#37 Swędzenie

Wyświetlenia: 734 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Przez pół dnia Bartholo gapił się na tyłek jednej z dziewczynek Gomeza. Gomez albo tego nie widział albo nie chciał widzieć. Ja to widziałem i miałem wrażenie, że Bartholo zaraz się na nią rzuci. Były bard wiedział, że jest obserwowany, ale kompletnie się tym nie przejmował. W końcu, kiedy uznaliśmy, że możemy pozwolić sobie na przerwę, wyszliśmy zapalić.
- Kuuurwa, Kruk. Jak mi się chce...
Nie musiał dokańczać. Doskonale sobie z tego zdawałem sprawę.
- Po prostu spytaj Gomeza czy by ci jej nie użyczył na noc. Przecież czasem nam pozwala.
- No... Czasem tak. A pamiętasz, jak Bliźnie "pozwolił" ostatnio, nie?
Tak... To dopiero ciekawa historia. Jakieś 3 tygodnie temu Blizna zapytał Gomeza o "przysługę" jednej z panienek. Gomez się zgodził, twierdząc, że "i tak mu się znudziła".
Tego samego wieczoru my też się bawiliśmy. Piliśmy wspólnie za zdrowie Thorusa. Akurat ten miał urodziny. Blizna i Thorus mieli małą scysję, dlatego ten pierwszy wolał zabawiać się sam. Złożył jakieś tam życzenia na szybko, wypił "honorowego", a potem zmył się do siebie. Razem z dziewczyną, rzecz jasna. Nic wtedy nie zapowiadało takiej końcówki...
Popiliśmy trochę za ostro. Gomez chyba trafił na jakiejś gorszej jakości alkohol (może ryżówka od tych idiotów z Nowego), bo po kilku butelkach miał bardzo zły humor. W końcu ni stąd ni zowąd wyszedł z "imprezy", wpadł do pokoju Blizny, gdy ten dobrze się bawił. Gomez dał mu w pysk, powiedział, że dziewczyna należy do niego i wyszedł ciągnąc ją za sobą nagą. Zamknął się w pokoju trzaskając drzwiami i nie widzieliśmy go aż do następnego dnia.
Blizna zwiał. Dosłownie. Od tamtej nocy nie widzieliśmy go przez około tydzień. Ponoć przesiedział kilka dni u niejakiego Cavalorna, który ma chatę obok obozu. Z tego co wiem, Cavalorn to myśliwy, który nie zadaje niewygodnych pytań, co dla Blizny pewnie było najważniejsze... Nigdy nie przepadałem za Blizną, ale nawet ja nie życzyłem mu upokorzenia jakie mu zagwarantował Gomez.
Każdy z nas miał w sobie wystarczająco przyzwoitości, by zachować to wydarzenie dla siebie. Od tamtej pory widziałem, że Blizna krzywo patrzy na przywódcę Starego Obozu. Gomez przypomniał w bardzo niekonwencjonalny sposób, kto ma władzę...
- Hey! KRUK!
- Kurwa, nie drzyj się!
- Chłopie, ale się zamyśliłeś... - stwierdził Bartholo.
- Zdarza mi się.
- Ja pierdolę, mówię ci stary, jak mnie jaja świerzbią! Czy w tym kraju naprawdę tak mało kobiet popełnia przestępstwa? Skąd się biorą te wszystkie historie o zazdrosnych żonach, które zabijają własnych mężów? Gdzie są te kobiety, jeśli nie tutaj?!
- Przecież większość tych historyjek, które wy śpiewacie z lutniami w rękach to stek bzdur! - rzuciłem w stronę kolegi.
- To fakt - przyznał bez oporu - Ale jako bard zjeździłem kawałek kraju. Ty nawet nie wiesz, ile kobiet podejrzewa swoich mężów o zdrady!
- Od podejrzeń daleko do mordowania... - stwierdziłem.
- A szkoda - zasmucił się wyraźnie - Gdyby każda zazdrosna kobieta popełniałaby przestępstwo, mielibyśmy tutaj raj na ziemi!
- No, już to widzę... Wyobrażasz sobie utrzymanie dyscypliny w obozie pełnym kobiet?
- Trzeba po prostu umieć z nimi gadać, Kruk. Te, które tutaj mamy też można zachęcić do rozmowy. Tylko trzeba umieć.
- Myślałem, że tobie się chce brać je do łóżka, a nie rozmawiać...
- W łóżku też da się rozmawiać... Ehh, tak mi się chce, że tu nawet regularne palenie ziela już nie pomaga...
- A propos ziela - uśmiechnąłem się lekko - zawsze możesz sobie samemu "skręcić tytoń".
Były bard spojrzał na mnie jak na idiotę, nic nie rozumiejąc. Po chwili parsknął śmiechem.
- To dobre! Nie wiedziałem, że taki dowcipniś z ciebie!
- Jakoś tak wyszło.
- Wiesz, ten twój dowcip był tak suchy, że aż... Krukłem!
- Co kurwa zrobiłeś?! - zdziwiłem się.
- No wiesz... Zamiast powiedzieć parskłem... A, nieważne...
- Mówi się "parsknąłem" cymbale - skomentowałem zirytowany.
- A znalazł się pieprzony purysta językowy... Ty naprawdę nie musisz zwracać się do mnie, jak do ludzi z niższych kast. Jesteśmy po tej samej stronie, Kruk.
- Dobra, nie obrażaj się - powiedziałem, ale Bartholo już poszedł w swoją stronę.
- Kurwa, drażliwy się zrobiłeś - mruknąłem pod nosem i poszedłem do siebie. Nie miałem dziś papierkowej roboty, mogłem więc zająć się czymś innym. Tylko, że nawet nie bardzo było czym... Aż samemu mi się zachciało...



Top tygodnia
Wysyłanie...