z ostatnich pradawnych Słowian – jednym z ostatnich podróżników w czasie. Pomimo, że mamy rok 2049, My wciąż walczymy.
Niewielu pamięta czasy, kiedy wszyscy Słowianie podróżowali. Naginaliśmy czasoprzestrzeń do własnych potrzeb dokonując skoków w czasie. Godzina w tę czy w tę nie była dla nas niczym niezwykłym. Było to jak kichnięcie – coś naturalnego. I nie chodzi mi o coś tak trywialnego, jak przybycie na spotkanie o 17:00 w 40 minut później. Coś takiego udaje się ludom południa nawet w obecnych, uregulowanych czasach. Choć trzeba przyznać, że coraz rzadziej. Nam jednak chodziło o coś wiele większego. A dzisiaj…?
Dzisiaj mało kto już o tym w ogóle pamięta. Słowem: zakazana wiedza – zapomniane arkana. Unia Prawidłowego Myślenia, nazywana kiedyś Unią Europejską uznała, że skoki są szkodliwe, niepotrzebne, że źle wpływają na sen. Co za bzdury!
Dzisiaj mamy dokładnie 28.10.2049. Jest godzina 2:58. Za dwie minuty dokonam skoku. Wyciągam z szafy zakopany głęboko pod stertą ubrań srebrny chronometr. Współcześni nazwaliby go zegarkiem, lecz nie do końca byłoby to właściwe określenie. Na okrągłej, srebrnej kopercie umieszczono herb mojej rodziny oraz łacińską sentencję… w luźnym tłumaczeniu „nie nie upadać, ale zawszę się podnosić”. Łacina – kto dziś wie, czym jest, czym była.
Małym przyciskiem umieszczonym na kopercie chronometru otwieram wieczko. Zgrabnie odskakuje ukazując klasyczną tarczę zegarową. Na tarczy widoczna jest aktualna data, godzina oraz faza księżyca. Sekundnik, jak przed półwieczem, cichutko odmierza drobiny czasu, które za chwilę mają ulec kompresji. Słyszę cyk, cyk, cyk…
Oblizuję spocone wargi – odruch sprzed lat, nad którym nie panuję. Pojawia się przed każdym skokiem.
2:59: Cyk… cyk.. cyk… Napięcie rośnie. Ręka zaczyna drżeć… Pocę się coraz mocniej.
5, 4, 3, 2, 1… Szybkim ruchem wyciągam koronkę i kręcę o godzinę w tył. Wbijam
ją z powrotem - jest 2:00. Nadal cyk cyk cyk… tak, jakby się nic nie zmieniło. Czas zmienił się tylko na moim zegarku. Nic się nie wydarzyło – na świecie jest dalej 3:00…
Słona łza wspomnień spływa mi po policzku. Robię tak co roku… na pamiątkę…
Nazywam Filip Łupko i jestem jednym z ostatnich, którzy przestawiali czas z letniego na zimowy.