#14 Napad na kowój

Wyświetlenia: 701 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Przesłuchanie szkodnika zajęło ledwie jedną noc. Szybko wymiękł. Siekacz może nie grzeszy inteligencją, ale sprawnie zajmuje się więźniami.
Minął tydzień od ostatniej karawany i ataku na nią. Nowy Obóz ostatnio na zbyt wiele sobie pozwalał. Gomez nakazał Thorusowi, by osobiście nadzorował transport. I proszę, jaki efekt. Atak odparty, a na dodatek jedna z tych łajz złapana i wrzucona do celi. Tak to powinno wyglądać za każdym razem. Choć Thorus mówił, że nie było łatwo. Wśród wszystkich szkodników znalazło się dwóch najemników, w tym jeden wyjątkowo silny. Ciemnoskóry, tak jak Thorus. Thorus powiedział, że pierwszy raz od dawna walczył z tak mocnym przeciwnikiem.
Z przesłuchania dowiedzieliśmy się kilku pożytecznych informacji. Po pierwsze: myśliwi z Nowego Obozu, którzy jak zwykle stoją niedaleko mostu, nie biorą w tym udziału. Po drugie: nigdy nie ma ustalonego planu, zawsze atakują z różnych pozycji, by zaskoczyć eskortę. Po trzecie: ich celem nie jest zabijanie, a zwykła kradzież. A że czasem ktoś zginie... Trudno.
Siedzieliśmy niedaleko bramy prowadzącej do wewnętrznego pierścienia. Thorus "goił rany" winem, które wybrał mu Bartholo. 
- Lepiej ci? - zagadnąłem.
- Trochę. Dzięki - zamyślił się na chwilę - Kurwa, ten gość był naprawdę mocny. Przypieprzyłem mu prosto w czerep, a ten jak się nie zamachnie tym toporem... Oddał mi pięknym za nadobne. Cóż to była za walka... Pierniczę, Kruk. Tego tak nie można zostawić. Żaden z naszych chłopaków, nawet Szakal czy Siekacz nie daliby mu rady! Nie wiem skąd Nowy go wytrzasnął, ale gość ma krzepę. Nic dziwnego, że nasi są regularnie okradani.
- Być może chwilowo odpuszczą? - zasugerowałem - Ty też słaby nie jesteś, więc zakładam, że i on srogo oberwał.
- A żebyś wiedział! - uśmiechnął się z bólem - Nie dałem sobie w kaszę dmuchać... Co z tym więźniem?
- Nie wiem, Gomez nie zdecydował. Raczej go nie zabijemy, bo to my mogło oznaczać konflikt z magami. Ale jak chcesz, to możesz mu dać parę razy po pysku, może to go czegoś nauczy.
- Nie bardzo mi się chce ruszać. Niech idzie w diabły, byle z dala od moich oczu... - znowu się zamyślił - Tak sobie myślę... - zaczął.
- Tak? - popędziłem go, gdy cisza zaczęła się przedłużać.
- Gdybym walczył z tym gościem na śmierć i życie... Kruk... Ja nie wiem czy dałbym mu radę.
Smutek w jego głosie naprawdę mnie zaniepokoił. To nie był ten niezłomny Thorus, którego wszyscy znają jako niezniszczalnego skurwysyna. Dzisiaj jego morale zostało złamane.
- Nigdy w służbie Gomeza nie zdarzyło mi się zwątpić w to co robię. Ani w moje umiejętności wojownika... Aż do dzisiaj.
Milczałem. Nie bardzo znam się na pocieszaniu, zresztą, co mogłem mu powiedzieć?
- Pozbieraj się do kupy, Thorusie. - tylko tyle powiedziałem, po czym poszedłem do siebie.
- Za Gomeza! - rzucił mi jeden ze strażników.
Machnąłem mu ręką zamyślony. Nawet nie pamiętam kiedy usiadłem w swoim pokoju. W Starym Obozie jest kilku świetnych wojowników: Gomez, Thorus, Blizna i Arto. Ja i Bartholo jesteśmy nieźli, ale nie na tyle.
Co jeśli Nowi mają więcej takich ludzi jak ten, który walczył z Thorusem?



Top tygodnia
Wysyłanie...