#34 Władza w kopalni

Wyświetlenia: 662 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Władza... Władza jest czymś dobrym. Zwłaszcza gdy znajduje się w odpowiednich rękach. Czyli naszych.
To MY mamy władzę w Starym Obozie. To MY narzuciliśmy warunki królowi. To MY mamy to, czego żądamy.
No właśnie... Dostajemy to co chcemy, w zamian za rudę. Ruda jest kluczem do sukcesu pod barierą. I to do jej źródła dzisiaj zmierzałem - do Starej Kopalni.
Ian do nasz zaufany człowiek. Jednak plotki jakie rozchodzą się w Obozie podważają nasz autorytet.
"To Ian rządzi w kopalni, nie Gomez". Takie zdanie zdarzyło mi się usłyszeć przez okno, gdy kilku kopaczy niezbyt dyskretnie rozmawiało o swojej pracy. Byli oczywiście naćpani lub pijani, bo inaczej nie powiedzieliby tego tak głośno pod moim oknem. Jeden z nich już nie żyje. Pozostali dwaj lepiej, żeby nie wychylali nosa poza swoje chaty, dopóki nie będą musieli wracać do pracy...
Dawno nie byłem w Starej Kopalni. Wszelka konwersacja odbywała się poprzez listy i posłańców. Jednak wyjątkowo postanowiłem iść tam osobiście. Gomez uznał, że to może być dobry pomysł. Jeśli Ian podważa jego autorytet, to trzeba mu co nieco przypomnieć.
Pierwsi strażnicy kiwnęli mi głową i krzyknęli "Za Gomeza!".
Odwzajemniłem gest głową i wszedłem do środka. Poczułem zapach rudy. Wspaniały. Ruda w dużych ilościach to bardzo satysfakcjonujący afrodyzjak, jeśli wolno mi to tak nazwać. Koniec końców, przywiodła mnie tu miłość do władzy i bogactwa.
Na drodze stanął mi jeden ze strażników. Nie przedstawił się.
- Gdzie jest Ian? - zapytałem.
- Piętro niżej - odparł krótko.
Czekałem na to czy coś doda, ale wyglądało na to, że nasza rozmowa się zakończyła. Nie raczył dopowiedzieć "Panie". Ludzie w kopalni czują się tu bardzo pewnie...
Zastanowiłem się. Mogłem rozkazać mu iść po Iana, bo w tej chwili to ja byłem szefem, nie on. Jednak uznałem, że małe zwiedzanie nie zaszkodzi. Gdy kopacze zobaczą Magnata tutaj, w kopalni, z całą pewnością bardziej przyłożą się do pracy. Może przy okazji usłyszę coś ciekawego. Ruszyłem na dół.
Iana znalazłem szybko. Stał przy jednym z drewnianych zabudowań i pił. No ładnie... Tak oto służy się Gomezowi?
- Witaj, Ianie.
Gdybym oczekiwał, że Ian na mój widok się zakrztusi lub podskoczy, gdy usłyszy mój głos, to srogo bym się rozczarował. Ian nie bez powodu został wybrany jako szef kopalni. To gość z charakterem. To taki Thorus, tyle że nie spod bramy.
- Witajcie Panie Kruk - odparł Ian - co za niespodzianka.
Byłem niemal pewny, że niespodzianka powiedział z ironią. Spodziewał się mnie?
- Nareszcie ktoś poważny postanowił odwiedzić kopalnię. Jak widzicie, wszystko jest w porządku.
- Czyżby? - zapytałem - Z twoich ostatnich listów odniosłem wrażenie, że nie wszystko.
- Jakieś kłopoty są codziennie, to jasne. A największym są pełzacze. Poza tym, nie dzieje się nic nadzwyczajnego.
- Dobrze. Czy możemy porozmawiać na osobności?
Ian kiwnął głową i gestem ręki wskazał, bym szedł za nim. Poszliśmy do magazynu.
- Zrób sobie przerwę - powiedział Ian do strażnika.
Ten widząc szefa kopalni oraz mnie, szybko pojął co się święci i wyszedł. Zostaliśmy sami.
- Co was sprowadza? - zapytał.
- Plotki. Chcę wiedzieć, co się szykuje.
- Chyba nie rozumiem - na jego twarzy nie widziałem żadnych emocji.
- Mam argumenty, by sądzić, że ktoś tutaj podważa władzę Gomeza.
- Kto?
- Ty mi powiedz.
- Obawiam się, że nadal nie rozumiem.
- Przestań robić ze mnie idiotę. Po tym co ostatnio słyszę od kopaczy wynika, że nie respektują oni władzy Gomeza, a twoją. Przynajmniej tak długo, jak są w kopalni.
- Co w tym takiego dziwnego? Przecież jestem szefem kopalni. Sami mnie mianowaliście.
- To nie daje ci prawa kwestionować władzy Magnatów!
- Niczego nie kwestionuję - Ian zrobił się zły - Jesteście wyjątkowo przewrażliwieni na punkcie władzy, jak widzę. Ujmę to tak - Stara Kopalnia jest pod moją opieką. Nie wyściubiłem z niej nosa od dłuższego czasu, więc ledwie pamiętam co to jest słońce... Robię co każecie, daję wam znać o problemach dotykających to miejsce. Informuję czego potrzeba, gdy ma przyjść dostawa. A wy przychodzicie tutaj i pieprzycie bzdury o kwestionowaniu władzy. Rozumiem, że taka jest nagroda za lojalność w Kolonii...
Milczałem. Czekałem, aż skończy.
- Jeśli macie wątpliwości co do mojej lojalności, chętnie się stąd wyniosę i oddam władzę komuś innemu. Wrócę do Starego Obozu i otworzę sobie kilka butelek.
- Z tego co widzę, tutaj też sobie nie żałujesz butelek... - przerwałem kąśliwie - Nieważne. Po twojej gębie widzę, że nie kłamiesz. Jeśli jednak będziesz coś planował w przyszłości...
- Tak. Będę planował. Na przykład to co zrobię, kiedy już dostanę kilka dni wolnego. Nie żeby to miało większe znaczenie, bo i tak wszyscy jesteśmy tu uwięzieni - Ian był naprawdę zły. Sam się tą złością zaraziłem, gdy zrozumiałem, że tylko niepotrzebnie zmarnowałem nasz czas. To był głupi pomysł, by tu przychodzić.
- Bywaj, Ianie. Powodzenia.
Kiwnął głową bez słowa i wyszedł pierwszy. Machnął ręką na strażnika magazynu, by wrócił na pozycję. Ja skierowałem się na górę.
Wychodząc z kopalni zrozumiałem, że Ian ma rację. Jesteśmy wyjątkowo przewrażliwieni na punkcie władzy. Szukamy wrogów nie tam gdzie trzeba... Kiedy to się stało, że ze zwykłych skazańców, bandytów i przestępców staliśmy się ludźmi, których interesuje całkowita kontrola nad wszystkim i wszystkimi?



Top tygodnia
Wysyłanie...