#23 Nerwowy Gomez

Wyświetlenia: 749 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Siedzieliśmy w sali tronowej w ciszy. Kobieta, która niedawno została zesłana pod barierę, specjalnie na życzenie Gomeza, teraz szorowała podłogę. To w zasadzie był jedyny dźwięk jaki zakłócał spokój. Gomez nie przepadał za zbędnym gadaniem, choć czasem zdarzało mi się sporo mówić. Nie to, co Arto... Ja sam generalnie nie miałem ochoty na nic. Łeb mnie bolał od czytania skarg na Bloodwyna. Z kolei po Bartholo było widać, że ciężko mu znieść tą walącą po uszach ciszę. Ewidentnie nie miał co zrobić z rękoma i najchętniej wyciągnąłby jakiś instrument i zagrał. Na własne szczęście, dobrze znał panujące zasady. Nie musiał mieć pozwolenia od Gomeza na poboczne rozrywki, ale wiedział, że milczący Gomez to raczej niezadowolony Gomez. Muzyka czy słowa nie są tym, czego Gomez sobie teraz życzy. A jak Gomez dostaje coś, czego sobie nie życzy...
- Kurwa! - krzyknął ktoś z zewnątrz.
Gomez obejrzał się w stronę okna i powiedział:
- Dobrze powiedziane! Kurwa!
Bartholo tknięty przeczuciem już wyciągał ręce po instrument. 
- Trzymaj łapska przy sobie bardzie - powiedział ostro szef obozu - Nikt nie ma ochoty słuchać tego brzdąkania.
Prawdę mówiąc, ja miałem, ale wolałem zachować to dla siebie. Gomez po prostu nie był w nastroju. Cisza robiła się trochę krępująca. Za oknem słychać było śmiechy. Poznałem po głosie Dextera - jednego z Cieni. Drugim śmiejącym się był zapewne członek sekty. Dobrze się bawią, pewnie palą.
- Bartholo, jazda do magazynu po zielsko - powiedział Gomez krótko. Byłemu bardowi nie trzeba było powtarzać. Bez słowa poszedł tam gdzie mu kazano.
- Kruk.
- Tak? - odezwałem się po raz pierwszy od dłuższej chwili.
- Mówiłeś ostatnio, że zniknęło trochę rudy z magazynu.
- Aaa, tak. To już wyjaśnione. Skip za to odpowiada.
- Skip? Ten, który wydaje broń strażnikom, a także sprzedaje?
- Powiedział mi, że... pożyczył. Odda, miał po prostu dług do spłaty.
- Dług? Niby u ko... Aaa, pewnie cymbał jeden robi zakłady na arenie i przegrywa kasę...
Też tak sądziłem, choć Skip nie przyznał się do tego, gdy z nim rozmawiałem. Cóż, jeśli ktoś miał szczęście do obstawiania w naszym gronie to z pewnością Bartholo. W kartach też zawsze wychodziło mu lepiej.
- Nie łaskaw był zapytać, tylko bez pozwolenia sobie bierze? - im więcej mówił, tym bardziej się nakręcał - Mógł nawet pożyczyć od Thorusa, albo innego strażnika. No ja pierdolę, chyba pójdę mu uciąć ręce...
Bartholo wrócił z zapasem skrętów.
- I to rozumiem - na twarzy Gomeza pojawił się lekki uśmiech - A teraz wypad. Nie dzielę się dzisiaj niczym i z nikim.
Wyszliśmy. Już wiedzieliśmy jak będzie wyglądała reszta dnia w wykonaniu Gomeza. Upali się, a potem zabierze swoją kobietę do pokoju i nie zobaczymy go do jutra. Spojrzałem na Bartholo pytającym wzrokiem. Uśmiechnął się.
- Przezorny zawsze bezpieczny - powiedział wyciągając skręty.
- Wiedziałem, że się rozumiemy - odparłem z zadowoleniem - Cholera, wziąłeś chyba trochę za dużo.
- To się kogoś zaprosi - były bard nie przejął się zbytnio - Thorus? - zasugerował.
Kiwnąłem głową, Bartholo poszedł w stronę bramy po naszego kolegę. Odpaliłem skręta i na jakiś czas zapomniałem o całej pieprzonej kolonii.



Top tygodnia
Wysyłanie...