#15 List od Iana

Wyświetlenia: 632 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Rzadko zdarzało nam się spotykać w większym gronie. Generalnie decyzje zawsze były podejmowane pojedynczo - albo przez Gomeza albo przeze mnie. Dzisiejsza narada stanowiła wyjątek od reguły.
Gomez jak zwykle siedział na swoim tronie. Ja stałem po jego lewej stronie. Poza nami, jak zwykle, stali Arto oraz Blizna. Obecny był też Bartholo, Thorus, Diego oraz Skorpion.
Wszyscy już zapoznaliśmy się z treścią listu od Iana.
Ian ma to do siebie, że umie pisać konkretnie. Jedyne co robi inaczej niż wszyscy to to, że nie adresuje swoich listów z dopiskiem "Za Gomeza", jak to u nas w zwyczaju. Powszechnie wiadomo, że Ian nie kwestionuje władzy Gomeza i jest lojalny. I to on rządzi w Starej Kopalni i jako jedyny facet faktycznie się do tego nadawał. Pewne rzeczy można mu wybaczyć.
"Coś się kroi. Czy nazwałbym to buntem, nie wiem. Ale przemoc strażników tylko wzbudza większy opór. Kopacze mają dość. Przestali się bać tych, co ich pilnują. Teraz największy strach wywołują pełzacze.
Wiecie jak to się może skończyć. Gomez też doszedł do władzy wbijając strażnikom kilof w plecy. Piszę to z pełną odpowiedzialnością - jeśli nie dostanę więcej ludzi, zabronię ludziom schodzić do niższych części kopalni. Część bocznych sektorów już jest zamknięta z powodu tych pieprzonych owadów.
Mniej pracy - mniej rudy - mniej handlu z królem. Sami wiecie co to znaczy. Decydujcie.
Ian."
Pismo brzmiało bezczelnie, ale Gomez bardziej niż urażoną dumę, cenił rudę.
- Ian ma niestety rację - odezwał się Diego - trzeba coś zrobić z pełzaczami.
- Thorusie - zagadnąłem szefa straży - ilu ludzi możesz wy...
- Nie pozwalaj sobie, Kruk. - przerwał mi Gomez - Decyzja jeszcze nie zapadła.
- A co mamy zrobić? - zdziwiłem się - Pozbawić się dostaw? Pełzacze już od dawna stanowią problem.
- No właśnie, Kruk. Pełzacze od dawna są problemem. Ale bunt kopaczy? To coś nowego. Nie podoba mi się to.
- Jestem pewien, że wybicie tych bestii uspokoiłoby sytuację.
- Thorusie - Gomez wstał - powiedz mi, dlaczego cię zatrudniam?
- Abym walczył w twoim imieniu - Thorusowi nie drgnęła powieka.
- I żebyś dowodził strażą w moim imieniu. Dlaczego więc jakiś tam Ian pozwala sobie na, jak on to określił "zakaz schodzenia do niższych części kopalni", podczas, gdy ludzie mojego człowieka są na miejscu i powinni zrobić z tym porządek?
Ha! Jednak Gomezowi bardzo nie spodobała się władza, którą posiada Ian. List uderzył w czuły punkt. Niedobrze...
- Zarządzę dodatkowe wsparcie... - zaczął Thorus.
- Mi nie chodzi o wysyłanie dodatkowych ludzi. Chodzi mi o to, że ludzie KTÓRZY JUŻ TAM SĄ, nie pilnują wystarczająco porządku! - Gomez był naprawdę wściekły.
Thorusowi zabrakło języka w gębie.
- To robota dla prawdziwych zabijaków - wtrącił się Blizna, - mogę tam iść jeśli trzeba.
- Czy wy mnie w ogóle słuchacie, bando idiotów? - zapytał najpotężniejszy człowiek w Kolonii - Możecie sobie iść, wszyscy. W dupie to mam. Ja się pytam jakim prawem jakiś pajac bez rangi strażnika wprowadza sobie zakazy w MOJEJ KOPALNI? I dlaczego w MOJEJ KOPALNI MOI LUDZIE nadają się tylko do tego, by ich segregować w żołądkach pełzaczy?
Zapadła cisza. Thorus miał problem. Szkoda mi go, bo w zasadzie nie zawinił. Gomez wie, że Thorus ma wystarczająco roboty w obozie, by jeszcze myśleć o tym jak sobie radzą w kopalni. Tyle, że on jednak był dowódcą straży.
