#46 Kawał mięcha

Wyświetlenia: 909 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

To był wyjątkowo nudny dzień. Pierwszy od dawna, w którym najzwyczajniej w świecie nie działo się nic. Kompletnie nic. Aż wręcz marzyłem o tym, by coś się stało. I nie tylko ja.
Siedzieliśmy przy jednym stole, to znaczy ja, Bartholo, Gomez, Arto i Blizna. Jedliśmy potrawkę, którą przygotował nasz kucharz. Słychać było głośne mlaskanie Blizny i drapanie widelcem po dnie miski, czym zajmował się bard, który najszybciej skończył posiłek. Ja i Arto jedliśmy w milczeniu. Jedynie Gomez nie jadł zbyt chętnie. Patrzył na miskę, w końcu nie wytrzymał i wywalił ją przez okno. Usłyszeliśmy czyjś krzyk. Gomez chyba nabił guza jednemu z kopaczy. Mina Blizny sugerowała, że zamiast wyrzucać jedzenie, Gomez mógł oddać to jemu.
- Nie mam ochoty znowu jeść tego samego - wyburczał Gomez.
- Kucharz, którego tu mamy pracuje dopiero tydzień. Nauczy się, by nie gotować jednego dania na dwa dni.
- Mi tam smakuje - odezwał się niepytany Blizna.
- Zjadłbym coś porządniejszego. Taki... Jakiś wielki kawał soczystego mięcha! - oznajmił władca Starego Obozu.
- To było przedwczoraj - zauważyłem.
- Nieważne. Mam taką ochotę i tyle! - stwierdził Gomez. Zachowywał się trochę jak rozpuszczone dziecko, ale tego nikt nie miał odwagi przyznać na głos.
- Kto idzie?
- Po co? - zdziwiłem się.
- No jak po co? Po moje mięso, durniu! Przecież mówię, że chcę porządnego mięcha.
- Idę do kucharza - stwierdziłem odkładając pustą miskę.
- Do diabła z nim - odparł Gomez - Ktoś musi iść zapolować. Byle nie na topielce, rzygać mi się chce jak czuję ich zapach. Kruk!
- Tak, Gomezie?
- Powiedz Thorusowi, że to jest priorytetowe zadanie. Niech to załatwi z tym Kawalolnem, czy jak mu tam...
- Szefie, propozycję mam - Blizna znów odezwał się niepytany.
- No? - Gomez postanowił posłuchać podwładnego.
- Ja to bym sobie baraninę sprawił.
- Tak? To który z was, barany, chce wylądować w ogniu? - zakpił Gomez i zbliżył się do Blizny, któremu strach błysnął w oczach - Skąd ja ci wezmę owcę, cymbale jeden?
Nastąpiła cisza. Bardzo niewygodna.
- Od króla - powiedział Blizna.
Gomez odsunął się i zamyślił na chwilę. Przeklął pod nosem.
- No jasne! Czemu wcześniej na to nie wpadłem?! Kruk! Zapisz to! W następnej dostawie mają być owce, czy tam barany!
- Ile? - zapytałem.
- Nie wiem, ale niech przyślą. Nie potrzebujemy tu farmy, ze 3 powinny wystarczyć.
Skłoniłem się sztywno i poszedłem wypełnić rozkazy Gomeza. W takich momentach czułem się jak opiekunka do dziecka. Zrób to, zrób tamto, bo będzie płacz. Tylko, że w przypadku Gomeza, płaczącym byłbym ja. Bo Gomez to takie dziecko, które może mnie pociąć na kawałki bez mrugnięcia okiem. I jeszcze się przy tym zaśmiać.
- Wybredny ostatnio ten nasz Gomez - Bartholo dogonił mnie przed wyjściem z kwater - Ilu mieliśmy różnych kucharzy? Trzech w ciągu ostatnich dwóch miesięcy?
- Akurat ten ostatni był faktycznie do dupy...
- No fakt. Co nie zmienia faktu, że Gomez zrobił się bardzo wymagający.
Wzruszyłem ramionami.
- Co zrobisz, nic nie zrobisz - skomentowałem.
- Coś ty taki obojętny?
- A jaki mam być? Dzisiejszy dzień jest tak nudny, że słyszę muchy latające w moim pokoju... Może jak się przejdę do Thorusa to coś się zmieni?
- Taaa, mi też dzisiaj nie idzie granie na lutni. Idę z tobą. W ostateczności można iść pogapić się na walki na arenie. Ale i tam ostatnio też nudy.
- Czemu? - zaciekawiłem się.
- Od dwóch tygodni, ten gość z Nowego wygrywa wszystkie walki. Nie ma po co stawiać na kogoś innego. Jest w strasznie dobrej formie.
- Albo ma kiepskich rywali.
- Być może. Temu z Bractwa wpieprzył tak, że złamał mu żebra, na razie nie wysłali zmiennika. Nikomu z naszych też się nie chce wpierdolu dostawać.
- Od kogo? - Thorus usłyszał ostatnie zdanie barda.
- Od tego co walczy na arenie w imieniu Nowego Obozu.
- Kharim - podpowiedział dowódca straży - To akurat sprawa załatwiona. Już długo nie będzie dominował.
- To znaczy? - spytałem.
- Gadałem ostatnio z Siekaczem. Chętnie się rozerwie. Jutro ma rzucić Kharimowi wyzwanie. I srogo go potraktuje.
- Można tak? - zdziwiłem się.
- Każdy może wyzwać innego wojownika na pojedynek na arenie - odpowiedział Bartholo - Może warto postawić zakład?
- Lepiej nie, bo będziemy spaleni - odparł Thorus - Siekacz pójdzie w pancerzu Cienia. I tak wygra. A Kharim przynajmniej nie będzie podejrzewać, że ktoś to ustawił.
- Mądrze - skomentowałem.
I za to lubię Thorusa. Umie używać mózgu, kiedy innym go brakuje. A takich w Kolonii jest niestety sporo...



Top tygodnia
Wysyłanie...