Pierwsza Krucjata dziecięca
Wyświetlenia: 916 / 0 | Seria: Historyczne | Dodano przez:anon
>Francja, XIII wiek
>piękne czasy
>wszystko jest w jak najlepszym porządku
>poza Jerozolimą, która wciąż jest w rękach tych pierdolonych muzułmanów
>ale masz wyjebane
>żyje ci się dobrze bo odziedziczyłeś po ojcu posadę doradcy królewskiego
>nie masz bladego pojęcia o polityce, ani rzemiośle wojennym
>w żadnym stopniu nie przeszkadza ci to jednak w lizaniu dupy królowi Filipowi II
>od czasu do czasu rzucisz jakimś trafnym spostrzeżeniem na randomowy temat
>i płacą ci za to pojebane kwoty
>zaczynasz rozumieć na co idzie skarb państwa i czemu cała gospodarka się pierdoli
>ale chuj
>masz wszystko, czego tak prymitywnemu stworzeniu jak człowiek potrzeba do szczęścia
>mija parę lat
>mamy rok 1212
>przychodzą straże i mówią, że jakiś dzieciak chce rozmawiać z królem
>mówisz im, że chyba ich pojebało
>”ale on mówi, że Jezus mu się objawił” stwierdza jeden
>O KURWA XDD
>to będzie dobre
>”wpuścić go”
>bierzesz małolata do króla Filipa
>widzisz to zdziwienie w jego oczach, kiedy prowadzisz gnojka przez salę balową
>”ten mały szczyl chciał z jaśnie panem pomówić”
>władca patrzy się na Ciebie podobnym wzrokiem co w 1210
>zasugerowałeś mu wtedy, że może ta cała Ziemia Święta nie jest warta całego zachodu i niech muzułmanie sobie ją biorą
>nigdy nie byłeś przesadnie sentymentalny
>wreszcie Filipek wstaje z tronu i podchodzi do dzieciaka
>”kim ty kurwa jesteś?”
>”Stefan”
>”XDD ale chujowe imię”
>”czego chcesz Stefan”
>”objawił mi się Chrystus we śnie i powiedział, żebym przeprowadził kolejną krucjatę”
>w tym momencie musieliście na chwilę przerwać bo jaśnie pan dostał histerycznego napadu śmiechu
>”i co jeszcze ci powiedział”
>”że mam zebrać dzieci o czystych sercach i poprowadzić je na Jerozolimę”
>myślisz, że zaraz stracisz pracodawcę
>w końcu król przestaje się śmiać i podnosi się z podłogi
>”XDDD NO DOBRA, POŚMIALIŚMY SIĘ, ALE JUŻ WYPIERDALAJ”
>gówniak próbuje protestować, ale straże biorą go pod ręce i wynoszą z zamku
>wspominacie tą pojebaną audiencję przez kilka następnych dni, śmiejąc się do rozpuku
>któregoś dnia wbiega posłaniec i mówi, że jakiś gnojek zbiera dzieci z całego kraju
>30 tysięcy małolatów, którzy spierdolili z domów
>twierdzi, że chcą przeprowadzić kolejną krucjatę
>chuj, że były już cztery
>może tym razem się uda XD
>patrzycie się na siebie z królem i wybuchacie śmiechem
>Stefan najwidoczniej postanowił posłuchać Jezusa ze swojego snu
>szkoda, że nie posłuchał głosu rozsądku i zamiast skołować jakieś zapasy i ogarnąć jakąś broń zamierzał ruszyć w podróż bez absolutnie żadnych przygotowań
>”BÓG NAS POPROWADZI”
>JASNE KURWA XD
>Trzeba było zawołać służącego, żeby przyniósł nocnik bo król zesrał się ze śmiechu
>w końcu mówi do Ciebie
>”Anon słuchaj”
>”weź pójdź tam z nimi, potem opowiesz mi co tam się działo”
>z początku się wahasz, ale Filip przekonuje Cię, że nie dotrzecie nawet do morza
>no w sumie jak o tym pomyśleć to idą tam
>bez broni
>bez koni
>bez jedzenia
>KURWA CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK XDD
>zgadasz się i zaczynasz się pakować
>wiesz, że będzie ciekawie
>wreszcie nadchodzi czerwiec
>Vendôme
>co to za jebana wieś
>nie mógł ogłosić tej zbiórki w Paryżu?
