#5 Pechowy dzień

Wyświetlenia: 760 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Ktoś mi kiedyś powiedział "Kruk, ty magnat jesteś. Co ty możesz wiedzieć o tym jak może wyglądać pechowy dzień?" No... dzisiaj się przekonałem. Mocno.
Zaczęło się niewinnie, wstałem z rana i podchodziłem do skrzyni z moim pancerzem. Potknąłem się o dywan i sobie głupi ryj rozwaliłem. Zdarzało się już kiedyś, zwłaszcza na kacu.
Schodząc ze schodów wpadłem na pomocnika kucharza, który niósł gotowe danie dla Gomeza. Kucharz musiał robić danie drugi raz, a ja musiałem wrócić do pokoju by wyczyścić pancerz...
Przed południem zaprowadziłem rekruta do Gomeza. Chłopakowi dobrze z oczu patrzyło, a Cienie miały o nim dobrą opinię. Gość rzucił Gomezowi prosto w twarz, że zamierza dołączyć do Nowego Obozu, a Stary Obóz to cytując "gamonie rządzone przez terroryzującego ich karakana". Zanim zdążyliśmy zrozumieć, co się kurwa stało, gość pobiegł do kucharza, napluł mu do garnka z wrzątkiem i zwiał z obozu. Więcej go nie zobaczyliśmy. Gomez oświadczył, że nie zamierza nikogo więcej oglądać przez cały dzień. Łącznie ze mną...
W południe obserwowałem trening strażników, prowadzony przez Skorpiona. Trening strzelniczy, żeby była jasność. Nie wiem jak, ale w pewnym momencie bełt odbił się rykoszetem od ściany i wbił się w mojego buta. Całe szczęście, że nie w nogę, ale buty musiałem zmienić.
Po obiedzie udałem się z Bartholo do piwnic. To znaczy chciałem się udać. Schodząc po drabinie, jedna z belek złamała się i spadłem na dupsko. Powiedziałem, że jednak pierdolę sprawdzanie zapasów i niech sobie sam ewidencję prowadzi.
Zbliżała się pora kolacji, miałem serdecznie dosyć tego dnia, więc poszedłem do siebie upić się w samotności. Po drodze wpadłem (ZNOWU!) na pomocnika kucharza (miałem ochotę gnoja zabić na miejscu), który mamrotał coś o tym, że podłoga śliska... Jakbym słuchał tego co mi mówi, to bym nie pił. Ale piłem. A potem wypieprzyłem się na schodach, idąc do wiadra by się wyszczać.
Położyłem się spać. Przez dwie godziny nie mogłem zasnąć, bo jakiś debil non stop krzyczał "A-ale fajnie! Zwierzęta!".
Mogę się pocieszyć tym, że wcale nie miałem najgorzej.
Pomocnik kucharza został zabity po tym jak wypieprzył się prosto na Gomeza... z jego kolacją. Cóż, Gomez nie lubił się szczypać z niedorajdami. Kucharz też miał pechowy dzień. Cholera, trzeba będzie mu jakiegoś pomocnika znaleźć…



Top tygodnia
Wysyłanie...