Wyświetlenia: 1653 / 0 | Seria: Załoga Tankowca Lotus | Dodano przez:anon

No elo miraski mam dla was opowieść z przeszłości.

Mianowicie lata temu za guwniaka kumplowałem się z takim chłopczykiem, zawsze trochę dziwnym i wołaliśmy na niego Trolejbus bo nimi uwielbiał jeździć. Był on pasjonatem majsterkowania, cały dom zawalony kluczami nastawnymi, narzędziami, śrubokrętami, imbusami itd - stary podpierdalał to z pracy w zajezdni autobusowej. Miał on chore zapędy do rozkręcania różnych rzeczy, zaczynało się od niewinnych żartów typu poluzowanie śruby od koła w rowerku co powodowało spadnięcie jego kierowcy. Kończyło się na siniakach i niczym więcej, ale zapobiegawczo nikt z nas nie zapraszał Troleja na wycieczki rowerowe.

W siódmej klasie podstawówy nasiliła sie jego fascynacja komunikacją miejską brał te jebane klucze na podróż po mieście linią 710 i odwalał różne inby typu

odkręcenie poręczy w autobusie co skutkowało, że na zakręcie jakaś starucha która się jej trzymała poleciała na plery i jej się ziemniory wysypały z siaty i toczyły po podłodze niczem sunąca lawina z kamieniami po zboczach Alp Prowansalskich xD

poluzowanie foteli, jakiś grubas jak siadał zdązył tylko pryknąć jak zarwała się cała konstrukcja i wpadł prawie pod podłogę xD

wykrecenie śrubek przy uchwytach za które się dziady łapioł jak jadą do przychodni - skutek to trzy połamane laski wybita sztuczna szczęka oraz zasrana podłoga xD

Po tym wszystkim gdzieś go ktoś podjebał i stary mu te klucze zabrał. Dostał imbusem pod żebra podobno ze dwa razy, na poprawkę francuzem między łopatki i w dupę kluczem do kół. Udawał biedak, że wykręca śrubeczki w ławce, chodził zmulony i nawet mi go było żal. Potem skończyliśmy podbazę i kontakt się urwał. Podobno gdzieś wyjechał do Grecji pływać na statkach. Zapomnieliśmy o nim. Do czasu.

Po kilkunastu latach w mieście zaczęły się odpierdalać dziwne rzeczy. Bez najmniejszej przyczyny doszło do zawalenia kładki pieszej nad Wisłą, zginęło 12 osób. Jeszcze innego dnia wykoleił się tramwaj bo została uszkodzona zwrotnica, były dwie ofiary śmiertelne. Kilka tygodni później od wyładowanego autobusu urwało się koło i spadł z nasypu, śmierć poniosło na miejscu 20 osób. Śledczy zaczęli coś podejrzewać, dokonywali analizy śladów i sprawdzali stan techniczny pojazdów. Wszystko było w jak najlepszym wypadku, jednak dopatrzyli się do połowy odkręconej śruby w jednym z kół autobusu. W ruinach kładki które wyłowili ciężkim sprzętem była jedna ogromna śruba nie do końca dokręcona. W tym momencie któryś z moich dawnych znajomych przypomniał sobie Trolleya, poszedł na bagiety i wszystko wyśpiewał.

Zaczeły się poszukiwania na szeroką skalę, po wielomiesięcznym śledztwie Trolejbus został złapany akurat na gorącym uczynku podczas rozkręcania konstrukcji karuzeli w lunaparku. Ofiar byłoby wiele bo akurat było zakończenie postu i każdy gówniarzy chciał zabrać na karuzele.

Aż sam poszedłem na proces otwarty, dosłownie była masa ludzi - oskarżonego przyprowadzono na salę, prawie doszło do linczu. Pani sędzina zadała pytanie:

Jak się oskarżony nazywa

Na co ten ku zdumieniu wszystkich odpowiedział:

Jestem Rozkręcarz, jeden z ocalałych członków załogi greckiego tankowca Lotus.

Na sali zapanował niepokój, każdy przypominał sobie historię zaginionego przed laty statku którego nigdy nie odnaleziono a skrywał podobno straszliwą tajemnice. Sędzina zaczęła uspokajać widownie i nakazała odprowadzić oskarżonego.

Od tego czasu o nim nie słyszałem, podobno przejęły go specsłużby. Tymczasem za pół roku znowu doszło do katastrofy - tym razem spadł samolot przewożący turystów - oficjalna przyczyna to dekompresja ale podobno miał rozkręcone stateczniki. Ja już wiedziałę, że to Rozkręcarz znowu wyruszył na łowy.




Top tygodnia
Wysyłanie...