MyHeritage
Wyświetlenia: 1160 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
No ja na nieszczęście usłyszałem.
Przypadek. Córka przyniosła ze szkoły zadanie domowe, uzupełnienie drzewa genealogiczne na grubym kartonie, najlepiej ze zdjęciami, podpisami i stopniami pokrewieństwa rzecz jasna. Ta jej pani nauczycielka nie słyszała o RODO, albo z chuja spadła, ale szkoła blisko, dzieciakowi się podoba, po co to zadzierać, się przenosić.
Tak zaczęliśmy wspólnie uzupełniać to drzewo i uświadomiłem sobie, że ja o swojej rodzinie w zasadzie niewiele wiem, jest nieliczna i jakaś ta historia taka rozmazana.
Córka też mi zwróciła na to uwagę, że u mamy drzewo takie dorodne, a po mojej stronie takie jakby zgniło czy uschło.
Tej nocy jakoś nie mogłem zasnąć i rozmyślałem jak to ta rodzinna historia się potoczyła, że w sumie jestem chyba ostatnim jej reprezentantem i z racji, że nie mam syna, to córki z czasem dostaną inne nazwisko i historia mojego się skończy. A może to drzewo ma jakieś odnogi, gałęzie, może choć gałązki, które mogę jeszcze odnaleźć, a nie wiem o nich nic, bo nigdy nie próbowałem się dowiedzieć? Zacząłem przodków szukać wiadomo gdzie. W internecie. I wtedy mnie dojechali z reklamą MyHeritage. W bardzo przystępnej cenie badania pochodzenia, na podstawie DNA z wymazu z policzka. Wysyłasz, oni badają, dowiesz się o swoich korzeniach, pochodzeniu etnicznym, a dzięki ich ogromnej bazie mogę znaleźć nigdy nieznaną mi rodzinę. Chwilę się zastanawiałem czy to nie jacyś jebani handlarze ludzkich narządów. Ale kto by chciał coś takiego ode mnie? Tak jakby ktoś teraz robił włam, żeby zajebać silnik z Fiata 126p.
Dobra, chuj, co będzie.
Wysłałem i po jakimś czasie dostałem już wstępne wyniki. Taki wykres, z którego wynikało jak złożone pod względem etnicznym jest moje pochodzenie. Przez miejsce gdzie przyszło mi się urodzić i żyć przejebały się chyba wszystkie możliwe wojska i nacje. Procentowo składam się i z Polaka i Niemca i Ruskiego, Mongoła, Turka, Szweda, nawet jakiś Japończyk zostawił jakiś promil swojej spierdoliny w moim kodzie genetycznym, niewiele więcej niż Tutsi i Hutu. Jak chcieli mi to na planszy połączyć kolorowymi plamami w zależności od wartości wkładu tych nacji w mój kod, to wyszedł taki kurwa witraż, że ciężko domyślić się komuś prostemu tak jak ja, co to ma znaczyć.
Do tego wszystkiego podajesz im nazwisko i tutaj nie mieli dla mnie dobrych wieści, bo z ich badań wynika, że nie jestem w żaden sposób spokrewniony z głównym korzeniem Miauczyńskich. Albo mamusia w chuja leciała z tatusiem, albo w chuja oboje lecieli ze mną i mnie adoptowali. Nie wiem sam co o tym myśleć.
Poszedłem na cmentarz, żeby ich zapytać, niech dadzą jakiś znak. Nic, oprócz zimnych spojrzeń z porcelanowych fotografii na płycie grobowego pomnika nie otrzymałem. Jak do tej pory nigdy o tym nie myślałem, tak teraz zaczęło mnie to gnębić, nie dawać spokoju.
Po miesiącu otrzymałem wiadomość, że dzięki ich ogromnej bazie danych, sprawdzeniu milionów wyników, bla, bla, bla, udało się dotrzeć do mojej rodziny. Pytanie czy jestem gotowy i czy życzę sobie tak nagle odkrytej prawdy. Jeżeli tak, to oni za parę setek pln podejmą dalsze kroki., żeby ustalić fakty i moje pochodzenie. I tak zaczęli ustalać, że wszystko się wydało. Przeklinam dzień, w którym przyszedł mi do głowy ten pomysł, żeby wsadzić ten patyk do gęby i wysłać go tym genetycznym detektywom. Rodzice (jak się teraz okazuje przybrani) nie mogli mieć dzieci i ojciec kupił mnie od chłopa z Podlasia za bańkę bimbru. Ci spece od DNA Połączyli mnie z jakąś bazą laboratorium poświadczającego ojcostwo dla jednej z moich czternastu sióstr i ktoś z MOPSu też potwierdził tę wersję. Ponoć ta moja nowa "rodzina" strasznie się ucieszyła że się odnalazłem i poprosili o adres, bo bardzo chcą mi wysłać regionalne specjały, żeby ich ziomek nie jadł w mieście byle czego. Nie wiem po jaki chuj się zgodziłem. Za dwa dni miałem pod drzwiami 5 gówniaków z dwoma butelkami mleka i twardym jak kamień bochenkiem chleba i oni na ferie do wujka przyjechali. Reszta dojedzie jutro, bo nie było miejsca w pekaesie. Wujek z ciotką dojedzie saniami, tylko ciotka skończy pranie w rzece. Teraz póki co gówniarze latają osrani po mieszkaniu i chowają się pod dywan jak włączam telewizor. Dzicz. Strach pomyśleć jak wygląda reszta. Żona z dziećmi wyjechała do swojej, dla niej nie ważne przy tym porównaniu czy prawdziwej rodziny. Z mojego odnalezienia bardzo ucieszył się bank, który szybko powiązał moje więzy krwi z kredytem za ciągnik i rozrzutnik, którego od lat nikt nie spłaca, a ślad po sprzęcie zatarł się skutecznie.
Tak więc jeżeli wydaje Ci się, że może twoje geny krążą gdzieś wokół sal tronowych i szlacheckich dworów, a Twoja rodzina nie pasuje do Ciebie albo Ty do niej, to daj sobie spokój, nie szukaj, nie wymyślaj. Przytul matkę nawet jak przybrana, ucałuj ojca nawet jak alkoholik i nie dociekaj. Bo to może przynieść dla Ciebie tylko problemy.
Napisałem DLA Ciebie? Widzisz jak to się może skończyć? Nie mija wiele dni, masz świnię w wannie, kury na balkonie, instalację do bimbru w salonie, kufer z kolorowymi ciuchami do kościoła w przedpokoju i debet na koncie.
No nie warto. Nie warto