Wyświetlenia: 929 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon

>W każdym miesiącu, który ma w sobie literkę „r” (musi być „r”, inaczej to nie ma sensu), robię tak:
>Ubieram się w porządny garnitur i w sobotę około godziny 22 jadę do najbliższego domu weselnego.
>Każdy kto mnie zauważy, gapi się przez kilka minut.
>Musi – to jedyna reakcja na jaką może zdobyć się umysł polaczka z klasy średniej, na widok zadbanego mężczyzny w dobrze skrojonym garniturze.
>Sunę przez parkiet spokojnie, oszczędnie rozdając uśmiechy.
>Patrzę na te smutne mordy, zalewane na zmianę wieprzową parodią boeuf Strogonow i „Absolwentem”, który obsługa przelewa na zapleczu do butelek „ABSOLUT”.
>Zaglądam w te, niezmącone chwilą refleksji, oczy rekinów biznesu, których od bezdomności dzielą 3 miesiące bez zlecenia, albo zapłacenie wszystkim podwykonawcom na czas.
>Patrzę na tych małomiasteczkowych lekarzy, na tych menagerów średniego szczebla, czy innych senior salesmanów.
>Patrzę na nich wszystkich i widzę świnie, które gapią się nocą w kałużę gnojówki i myślą, że to tam są gwiazdy.
>Swoją ofiarę znajduję od razu.
>Stoi obok „wiejskiego stołu” i podpiera się o blat.
>„Zdrowie młodych kurła” „A kto się w styczniu urodził” „Kiedyś to kurła były po trzy dni wesela”.
>Czekam aż orkiestra muzyków, ceniących stabilność ponad godność, zacznie grać coś skocznego.
>„Grażyno cho… Let’s twist kurła”
>Wtedy zaczynam działać.
>- Można odbijemy?
>- Moją żonę Pan chcesz? Widzisz Grażynka? nie jezdeś taka stara, hehe”
>- Ale żeby Panu nie było smutno to może kielicha?
>- Hoho, kurła, Pan zna sawułar wiwer!
>Podaje mu kieliszki.
>Nie widzi jak dosypuję tam mojej magicznej mikstury
>Mieszanka LSD, MDMa, Viagra i odrobinka staropolskiego władka.
>„Zdrowie na budowie kurła!”
>Działa niemal od razu.
>Biorę go pod ramię i oszołomionego prowadzę do łazienki.
>Zamykam drzwi i czekam parę minut aż załaduję się Viagra
>„Kurła, jak pięknie… Kurła… O… Pan Jezus?”
>„Tak Januszu… Pokaż mi jak wielbisz swego Pana”
>Całość bogato dokumentuję polaroidem
>Po kilkunastu minutach oporządzania mojego berła, wyrywam mu je ust i krzyczę, że obraził swojego boga
>Pozwalam mu by przepraszał i błagał o jeszcze aż osunie się nieprzytomny.
>Wszystkie zdjęcia upycham w jego kieszeniach.
>Po wyjściu z toalety z uśmiechem patrzę przez chwilę, jak wesele zamienia się w orgię
>Pochodna MDMA, które znajomy kelner na moje polecenie wkruszył do krokietów zadziałało bezbłędnie
>Rano obudzą się wszyscy zachowując wspomnienia z najlepszej nocy jaką przeżyli.
>Poza Januszem, który przez całe życie będzie zastanawiał się, czy na pewno jest hetero.
>To ja, Pigularz, jeden z ocalałych członków załogi greckiego tankowca Lotus.



Top tygodnia
Wysyłanie...