Wyświetlenia: 633 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Przez długi czas mnie to męczyło, ale jakoś tak... nie miałem odwagi zapytać. Mam ogromną władzę w tym obozie, ale jednak nie czuję się taki mocny w obecności Arto. To specyficzny gość.
Koniec końców, ja i Bartholo zaprosiliśmy go na wspólne picie. Żeby nie wzbudzać podejrzeć, zaprosiliśmy też Bliznę. O dziwo, Gomez też się dołączył, więc wieczór spędziliśmy w pięciu, przy dobrym alkoholu.
Szczęśliwym trafem, była okazja. Bartholo akurat obchodził urodziny. Które? Tego nie chciał powiedzieć. Niektórzy to naprawdę zachowują się jak baby...
Dziwne to było picie. Za Blizną średnio przepadam, Arto mało mówi, a Gomez to jednak szef... Jak tu pić z takimi? Brakowało mi teraz Thorusa, bo z nim dało się co nieco pogadać. Na szczęście Bartholo zadbał o to, byśmy się nie nudzili. I tak czułem się nieswojo, ale...
Późną nocą Blizna oświadczył, że ma już dość i musi iść się odlać. Widocznie perspektywa dalszego picia była dla niego już nie do zniesienia, bo nie wrócił... Gomez chwilę później uznał, że woli towarzystwo kobiet od naszego. Bartholo jak zwykle upił się najszybciej i poszedł do siebie spać.
Zostaliśmy sami - ja i Arto. Cisza wręcz uderzała po uszach. Nie chciało mi się otwierać kolejnej butelki, za to Arto wyglądał tak jakby dopiero co się rozkręcał... On i Gomez mają naprawdę mocne łby...
W końcu musiałem powiedzieć sobie "przecież to Arto, nie ugryzie". Chyba... Postanowiłem jednak rozpocząć rozmowę z innej strony.
- Arto, powiedz mi, skąd ty właściwie... Znaczy się, jak... gdzie nauczyłeś się tak walczyć? - sepleniłem trochę po wypiciu sporej ilości alkoholu.
Arto milczał. Przez chwilę zastanawiałem się, czy w ogóle usłyszał moje pytanie. Może jednak już się upił, tylko wyglądał jak trzeźwy?
- Byłem najemnikiem - odparł krótko.
No ja pierdolę... I weź ty coś z niego wyciągnij.
- Słyszałeś kiedyś o formacji Aegana? - zapytał mnie nagle. Zaskoczył mnie.
- Obiło mi się o uszy. Formacja ponoć lojalna tylko samej sobie.
- Tak było - potwierdził - dołączaliśmy do tego, kto płacił więcej. A że niektórzy potrafili płacić naprawdę dobre pieniądze... To mieliśmy nie lada wyposażenie.
- Długo byłeś najemnikiem?
- Straciłem rachubę czasu przy tych wszystkich wojnach i podróżach do różnych krajów. Ale na pewno byłem jednym z tych, który przetrwał wyjątkowo długo w tej formacji. Z osiem lat będzie...
Faktycznie, to było długo. Kiedyś słyszałem taki żarcik, że długość życia najemnika równa się jego szczęściu, do którego dodaje się jego umiejętności, a potem odejmuje umiejętności dowódcy. Nie jestempewny, czy dobrze ten żart zapamiętałem…
- Miałem farta - zaczął po chwili - trafiłem do nich, gdy dowodził jeszcze słynny Castor.
- Ten sam, który wypowiedział posłuszeństwo poprzedniemu królowi?!
- Dokładnie, ten sam. Były generał, uznany za zdrajcę, był doskonałym szkoleniowcem. Gdy twórca Formacji - Aegan - miał już trochę lat na karku, odstąpił on miejsce byłemu dowódcy wojsk królewskich. A ten dawał popalić... Dbał o to by każdy wiedział do czego służy broń. Uznał mnie za jednego ze zdolniejszych i pilnował, by mój potencjał był wykorzystany w pełni. Wpierdol dostawałem nie jeden raz... Do dziś mam szramy i blizny... Pancerz magnata dobrze je chowa.
Sądziłem, że skończył, ale znowu mnie zaskoczył.
- Ironia była taka, że formacja, którą przejął zdrajca, były generał, została jednak zatrudniona przez Myrtanę. Król dogadał się z Castorem. Jednak nie potrwało to długo. Na tronie zasiadł Rhobar Drugi, a ten uznał, że płacą nam zbyt dużo... Pewnie teraz pluje sobie w brodę, bo Formacja dałaby sobie radę także z orkami.
- W każdym razie - zaczął znowu po kilku łykach trunku - musieliśmy sobie znaleźć inną robotę. Znaleźliśmy ją w Nordmarze. Przywódcy Klanów nakazali nam zniszczyć obozowisko Myrtańskich zwiadowców, bo jak stwierdzili "nie pozwolą, by ktoś szwendał się po granicy bez ich zgody". Niestety, to wcale nie był oddział zwiadowczy, a ciężkozbrojna piechota Sildeńska. Przebijali nas liczebnością trzykrotnie. Ale kości zostały rzucone, nie było odwrotu. Szybko nas rozbili, połowa Formacji uciekła w głąb Nordmaru. Czy istnieje dalej, nie wiem. Mnie wzięli żywcem i wsadzili do paki. No i tak trafiłem tutaj.
Wziął jeszcze kilka łyków. Kiedy stwierdził, że butelka już jest pusta, rozbił ją o podłogę, jakby zły na siebie.
- Przepraszam, rozgadałem się... Dobranoc, Kruk.
- Dobranoc, Arto - odparłem po raz kolejny zaskoczony jego zachowaniem.
Zostawił mnie samego, a ja, mimo niemałej ilości wypitego alkoholu zastanawiałem się, czy uda mi się zasnąć.
Historia Arto nie była jakoś szczególnie szokująca. Jednak po głowie chodziła mi taka myśl - czy Władcy z Nordmaru faktycznie przez pomyłkę wysłali ich do walki z oddziałem "zwiadowczym"?



Top tygodnia
Wysyłanie...