Jeden rabin powie tak, inny rabin powie nie

Views: 2665 / 0 | Series: Historic | Added by:anon

Arcykapłan żydowski stojąc w Sanhedrynie wypełnionym rabinami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Ratować tonącego goja w szabas?
- Nie
- Czyli nie ratowanie goja w szabas leży w interesie żydowskim?
- Niekoniecznie.
- Czyli w niektórych przypadkach uratowanie goja mimo łamania praw szabasu byłoby w żydowskim interesie?
- Tak
- Czy więc działanie dla interesu żydowskiego jest złe?
Widząc swoją porażkę rabin odpowiada:
- Nie... Ostatecznie należy ratować goja, jeżeli nie uratowanie go zaszkodzi interesowi żydowskiemu.
Na twarzy arcykapłana pojawia się uśmiech. Zapowiada się kolejny udany sanhedryn. Ma już zamykać posiedzenie, gdy z głębi sali dociera go głos:
- Tak! Należy goja ratować w każdym przypadku.
- Czy więc uważasz, że każdy nie uratowany goj to strata w interesie?
- Nie.
- Czyli w podstawowym interesie żyda leży ratowanie goja w każdym przypadku?
- Twierdzę, że w interesie człowieka leży ratowanie życia innego człowieka
Arcykapłan widząc rabina, który wpadł w pułapkę, skręcając swój cyces mówi:
- Czyli twierdzisz, że goje to ludzie?
- Tak twierdzę.
- A czy żydzi to ludzie?
- Jak najbardziej.
- Czy więc żydzi to goje?
- Tak na pewno nie jest.
- Czyli goje nie są adam (hbr. człowiek)?
- Nie są.
- A wynika to z talmudu. Czy nie zgadzasz się z talmudem? Czyli nie zgadzasz się ze słowem danym nam przez Pana? Talmud będąc wielką księgą, zbiorem naszych praw nie jest rzeczą z którą moglibyśmy się my nie zgadzać. Czemu więc żydzi mieliby uznawać twoje słowa?
- Gdyż jestem rabinem.
- Czy rabin znieważa słowa Pana?
Nie pozwalając exRabinowi odpowiedzieć.
- Nie jesteś więc rabinem, a twoje słowa nie powinny być słuchane.
Arcykapłan ukontentowany podaje byłemu rabinowi puszkę na monety i wyprawia z sanhedrynu.
Wtem cały na czarno ubrany rabin zaczyna podskakiwać i śpiewać. Zaskoczony arcykaplan do niego:
- Co czynisz?
- Tańczę i weselę się, gdyż słowa arcykapłana już w założeniach są błędne. A Pan mówi, żeby weselić się gdy zwyciężyć ma prawda.
- Kim jesteś by tak się do mnie zwracać?
- Jestem wielkim cadykiem z Białorusi.
Arcykapłan widząc godnego rozmowy człowieka zaciera ręce jakby szykował się na geszeft.
- Twierdzisz więc, cadyku, że moje twierdzenia są błędne?
- W całości
- A czy moje twierdzenia oparte są na talmudzie?
- Nie przeczę.
- Czyli twierdzisz, że talmud zawiera fałsz?
- To nie ma tak, że mówi prawdę czy nie. Talmud nie jest bowiem księgą sensu stricte. Nie jest też żadnym boskim kodeksem jak mówił arcykapłan. Jest wielopokoleniowym zbiorem rozmów rabinów na wszelkie tematy, które stanowić powinny odnośnik dla naszych ziemskich poczynań.
- Czyli mimo tego, że nie są to słowa Boskie, powinniśmy ich przestrzegać?
- Absolutnie.
- Więc ostatecznie. Czy uważasz gojów za Adam?