- A może powinienem zapytać ciebie Skorpion? - Gomez zwrócił się do trenera walki - i co tak oczy wybałuszasz?! Moi ludzie nie są zdolni pokonać pełzaczy. Zgadnij, kto ich szkolił.
Skorpion nie odezwał się. Czekał na wyrok.
- A chuj z wami... - w końcu powiedział Diego.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego tak, jakby prosił się o śmierć. Gomez zachował się w tej sytuacji najmniej przewidywalnie. Roześmiał się. Szczerze.
- Masz rację, Diego! Chuj z wami! Chuj z wami wszystkimi! Z tobą! - wskazał na Diego. - I z tobą! - wskazał na Thorusa - Nawet z tobą! - wskazał na mnie.
Oniemiałem. Gomez z reguły nie pozwoliłby na zwracanie się do siebie w taki sposób. Cóż... Zły Gomez to nieprzewidywalny Gomez. Mimo lat pracy dla niego, nie umiałem go zrozumieć. Zupełnie jak z kobietą...
- Każdy z was ma swoje zadania. I macie się z nich wywiązywać - Gomez wrócił do normalnego, rozkazującego tonu - Thorus, masz wysłać wsparcie. Ian nie napisał ilu, więc sam musisz ocenić na ile nas stać. Jest kilku takich, co nic nie robią w wewnętrznym pierścieniu. Robota dla nich jak w sam raz.
- Mamy oczyścić kopalnię czy zabezpieczyć miejsca, w których jest więcej pełzaczy? - zapytał rzeczowo Thorus.
- Macie sprawić, by nie było mowy o żadnym buncie - odparł Gomez ponuro - niech widzą, że coś robimy. Skoro przemoc nie działa, to trzeba zastosować metodę kija i marchewki. Jeśli uda im się wyzwolić, któryś z tych bocznych, już zamkniętych sektorów, to tym lepiej. Blizna, taki chętny byłeś żeby iść. Co ty na to?
Blizna ewidentnie nie wyglądał na zachwyconego. Najwyraźniej wcześniej chciał zabłysnąć. Teraz jego blask troszkę przygasł.
- Pójdę z ludźmi Thorusa, skoro chcesz, Szefie.
- Sam się wcześniej pchałeś, durniu. Więc masz co chciałeś.
Z całych sił powstrzymywałem się od uśmiechu. Blizna zaliczył wpadkę, co mnie akurat cieszyło. Za dużo kozaczył.
- Bartholo, zorganizuj mi no jakieś porządne wino. Dzisiejszy wieczór zamierzam spędzić z butelką i dwiema kobietami.
- Załatwione – nasz człowiek od zaopatrzenia od razu ruszył w stronę magazynu.
- Mam taką sugestię... - zaczął Diego.
- Tak? - zapytał Gomez.
- Może tak zapytać o pomoc któregoś z magów? Pełzacze z pewnością nie lubią ognia, przyda się ktoś do czyszczenia tuneli.
Gomez rozważał chwilę tą propozycję.
- Średnio im ufam, ale masz rację. Mag może się tam przydać. Pójdziesz od razu i powiesz, że...
- Nie mogę się pokazywać u magów od czasu, gdy...
- Aaaaa, tak. Faktycznie - przypomniał sobie Gomez - Nadal nie chcą cię tam widzieć? Myślałem, że po odejściu tego... jak mu tam... Kse... Xa... No ich poprzedniego lidera, sytuacja wygląda lepiej.
- Krzywo na mnie patrzą, wolę nie ryzykować.
- Nie dziwię się - wtrącił się Thorus - pamiętacie jak jeden z naszych został rozsmarowany po całym zewnętrznym pierścieniu?
- Dobra, dosyć - przerwał Gomez - Kruk, idź do Corristo i powiedz, żeby posłali jednego ze swoich. Choćby tego najmłodszego. Magowie nie powinni mieć oporów z zabijaniem tego cholerstwa.
- Niech będzie - odparłem niezbyt zachwycony. Blizna nie dał po sobie poznać satysfakcji.
Nie przepadałem za gadaniem z magami. Z drugiej strony, miałem im tylko przekazać rozkaz Gomeza. Nie musiałem łazić do kopalni.
Dobrze jest być prawą ręką Gomeza. Nauczyłem się już dawno, że nie warto się wychylać. Blizna jeszcze musi przyjąć kilka lekcji.



Top tygodnia
Wysyłanie...