>próbujesz wtopić się w tłum dzieci
>o dziwo ci się to udaje
>wystarczy mówić piskliwym głosem
>chuj, że masz brodę do pasa XD
>nikt się chyba nie skapnął
>czekasz tam parę dni
>jesteś w szoku jak wiele spierdolonych gówniarzy się zebrało
>takie tłumy, że ja pierdole
>wreszcie ruszacie
>jako jedyny masz bagaż
>spakowałeś sobie żarcia na jebane dwa tygodnie
>masz cichą nadzieję, że skończy się to jednak nieco szybciej
>zaczynasz obstawiać, kto padnie pierwszy
>widzisz w tłumie Stefana
>co za śmieć
>jedzie sobie na wozie z baldachimem i wpierdala winogrona
>prorok pierdolony
>gnojki przepychają się jak najbliżej niego, próbując wyrwać mu włosy, albo kawałek ubrania XD
>no zajebiste relikwie kurwa
>w pewnym momencie zatrzymujesz się, żeby postawić klocka
>mówisz wszystkim przechodzącym obok, że to gówno wielkiego proroka
>kiśniesz w chuj, patrząc jak dzieciaki się zabijają, żeby zdobyć chociaż kawałek twojego stolca
>wspaniale się zaczyna
>trzeci dzień
>kurwa jak gorąco
>zaczynasz mieć powoli dość tego marszu, a jeszcze nawet z Francji nie wyszliście
>po drodze zatrzymujesz się na chwilę w jakiejś wsi, żeby kupić konia
>no kurwa, teraz to możemy krucjatować
>z pogardą patrzysz na zastępy małolatów, z których spora część wygląda jakby mieli zaraz paść na glebę i nigdy więcej się nie podnieść
>tak też się zresztą dzieje, gnojki padają jak muchy
>ciekawe czemu
>brak jedzenia?
>brak wody?
>nieee to nie może być to
>prawie spadasz z konia widząc jak jakiś dzieciak wpierdala piasek
>jezu
>król Filip miał rację
>warto było z nimi pojechać
>minął pierwszy tydzień
>masz wrażenie, że z trzydziestu tysięcy uczestników nagle zrobiło się pięć
>wyobrażasz sobie ślad, który za sobą zostawiacie
>prawie jak Jaś i Małgosia
>tylko zamiast okruszków, martwe dzieci XD
>ech, jakiś biedak będzie musiał potem te truchła zbierać
>robi ci się przykro
>trochę tęsknisz za życiem w zamku
>ale chuj, jedziemy dalej
>wśród gnojków powoli podnosi się bunt
>”dejcie jedzenie plz”
>”halp”
>”am am dzie jest”
>Stefan trochę się zesrał i mówi, że poprosi Boga o jakąś mannę z nieba
>XDDDDD
>sto pro że zadziała
>wpadasz na pewien pomysł
>w nocy zakradasz się na pobliskie pastwisko i golisz kilka owiec
>wracasz do obozu z łapami pełnymi wełny i układasz ją w stosik
>wyciągasz swoją fujarke i zaczynasz kanonizować papieża do obrazka z Przenajświętszą Panienką
>dochodzisz na wełnę
>o jak dobrze
>zaczynasz lepić z tej papki nasączonej twoimi niedoszłymi dziećmi nieregularne kule
>pierwszy prank w historii here
>rozrzucasz je po całym obozie i idziesz spać
>budzisz się następnego ranka
>HURAAA MANNA Z NIEBA
>BÓG NAS WYSŁUCHAŁ
>NIECH ŻYJE STEFAN
>prawie wypluwasz płuca ze śmiechu widząc jak te gnojki wpierdalają wełnę zlepioną twoją spermą
>nikt nie zgłasza zastrzeżeń, wszyscy wpierdalają z takim zapałem, jakby to była Jerozolima
>mijają dwa tygodnie
>jest śmiesznie, ale już trochę nudno
>nawet Stefanowi się już chyba nudzi
>ale wreszcie widać na horyzoncie jakąś cywilizację
>Marsylia kurwa
>chwila chwila
>wtedy dociera do Ciebie, że macie przed sobą całe pierdolone morze
>nie spodziewałeś się, że zajdziecie tak daleko
>zapasy ci się skończyły, ale natychmiast je uzupełniasz
>pytanie co dalej
>podchodzisz do Stefana
>”ej słuchaj jak ty chcesz pokonać morze bez łodzi”
>”lololo ty głupi jakiś jesteś czy co, przecież rozstąpi się przed nami XD”
>aha kurwa
>czyli to koniec wyprawy
>stoimy na brzegu trzy dni
>morze wciąż nie ma zamiaru się rozstąpić
>kurwa szok XD
>czekamy dalej
>dzieciaki zaczynają się już nieco niecierpliwić
>Stefan je uspokaja
>”Bóg zaraz nam się objawi, spokojnie bracia”
>z trzydziestu tysięcy zostało już koło tysiąca
>wreszcie po tygodniu spędzonym na plaży część dzieciaków stwierdza, że chcą wracać
>część upiera się, żeby jeszcze poczekać
>Stefan ma już chyba wyjebane
>nagle podchodzi do Ciebie jakiś brodaty menel z portu
>mówi, że chętnie kupi od Ciebie te wszystkie dzieci
>ma dwa statki, którymi je zabierze
>bez wahania przystajesz na tę propozycję
>mówisz dzieciakom, że ten miły pan kupiec podrzuci was do Palestyny
>wiwaty
>krzyki
>niech żyje Stefan
>co za debile XD
>pakujesz manatki i ruszasz w drogę powrotną
>wracasz do Filipa II i opowiadasz mu o wszystkim
>z dumą pokazujesz mu złoto, które dostałeś za tą bandę gówniarzy
>król spada z rowerka ze śmiechu, a ty tracisz swoją posadę królewskiego doradcy
>było kurwa warto XD
>za uczciwie zarobione złoto budujesz sobie dom w Paryżu i żyjesz jak król do końca swojego życia
>krucjaty dziecięce, najlepsze inby w zachodniej Europie