- Widzi arcykapłan. To nie ma tak, czy Adam, czy nie Adam. Gdybym miał powiedzieć co czyni z istoty ludzkiej Adam, powiedziałbym, że przynależność do narodu Izraela. Jednak sądzę, że arcykapłan posługując się niedoskonałym tłumaczeniem talmudu wpadł w pułapkę. Widzą państwo. Talmud jak najbardziej mówi, że goje to nie są ludzie. Jednak w oryginale słowo "ludzie" jest zapisane jako Adam. Adam nie mające liczby mnogiej, czytane więc dosłownie powinno być "człowieki". Zapomina arcykapłan jednak, że Adam używany do określenia wielu ludzi oznacza "naród izraela" gdyż izrael powinien tworzyć jedność. Nie ma więc tak, że talmud mówi prawdę czy nieprawdę. Goj jest człowiek i nie jest człowiek w tym przypadku.
Wybity z rytmu arcykapłan sięga po fragment talmudu zawierający traktat Eruwin. Rzucając nim na pulpit cadyka mówi:
- Proszę bardzo! Czy tutaj nie jest napisane dosłownie i jednoznacznie, że goje powinni być traktowani jak zwierzęta?
- Tak jest napisane.
- Skoro wiemy, że ludzi nie powinni być traktowani jak zwierzęta, wynika stąd, że goje nie są ludźmi.
- Arcykapłan raczy przeczytać całą podaną mi gemarę.
Cadyk wodząc palcem po stronie:
- Tu jednoznacznie jest napisane, że goja należy potraktować jak w przypadku zwierzęcia. Niemniej jednak parę zdań wcześniej znajdujemy odpowiedź. Traktat w którym się obracamy mówi o tworzeniu wspólnoty życiowej żydów. Należy usunąć wszelkie ogrodzenia wewnątrz wspólnoty a ogrodzić ją na granicach. Jeden z rabinów zadaje pytanie: "co więc z zagrodami zwierząt?". Podana jest odpowiedź, jakoby zagrody zwierząt były już częścią wspólnoty, należą do niej. Nie muszą być więc usuwane ogrodzenia. Na to rzecze inny rabin: "a co z posesjami gojów na terenie wspólnoty? Co z ich ogrodzeniami?" Odpowiedzi udziela widocznie zmęczony żyd i wyraża ją w słowach: "gojów potraktować jak zwierzęta".
Widzi więc arcykapłan, że jego argumenty odnoszące się do talmudu są wyrwane z kontekstu i nie mają wartości.
Zdewastowany arcykapłan zadaje ostatnie pytanie, wiedząc, że i tak jest już w gruncie rzeczy martwy.
- Czy w takim razie uratujesz goja w szabas?
- Znowu zamyka się arcykapłan w ogólniki. Każdy przypadek należy potraktować jednostkowo. Nie mogę powiedzieć, czy bym takiego czlowieka uratował czy nie uratował. Niezależnie od tego czy to w szabas czy też jest gojem. Gdybym miał powiedzieć co sprawia, że myślałbym nad uratowaniem tonącego, powiedziałbym, że umiłowanie bliźniego. To człowiek w końcu stworzony na podobieństwo JHVH jest uosobieniem doskonałego stworzenia. Ratując bądź nie ratując człowieka wykazuję się przejawem wolnej woli. To ona sprawia, że doświadczanie życia ma sens. I wtedy dziękuję życiu. Życie to taniec, życie to śpiew, życie to miłość. I właśnie dlatego dzisiaj studiuję kabałę. A jutro kto wie? Może oddam się pracy społecznej i będę.. ot.. prowadził bank spółdzielczy.

Arcykapłan po monologu cadyka zaczął się chwiać i w końcu upadł uderzając twarzą w pulpit. Twarz arcykapłana okazała się być gumową maską, a uderzenie sprawiło, że odkryta została prawdziwa twarz. Okazało się, że arcykapłan nie był żydem. Był to Grzegorz Braun cytujący artykuły z bieda portali, próbujący oczernić żydów.
Cadyk wstał i zaczął tańczyć dla Ha-Szem.
Tym cadykiem był Otis. Cadyk nie mówiący ani tak ani nie.



Top of week
Sending...