Wyświetlenia: 746 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Od kilku dni padał deszcz. Tak naprawdę na palcach jednej ręki można było zliczyć godziny, w których nie padało. W całej kolonii było wyjątkowo mokro. Piach w Starym Obozie zamienił się w błoto, co sprawiało że wiele miejsc było po prostu trudnych do przejścia. Bartholo zrezygnował z łażenia na arenę, by nie ubrudzić sobie butów.
Podobno w Nowym Obozie nie było lepiej. Miejscowy staw powoli zmieniał się na jezioro, a tama zaczęła przeciekać. Na dodatek kopiec rudy, który trzymają pod ziemią, może utonąć. Nie żeby mi było szkoda Nowego, ale tej rudy już tak...
Sekta nie narzeka. Na bagnach musi być mokro. Ziele lepiej rośnie. A im więcej ziela, tym więcej do palenia.
Do sali tronowej wszedł Thorus. Cały zmoknięty i w nie najlepszym humorze.
- Długo tak nie pociągniemy - stwierdził.
- To znaczy? - zapytałem.
- Wszystko rozmięka. Nie da się normalnie chodzić po zewnętrznym. Kilku kopaczom i Cieniom przeciekają dachy. Zły prawie oberwał w łeb deską, która nie wytrzymała naporu deszczu.
- Czyli deska była chujowo wbita, a nie że deszcz...
- Kurwa, Kruk. Ich nie obchodzi, że deska chujowo wbita, czy gwóźdź wygięty. Mają problem i trzeba go rozwiązać.
- I co? Mam sprawić żeby przestało padać?
- Może trzeba pomyśleć o wzmocnieniu dachów? Teraz nie wytrzymują drewniane, a co będzie dalej? Jeśli nie przestanie padać to niedługo nie będziesz musiał pić wody z butelki, bo będziesz miał jej mnóstwo w swoim pokoju.
- Jak wzmocnić? Czym? Jakikolwiek budulec byś nie użył, to i tak nie zadziała póki jest tak mokro. Trzeba przeczekać, aż przestanie padać - stwierdziłem. W ogóle nie chciałem go słuchać. Gdzieś miałem tą sprawę. Póki nie kapie mi na nos, nie przejmowałem się.
- Jak pracowałem u barona - zaczął Bartholo niepytany - też mieliśmy takie deszcze. I to dość często. Ale dach nie przeciekał nigdy. Baron twierdził że to podobno za sprawą dachu wzmacnianego gliną.
- Glina w dachu? - zdziwił się Thorus - W stronach, z których ja pochodzę, to by nie przeszło. Za ciepły klimat. Glina która zbyt mocno twardnieje, łatwo pęka. Chociaż może tutaj by się sprawdziła...
- Ja za to nie słyszałem, żebyśmy mieli glinę w Kolonii - skrytykowałem pomysł barda.
Do sali wszedł Diego. Miał strasznie skwaszoną minę.
- A tobie co? - zapytałem.
- Teren między chatą Rączki, a areną powoli zamienia się w rzekę... Scatty rzuca kurwami na lewo i prawo, bo arena w tym momencie bardziej nadaje się do pływania niż do walki... Wkrótce największą atrakcją obozu będzie wodospad.
- Jest aż tak źle? - Gomez odezwał się po raz pierwszy.
- I będzie gorzej - odpowiedział Diego.
Na sali zapadła cisza.
- Weźcie ludzi. Ilu się da. Kopacze, Cienie, Strażnicy, bez różnicy. I wiadra. Każdy po dwa. Wybierajcie wodę z niższych części obozu i wylewajcie do fosy poza obozem. Albo do rzeki. Gdziekolwiek.
- Ma to sens? - zapytał Diego. Dureń chyba miał ochotę stracić głowę, skoro kwestionował rozkazy Gomeza.
- Nie wiem czy ma - stwierdził władca Starego Obozu - Ale jak się ludzie czymś zajmą, to może zapomną o problemach. A takich jest łatwiej kontrolować.
- Słusznie - odezwałem się - Trzeba pokazać, że coś robimy.
- Otóż to - skomentował Gomez - Kruk. Idź... Do Magów. Może mogą jakoś pomóc... Niech przepędzą ten cholerny deszcz albo co...
Gomez był najwidoczniej zdesperowany, skoro chciał prosić Magów o interwencję. Rzadko się to zdarzało. Może nieustanny deszcz pogarszał mu humor.
- No już, zabierać się! - krzyknął rozkazująco.
O, takiego Gomeza to ja rozumiem...
Po kolejnych trzech dniach deszczu przestało padać. Po prostu. Magowie nie pomogli. Stwierdzili, że nie mają takiej mocy, by zmieniać pogodę. Robota, którą wyznaczył Gomez nie przyniosła wielu rezultatów, ale z pewnością uspokoiła nastroje. A to jest bardzo ważne, gdy chce się dalej rządzić. Oni nie marudzą, my nie musimy się przejmować.
- Kurwa mać - odezwał się Bartholo.
- Co jest? - zapytałem.
- Właśnie zdałem sobie sprawę, że zapomnieliśmy o magazynie. Tam ciągle jest woda.
- Osz ty w...
- No. W dupę... Magazyn jest położony nisko w porównaniu z wewnętrznym. Bierzemy wiadra?
- W życiu. Idziemy pogonić paru strażników do roboty.
- Mam nadzieję, że skrzynie wytrzymały. Wiesz, ile tam było żarcia? Wszystko inne wyschnie, ale żarcie się zmarnuje. Gomez nie będzie zachwycony.
- Nie będzie - potwierdziłem - Więc lepiej załatwmy to szybko. Ja idę do Thorusa. A ty oceń jak wygląda sytuacja na dole.
Bard kiwnął głową i poszedł. Wyszedłem tuż za nim. Czekało nas kilka ciężkich godzin...



Top tygodnia
Wysyłanie...