Card image cap

S01E17 LICYTACJA

Wyświetlenia: 1101 / 0 | Seria: Czterej jeźdźcy apokalipsy | Dodano przez:anon

Zapewne myślicie, że pierwszym co zrobiliśmy po upokorzeniu Thora i wypożyczeniu Necronomiconu z biblioteki było wyruszenie na ratunek naszym porwanym przyjaciołom. Well... taki był wstępny plan, ale cała nasza czwórka w obecnym stanie nie podołałaby nawet w starciu ze zwykłą bandą demonów, a co mówić o samym Kojtyle. Przynajmniej mieliśmy spokój, jeśli chodzi o Stwórcę, który najwyraźniej postanowił zakopać na chwilę topór wojenny. I na sto procent nie jest spowodowane to tym, że władca piekieł porwał jego syna, a on sam jest zbyt dumny, żeby samemu go uratować. Wszechmocny, ale i wszechleniwy.
Żeby odzyskać trochę siły i nieco bardziej się dozbroić, zaszyliśmy się w pierwszym lepszym hotelu, gdzie opatrzyliśmy rany i stopniowo zapoznaliśmy się z instrukcjami zawartymi w Necronomiconie. Jeśli kogoś z was naprawdę kusi, żeby kiedyś poczytać to gówno do poduszki, to mam radę – nie róbcie tego. Już Biblia jest ciekawsza. Kiedy po paru dniach wreszcie udało nam się przebrnąć przez te 2137 stron, okazało się, że żaden z nas nie zrozumiał absolutnie nic. Dopiero za jakimś trzecim udało nam się wyczytać informacje, które nas interesowały. Nie znaczy to jednak, że od razu rzuciliśmy się do akcji. To znaczy Wojna coś tam mamrotał pod nosem, że w sumie to trochę tęskni za Agatą, ale nasza pozostała trójka przypomniała mu, że wciąż mamy karnet zniżkowy do burdelu, z którego może sobie pokorzystać póki nie znajdziemy Agaty. Ostatecznie go to przekonało.
Głównym powodem dla którego traciliśmy czas siedząc na dupie było to, że w nasze ręce trafiło najnowsze wydanie lokalnej gazety. „Zawalona kamienica w centrum miasta.” – głosił nagłówek na pierwszej stronie. – „Ocalone z katastrofy przedmioty i meble zostaną oddane potrzebującym w przyszłym tygodniu”.
- CO DO KURWY? – striggerował się Wojna po przeczytaniu artykułu. – Chcą oddać nasze graty? Mój miecz? Moją kolekcję ciężarków, moje książki...
- Masz na myśli Hobbita i zjedzonego przez Puszka Pana Tadeusza? – wtrąciłem się. – Spokojnie, nikt tego nawet nie tknie, gwarantuję ci.
Wojna odpowiedział mi spojrzeniem, którym zaszczycał mnie zawsze, gdy wytykałem mu totalny brak jakichkolwiek zainteresowań. W jego przypadku - książki, filmy i inne dobra kultury < napierdalanie się z demonami i Agata.
- A co z Nożem? – spytał Głód. – Może im udało się go znaleźć. Musimy sprawdzić do czego się dokopali i ewentualnie przejąć dowody.
- Dowody na co? – wciął się Śmierć.
- Na to, że jesteśmy na Ziemi. – odpowiedziałem. – Mogą się trochę zesrać, jeśli dodać do równania niedawny deszcz żab. Przedwczesna Apokalipsa brzmi dla mnie coraz gorzej, kto by pomyślał.

