#23 Nerwowy Gomez
Wyświetlenia: 717 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro
- Kurwa! - krzyknął ktoś z zewnątrz.
Gomez obejrzał się w stronę okna i powiedział:
- Dobrze powiedziane! Kurwa!
Bartholo tknięty przeczuciem już wyciągał ręce po instrument.
- Trzymaj łapska przy sobie bardzie - powiedział ostro szef obozu - Nikt nie ma ochoty słuchać tego brzdąkania.
Prawdę mówiąc, ja miałem, ale wolałem zachować to dla siebie. Gomez po prostu nie był w nastroju. Cisza robiła się trochę krępująca. Za oknem słychać było śmiechy. Poznałem po głosie Dextera - jednego z Cieni. Drugim śmiejącym się był zapewne członek sekty. Dobrze się bawią, pewnie palą.
- Bartholo, jazda do magazynu po zielsko - powiedział Gomez krótko. Byłemu bardowi nie trzeba było powtarzać. Bez słowa poszedł tam gdzie mu kazano.
- Kruk.
- Tak? - odezwałem się po raz pierwszy od dłuższej chwili.
- Mówiłeś ostatnio, że zniknęło trochę rudy z magazynu.
- Aaa, tak. To już wyjaśnione. Skip za to odpowiada.
- Skip? Ten, który wydaje broń strażnikom, a także sprzedaje?
- Powiedział mi, że... pożyczył. Odda, miał po prostu dług do spłaty.
- Dług? Niby u ko... Aaa, pewnie cymbał jeden robi zakłady na arenie i przegrywa kasę...
Też tak sądziłem, choć Skip nie przyznał się do tego, gdy z nim rozmawiałem. Cóż, jeśli ktoś miał szczęście do obstawiania w naszym gronie to z pewnością Bartholo. W kartach też zawsze wychodziło mu lepiej.
- Nie łaskaw był zapytać, tylko bez pozwolenia sobie bierze? - im więcej mówił, tym bardziej się nakręcał - Mógł nawet pożyczyć od Thorusa, albo innego strażnika. No ja pierdolę, chyba pójdę mu uciąć ręce...
Bartholo wrócił z zapasem skrętów.
- I to rozumiem - na twarzy Gomeza pojawił się lekki uśmiech - A teraz wypad. Nie dzielę się dzisiaj niczym i z nikim.
Wyszliśmy. Już wiedzieliśmy jak będzie wyglądała reszta dnia w wykonaniu Gomeza. Upali się, a potem zabierze swoją kobietę do pokoju i nie zobaczymy go do jutra. Spojrzałem na Bartholo pytającym wzrokiem. Uśmiechnął się.
- Przezorny zawsze bezpieczny - powiedział wyciągając skręty.
- Wiedziałem, że się rozumiemy - odparłem z zadowoleniem - Cholera, wziąłeś chyba trochę za dużo.
- To się kogoś zaprosi - były bard nie przejął się zbytnio - Thorus? - zasugerował.
Kiwnąłem głową, Bartholo poszedł w stronę bramy po naszego kolegę. Odpaliłem skręta i na jakiś czas zapomniałem o całej pieprzonej kolonii.