#42 Skorpion

Wyświetlenia: 718 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Czytając dokumenty, które zostawił mi Bartholo, nie mogłem nie przyznać, że kolega ma wyjątkowo ładne pismo. To była jedna z jego większych zalet. Dzięki temu znacznie skracał się czas, jaki musiałem spędzić nad lekturą. A lektura była długa. Lista towarów dostarczonych przez króla była pokaźna, choć niekompletna. To akurat nie było nic nowego. Zdarzały się przypadki, że królewscy żołnierze podkradali butelkę czy dwie z transportu. A czasami nie tylko alkohol wpadał w ich chciwe łapska..
- Kruk - Gomez przerwał moje przemyślenia. Jak zwykle dla siebie, jego ton był rozkazujący, wymagający natychmiastowej uwagi i skupienia.
- Tak, Gomezie?
- Mamy do pogadania.
Gomez zwykle nie zaczynał rozmów w taki sposób. Przeważnie coś nakazywał i dawał mi pracować. Tym razem zapowiadała się jakaś poważna sprawa.
- Zamieniam się w słuch.
- Dobrze, że nie w gąbkę... - skomentował.
Nigdy nie rozumiałem jego dziwnych przytyków.
- Brakuje nam człowieka, który zajmowałby się szkoleniem naszych strażników. Niektórzy zachowują się tak, jakby trzymali miecz po raz pierwszy w życiu...
- Arto i Blizna umieją walczyć, nadadzą się.
- Nie. Arto i Blizna są moją gwardią i oni nie będą tego robić.
Zapadła cisza. Gomez wstał.
- Idziemy.
Co zrobić... Poszedłem za nim jak kazał. Taka robota.
Strażnicy od razu się wyprostowali, gdy zobaczyli przywódcę Starego Obozu. Niektórzy pozdrowili nas kiwnięciem głowy, inni machnięciem ręki. Na umownym placu do ćwiczeń stało kilku strażników. Oni też wyrazili szacunek wobec nas, jednak zaraz potem wrócili do ćwiczeń. Jeden z nich wyraźnie się speszył. Mało brakowało a dziabnąłby kolegę w oko.
- Ej! Patrz co robisz kretynie! - krzyknął strażnik, który o mało nie stracił oka.
Ten drugi speszył się jeszcze bardziej. Próbował schować broń, ale nie wychodziło. Gomez był wyraźnie zły.
- Po co tam takie łajzy w straży?! Będę musiał chyba porozmawiać z Thorusem.
Gomez sięgnął po swój wielki, dwuręczny miecz. Gniew Innosa. Broń wyrwana żołnierzowi, który jeszcze do niedawna dowodził w Kolonii. Władza nadana mu przez króla została odebrana przez jednego ze skazańców. Ten sam skazaniec został potem znienacka zamordowany przez Gomeza. A wtedy ten przejął władzę. I tak już zostało.
Pechowy strażnik miał zaraz zakończyć swój żywot. Na drodze Gomeza stanął strażnik, który obserwował całą sytuację stojąc przy ognisku i piekąc mięso.
- Spokojnie. Źle się za to zabierasz. Patrz - zaczął wykonywać bardzo powolne, ale precyzyjne ruchy mieczem - Widzisz? Najpierw obrót, potem odlew. Potem spróbuj ciąć przed siebie. No, śmiało!
Szkolony strażnik w miarę sprawnie poradził sobie z powtórzeniem sekwencji. Wyglądało na to, że zapomniał o tym co mu przed chwilą groziło. Spojrzeliśmy na siebie z Gomezem porozumiewawczo.
- Jak cię zwą? - zapytał Gomez.
- Skorpion - odpowiedział strażnik, który instruował młodszego kolegę.
- Od tej pory będziesz zajmował się szkoleniami straży. Jakieś pytania?
Pokręcił głową.
- No, jeden problem z głowy - skwitował Gomez - A teraz do roboty, łamagi!
Przywódca Starego Obozu ruszył z powrotem do swoich kwater. Postanowiłem pójść w jego ślady. Jak to dobrze, że czasami nie trzeba się zbyt wiele wysilać, by osiągnąć zamierzony cel...
- Kurwa mać! - usłyszałem krzyk świeżo upieczonego szkoleniowca. Poczułem też zapach spalenizny. No tak... W całym tym zamieszaniu Skorpion zapomniał, że zanim został nauczycielem, zajmował się pieczeniem mięsa. I teraz wyglądało na to, że przepadła mu kolacja...



Top tygodnia
Wysyłanie...