Dwa dni później poszliśmy do randomowego sklepu z tanią odzieżą i wzięliśmy najgorzej wyglądające płaszcze jakie mieli. Do tego wytarzaliśmy nasze koszule w ziemi i ponacinaliśmy je na brzegach, żeby dopełnić obrazu Czterech Bezdomnych Apokalipsy. Dla pełnego efektu, Głód i Śmierć wymazali sobie gęby błotem i umyli włosy w kałuży. My wraz z Wojną postanowiliśmy zachować resztki godności.
Kiedy byliśmy już odpowiednio przygotowani, ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania, które aktualnie było zwykłą stertą kamieni. W ciągu tych paru dni zabrali już większość pyłu i innego gówna, za ogrodzeniem zobaczyliśmy tylko parę większych kawałków ścian i podłóg, najwyraźniej zbyt dużych, by zabrać je za pierwszym razem. W takich chwilach dziękuję sobie, że co noc darliśmy mordy tak głośno, że w końcu staliśmy się jedynymi lokatorami całej kamienicy. Nie żeby obchodził mnie los jakichś losowych śmiertelników, ale no. Będzie więcej ofiar do upolowania na Apokalipsę.
Kilkadziesiąt metrów dalej odbywało się to uroczyste rozdanie naszych rzeczy żulom i narkomanom. Po chuj jakiemuś menelowi kawałek naszej wanny? Albo framuga okna? ALBO ŚWIĘTY NÓŻ, KTÓRY POZWALA MI PRZYBRAĆ POSTAĆ ANTYCHRYSTA LUB JEZUSA? Tak, jednym z przedmiotów, które leżały rozłożone na stołach był Nóż. Głód miał rację, jednak go wykopali. Dziwię się, że nie oddali go do jakiegoś muzeum czy coś, bo w końcu miał te kilka tysięcy lat, no ale chuj, nie moja sprawa. Poza tym udało nam się dostrzec nasz stół kuchenny, co prawda bez jednej nogi, ale w zadziwiająco dobrym stanie, patrząc na to co spotkało całą naszą kamienicę. Wojnie udało się wślizgnąć do namiotu z przedmiotami, które zostały uznane za „niewłaściwe” do oddania potrzebującym. Wśród nich była kolekcja zużytych kondomów Śmierci, miecz Wojny i bicz Głodu. Dwie z tych trzech rzeczy udało nam się odzyskać. Dopiero za drugim razem udało mu się wykraść bicz.
Wtopiliśmy się w tłum „potrzebujących” i czekaliśmy na możliwość dorwania Noża. Ale czekała nas niemiła niespodzianka.
- Drodzy państwo. – rzekła jakaś lala w rudych włosach. – Jako, że jest was tak dużo, postanowiliśmy rozdawać poszczególne rzeczy tym osobom, które udowodnią, że naprawdę ich potrzebują.
- Co kurwa? – spytał Głód, ale Śmierć już wyrywał się do przodu.
- Przepraszam, przepraszam... – mamrotał przepychając się do pierwszego rzędu. - JA BARDZO POTRZEBUJĘ TEGO ZDOBIONEGO NOŻA! – wydarł się.
- A dlaczego pan tak uważa? – spytała ruda lala.
- Booo... Nie mam czym rozsmarowywać masła na chlebie... – wypalił.
- Hmmm... w takim razie...
- A JA NIE MAM NAWET CHLEBA! – ryknął ktoś w tłumie. – MI TEŻ NÓŻ BARDZIEJ SIĘ PRZYDA, SPRZEDAM GO I NIE BĘDĘ GŁODOWAŁ!
Tłum poparł go zgodnym krzykiem.
Śmierć wpadł w panikę, ale po chwili oprzytomniał.
- Ale to nie wszystko! Mam też myśli samobójcze, a zależy mi na jak najbardziej humanitarnej śmierci, tak, żeby sprawić jak najmniej problemu służbom porządkowym. Dlatego chciałem podciąć sobie żyły w jakimś kartonie przy śmietniku. Ten nóż wydaje mi się do tego celu idealny.
Zapadła cisza.

Kiedy chwilę później wychodziliśmy z tłumu, ja ściskając w rękach Nóż, a bracia swoje zabaweczki, nagle usłyszeliśmy znajomy głos.
- Chłopaki, to ja! Pomocy!
Obejrzeliśmy się. Na prowizoryczną scenę wprowadzono właśnie... Archanioła Michała!
- Więc on jednak nie został porwany przez Kojtyłę... – szepnąłem. – Ale co oni z nim robią?
- Drodzy państwo. – powiedziała ruda lala. – Oferta specjalna – Anioł stróż do oddania w dobre ręce!
- Ja pierdolę. – Wojna zaczął chichotać. – Oni nawet Anioła od Archanioła odróżnić nie potrafią.
Zajęło im dobre parę sekund nim zauważyli, że jestem już w połowie drogi do sceny.
- JA! JA GO POTRZBUJĘ! – wysapałem ciężko, kiedy w końcu udało mi się wepchnąć na początek chaotycznej kolejki.
- Proszę podać powód. – powiedziała ruda suka.
Myśl, Zaraza, myśl...
- Boooo... mój anioł stróż mnie opuścił. – powiedziałem nieśmiało.
- Hmmm... – zastanowiła się ruda zdira.
- Mogę państwu zaprezentować. – wpadłem właśnie na świetny pomysł.
Stanąłem na skraju chodnika i poczekałem aż ulicą przejedzie samochód. Beztrosko zeskoczyłem z krawężnika, prosto pod koła.
- Oooooooł. – stwierdziła ruda kurwa. – Rzeczywiście, ten anioł stróż się panu przyda.
To mówiąc, popchnęła Michała w tłum i kontynuowała swoją pojebaną licytację.
Cała czwórka podbiegła do mnie, leżącego na środku ulicy i kaszlącego krwią.
- Daaajcieee Nóóóóżżżż... – wycharczałem.
W tym momencie urwę historię tego niezbyt udanego eventu, bo z pewnością czytaliście w gazetach o jakimś potworze, który w biały dzień wymordował cały tłum biednych, bezdomnych ludzi, a w szczególnie okrutny sposób potraktował rudowłosą prowadzącą, którą brutalnie zgwałcił we wszystkie dwadzieścia osiem dziur.
Wystarczy, że doprecyzuję – tym „potworem” był sam Antychryst.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...