#50 Upał w kolonii
Wyświetlenia: 779 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro
Bartholo doskonale podkreślił to, co myśleli wszyscy. Upał był nie do zniesienia. Mimo tego, że sala tronowa miała sporo okien i chłodniejsze powietrze dawało trochę ulgi, to sprawę pogarszały nasze magnackie pancerze. Czułem, że cały się lepię od potu. Miałem ochotę wręcz iść i się utopić… I wtedy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Skinąłem na barda, a ten ruszył za mną. Gomez się nie sprzeciwił. Nie miał powodu, bo całą robotę już dzisiaj wykonaliśmy, ale ci którzy znają Gomeza, wiedzą że z nim bywa różnie…
Wyszliśmy do zewnętrznego pierścienia, zaprosiliśmy Thorusa, by się przyłączył. Ten zgodził się bez oporu. Wychodząc główną bramą myślałem już tylko o chłodnej wodzie.
Thorus przystanął na chwilę.
- Od tego słońca można pierdolca dostać – nie wiadomo było, czy mówił to do nas, czy do siebie, ale trudno było się z nim nie zgodzić.
- Wy tam! – odezwał się do strażników przy bramie – Znajdźcie sobie zmienników. Co dwie godziny nowa warta. Odpocznijcie, bo wam słońce spali te małe móżdżki.
Obelga dotycząca mózgów najwidoczniej do nich nie dotarła. Na ich twarzach zagościła widoczna ulga, gdy zrozumieli, że mogą uciec w cień. Rozumiałem to.
- Mądry ruch – pochwaliłem.
- Gdybym był mądry, to już bym dawno to rozkazał – stwierdził dowódca straży Starego Obozu – Pali już tak od wczoraj. Aż dziwne, że jeszcze nie przyszli się poskarżyć. W moich stronach takie upały nie są niczym nowym, ale w tej zbroi ciężko jest znosić słońce.
Poszliśmy dalej w milczeniu. Dochodząc do rzeki zauważyliśmy topielca. Thorus raz dwa się z nim rozprawił.
- Jedna cholerna bestia mniej! – krzyknął Bartholo. Ja międzyczasie zdążyłem zdjąć zbroję i wskoczyć do wody. Co za ulga! Bard i Strażnik nie ociągali się. Szybko się rozebrali i wskoczyli do rzeki. Pływaliśmy w milczeniu. Gdy uznaliśmy, że na razie wystarczy, wyszliśmy z wody i usiedliśmy w cieniu. Bartholo przez cały ten czas miał ze sobą jedną butelkę wina. Zaproponował nam. Ja podziękowałem. W taki upał ciężko się pije. Bard pociągnął łyk, niezrażony naszą abstynencją.
- Kurwa mać! – krzyknął.
- Znowu? – zapytałem.
- No kurwa, znowu!
- O co chodzi? – zapytał Thorus.
- Niedawno dostaliśmy dostawę towarów od króla, jak pamiętasz – wyjaśniłem – W tym 30 butelek wina.
- Otworzyłem już trzecią – wtrącił Bartholo – i znowu jakieś cierpkie w smaku. Nie postarali się.
- Daj – Thorus wyciągnął rękę do butelki. Bard podał mu ją bez wahania.
- Ja wiem? – stwierdził po dwóch łykach – Ja bym nie marudził. Da się pić. Z was to tacy wybitni koneserzy…
- Nie drwij – odparłem – Nie mam ochoty na przepychanki słowne. Nie dzisiaj.
- Fakt, ciężko wytrzymać. To jest chyba jedyny raz, kiedy można zazdrościć kopaczom. Mają lekkie ubrania.
- Najlepiej to mają ci w Starej Kopalni – stwierdził Bartholo – Tam to musi być bajecznie chłodno!
- Zaraz się rozmarzę… - powiedziałem.
Przez chwilę milczeliśmy. Po chwili Thorus wstał.
- Pijcie sobie dalej. Ja muszę wracać na wartę.
- To na razie, cymbale spod bramy! – najwyraźniej upał sprawił, że wino szybko dobiło Bartholo, który na pewno nie powiedziałby tego na trzeźwo. Thorus zareagował wyjątkowo spokojnie. Czułem, że kopnie barda w twarz, ale zamiast tego jego but strzaskał butelkę. Skubaniec jest naprawdę silny jak się wścieknie.
- Jeszcze raz tak powiesz, to tak skończy twoja gęba – powiedział groźnym tonem.
Bartholo był ewidentnie przerażony. Jego twarz nie pozostawiała żadnych wątpliwości. Thorus ubrał się i poszedł do obozu.
- Przegiąłeś – skrytykowałem barda.
- Noooo… Potem go przeproszę.
- Lepiej daj mu spokój, bo naprawdę ci wypieprzy.
Bard kiwnął głową.
- To co, jeszcze jedna runda pływania i wracamy? – zaproponował.
- Może być – zgodziłem się.
Między każdym z nas mogły być jakieś spiny, nerwy, czy nawet fochy. Ale wszyscy się zgadzaliśmy co do jednego – upały już mogłyby się skończyć. W Kolonii raczej nie ma zbyt wielu amatorów opalania…