Przemowa na gali ENF
Wyświetlenia: 501 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
:)
,,Opowiem wam o moim wczorajszym spacerze. Założyłem Jedwabne (!) skarpety i już po chwilówce byłem gotowy do wyjścia.
Jakiś pies, chyba suka, zaczęła na mnie szczukać. Zdębiałem jak posłanka Nowoczesnej na pytanie o kwotę wolną od podatku. No szczuka i szczuka, jak opętana! Nie wiedziałem jaka to rasa, ale z gęby trochę podobna do Bronka, więc albo pit-bul, albo bul-dog. Ze strachu puściłem cichego karolaka i zacząłem uciekać, dopóki bolka mnie nie złapała.
Uratował mnie przechodzący obok marsz KOD-u. Pośród donośnego kwiku i agresywnego chrumkania usłyszałem głos Kijowskiego, który najgłośniej domagał się poszanowania demok(orpo)racji. ,,Cóż, komuna niby upadła, alimentalności Kijowskiego nie zmienisz" - pomyślałem. Kawałek obok znany aktor (nie będę podawał nazwiska) namawiał uczestników marszu do wzięcia kredytu na bardzo korzystne (kond)raty. Kilka metrów dalej, znana aktywistka, Joanna Grabarczyk usiadła na chodniku i moczyła w kałuży swoje tłuste HejtStopy. Grabowski, jak zwykle - sprzedawał idiotom garnki za kilka tysięcy. Dostrzegłem też Giertycha, ale na mój widok tylko zarżał z pogardą i pogalopował dostojnie na czoło marszu, tratując po drodze kilka świń.
Dobra, bo uciekłem od tematu jak stuhr z tonącego okrętu. Minąłem brudny pojemichnik na śmieci. Jakiś pijaczyna, w spodniach dziurawych jak ponton imigrantów, rozpiął rozPOrek, wyjął peLisa i bezceromialnie odlał się na środku ulicy. Jego obleśna gęba wydała mi się znajoma. W pierwszej chwili myślałem, że to mój były kolega ze szkoły. ,,Przepraszam, czy pan Siołowski?" - zapytałem tego cuchnącego tanim winem żula. ,,Nie, nie Siołowski." - odpowiedział.
Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem jak w coś wdepnąłem. Gówno? Taaa, chciałbym - ,,Gazeta Wyborcza". Ale ze mnie CiaWajda!
Ok, może to nie było zbyt błysKODliwe przemówienie, no ale nie z każdym przemówieniem można trafić tak celnie jak Polański trafił w odbyt 13-latce. No, teraz to pojechałem po Jandzie... tzn bandzie! Jak Olbrychski autem po pijaku. Ale jak to się mówi, Petrupach do celu. Cóż - nie zawsze przemówienie wyjdzie tak lekko i swobodnie jak profesor Bartoszewski z obozu."