Za dużo roboty
Wyświetlenia: 969 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
Ja jestem piwniczakiem. Mam siłkę w piewni. Przejąłem kawał tzw suszarni, gdzie kiedyś ludzie jak pojebani suszyli bieliznę, ale upadł komunizm i przestali. Pomieszczenie duże. Wyłożyłem solidnym gównoleum, żeby przy martwym ciągu aż tak się nie niosło po całym bloku. Ława, obciążenie do 250, 2 wyciągi, zestaw hantli od 5 do 50, gryfy proste, łamane, drążek wielochwytowy, poręcze do pompek (teraz to są kurwa dipy), rowerek stacjonarny. No salkę mam zajebistą i po pół roku mnie rozpierdoliło konkretnie, wrócił stary dobry Adam. I wtedy zapisałem się na siłownię, do tego zjebanego klubu vis a vis mojego bloku.
Pewnie ktoś pomyśli, że musiałem w piewni przypakować, żeby wrócić do formy i teraz się prężę do lustra i małolatek. Niech Was stereotyp koksa nie myli. Ja się tam zapisałem dla zwisu. Tak kurwa. Dla zwisu na drążku. Firma daje mi Multisporta, to chodzę sobie za darmo wisieć.
Robię 8 serii zwisu na drążku po 30 sekund do minuty, z przerwami do 10 minut na telefon, Facebook, sekcję past. Nic kurwa innego. Na koniec rzeczywiście, napinam się do lustra.
Z początku te wszystkie leszcze patrzyli spod byka, ale wiedziałem doskonale, że w końcu zaczną zgadywać, znaczy przeszkadzać i pytać o formę, dietę, osiągi, takie rozmówki siłowniane, kto chodził to wie o co chodzi. No i zaczęli. Najpierw pojedynczo, potem grupkami. Zaczęli pytać po co tak wiszę na tym drążku. Mówię im, że to jest zupełnie innowacyjna metoda treningowa, która zachwyciła już amerykańskich wojskowych i dopiero wejdzie na rynek komercyjny. Ale nie chciałbym za dużo opowiadać, bo ludzie różnie do tego nastawieni. Ściągam dresik i przypinam łapę, a jest 46 centów na żyle. Te gamonie mnie błagają żebym im powiedział o co tu chodzi. Tak się opieram, opieram, ale w końcu mówię, że wystarczy co drugi dzień wykonywać serie tych zwisów i z zamkniętymi oczami wizualizować sobie swoją wymarzoną sylwetkę, napinać całe ciało i... to wystarczy. Oni oczywiście niedowierzają, pytają czy to tak się da, bez wyciskania, bez przysiadów, bez ciągów? Tłumaczę, że potrzeba czasu, bo dużo zależy od koncentracji i potrzeba przynajmniej pół roku dobrego zwisu, żeby zacząć dobrze napinać całe ciało, a potem efekty przerastają najśmielsze oczekiwania. Cierpliwość zostaje nagrodzona z nawiązką. Trzeba tylko jeszcze odrzucić mięso. Nie je się przy tym mięsa, bo zakwasza, a białko tylko roślinne, może trochę nabiału, ze 3 jaja na tydzień. Nie więcej. Są totalnie zdziwieni, ale widzą, że rzeczywiście nic innego na sali nie robię, tylko kurwa ten zwis.
Łyknęli jak świeżą bułę. Jeszcze zaczęli się masowo wkręcać i to rozprzestrzeniać, stawiając mnie za przykład, a ja się tylko przypinałem przed lustrem po kolejnej serii zwisów. Uwierzyli do końca i dali sobie czas na wyniki.
Teraz jak zajadam sobie stek wołowy w kuchni, to widzęprzez okno jak te wegetariańskie kurwy wiszą na tych drążkach jak nietoperze, tylko nie głową do dołu.
Jeszcze kupują karnet za pieniądze od matki czy babci, zamiast sobie kupić drążek do domu i wisieć za darmo. No ale kto by pochwalił nowe getry i bidon?Widział ktoś z Was kolejki na siłowni do drążka? To tutaj są zajebiste. Właściciel pierdolnął pręt od ściany do ściany i wiszą zbiorowo na zmianę. No kurwa coś pięknego. To są właśnie te typy, co zobaczą napakowanego gościa i łykną każdą ciemnotę, którą im wpierdoli. Każdą. Ktoś zapyta po chuj to robię. W sumie po nic, ale od tych zwisów to mi się uchwyt poprawił i w ciągu ładnie idzie bez pasków. Zresztą żona mówiła, żebym też wyszedł trochę do ludzi, bo tylko praca, dom, piwnica. To wszedłem.