Pierdzenie na dzieciaka
Wyświetlenia: 1528 / 0 | Seria: Kolekcja klasyki | Dodano przez:anon
Ale pomówmy o innym przypadku. Pewnego razu, już nieźle podpity byłem z kumplem w Tesco rozglądając się za gęsiwem i innymi towarami. Przechodziłem właśnie obok działu z zabawkami, gdy usłyszałem (i zobaczyłem) małego dzieciaka (na oko 5-7 lat) w tych luzackich nowych młodzieżowych nowoczesnych dynamicznych ubraniach świadczących o nie najlepszym guście jego rodziców. Dzieciak był nieznośny, wrzeszczał, darł się i awanturował że było go słychać 5 alejek dalej. Powiedziałem do kumpla: "Pierdne temu gówniarzowi w twarz - patrz i ucz się".
Poszedłem spokojnym krokiem w kierunku alejki obserwując scenę przyszłej zbrodni. Mały guwniak krzyczał na swoją matkę że jest debilką za to że nie chce mu kupić jakiejś jebanej figurki z współczesnym he-manem (jakby to chociaż chodziło o jakąś grę, czy coś, ale ten dzieciak chciał najbardziej gówniany typ zabawki ever). Dyskusja wyglądała mniej więcej tak:
kupiłam ci ostatnio i zepsułeś, nie dostaniesz nowej
ZAMKNIJ SIE JA CHCEEEE TYLKO TEJ MI BRAKUJEEEE
nie mam teraz pieniędzy
GLUPIA JESTES IDIOTKA JA CHCEEEE
Matka miała na oko dzwadzieściaparę lat, więc wpadka z bonusem bankowa.
W owym czasie byłem na diecie składającej się z chińczyka i mrożonek z pierogów ruskich. Akurat w momencie gdy się przyglądałem, poczułem znajomy pomruk w jelitach, świadczący o rychłej konieczności wysrania się. O przygodo!
Podszedłem nieco bliżej, udając zainteresowanie zabawkami z kucykami, rozważając jednocześnie ich pedalstwo. Kto dorosły to kurwa ogląda? Dzieciak krzyczy
JEBAJ SIE NIENAWIDZE CIE
Matka przewraca oczami i odwraca się od dzieciaka, próbując go ignorować.A ten mały skurwiel klęka i zaczyna rozpakowywać jebaną figurkę. W samą porę, guwniaku.
Ustawiam się naprzeciw niego jakieś półtora metra odległości. On, cały zaaferowany rozrywaniem pudełka i tych plastikowych gówien co trzymają zabawkę nie zauważa nic. To już ten czas. Pochylam się aby sięgnąć zestaw klocków lego ze strażakami i policjantami. W tym momencie moja dupa zbliża się na jakieś 10 cm od jego twarzy.
Teraz, generalnie, najlepszą taktyką jest zachować chłód, jebnąć bombe i odejść po kilku sekundach jakby nic się nie wydarzyło. Zwykle odchodzę do alejki obok i z przyjemnością słucham reakcji dzieciaka. Ale dziś było inaczej. Nie mogłem się powstrzymać - odwróciłem się i patrzyłem na niego, upewniając się, że celuję dobrze.
Jestem tak blisko, że prawie na nim siedzę. Kumpel, widząc to nie może już się powstrzymać i dławiąc się wydaje dźwięki jak upośledzony mamut na hiperwentylacji, będąc przy tym głośny co najmniej jak człowiek małpa.
Dzieciak natychmiastowo podnosi głowę szukając źródła śmiechu. Teraz jedyne co widzi to moja dupa skierowana prosto w jego stronę. Moje uczucia rozciąga się od niekontrolowanej radości do paniki, bo przecież złapałem z nim kontakt wzrokowy. Dzieciak instynktownie szuka wzrokiem matki, ale ona już dawno zdążyła wykurwić prawie na koniec alejki, odwrócona plecami do nas. Czas zastyga na moment, gdy patrzę się w jego zdziwioną, naiwną twarzyczkę.
Wstępny podmuch był potężny i hałaśliwy. Przysięgam, widziałem jak jego włosy lekko załopotały jak flaga na wietrze. Gdyby nie fakt, że byłem w spodniach, zapewne mógłbym zdmuchnąć pustą puszkę po fancie. Nazwałbym to "bardzo zabawnym pierdem, kategorii co najmniej A+. Jednakże to co nastąpiło potem było iście przerażające. Natura bąka zmieniła się nagle i niespodziewanie. Z postaci "wesoły róg Rohanu" jakby znikąd ewoluował w nikczemne, syczące i podstępne wyziewy. Zdaje się, że tan mały hałaśliwy guwniak odnotował tę transfigurację wcześniej niż ja, bo wyginał się rozpaczliwie swój kark próbując uciec od spersonifikowanego zła wdzierającego się w głąb jego duszy. Ze względu na jego pozycję (klęczał, trzymając kurczowo zabawkę), cały jego wysiłek był daremny - jedyne co mógł zrobić to pochylić się w przód - a to oznaczało pewną śmierć. Z jednej strony Ja, z dogodnej pozycji mogłem umknąć w każdej chwili a z drugiej on - biedny i unieruchomiony. Odliczałem tylko czas, w którym cała tortura się zakończy.
To wszystko trwało może 4 sekundy, ale dla tego dzieciaka była to wieczność. Długoterminowe uszkodzenie mózgu, które z pewnością zaszło u tego malca, tylko spotęgowało efekt.
Kiedy skończyłem moje dzieło, nastąpiła chwila brzemiennej ciszy. Dzieciak był zaszokowany i oszołomiony. Nikt nigdy się temu małemu psycholowi nie postawił w taki sposób, w jaki ja to zrobiłem. Zebrałem uczucia całego świata i wypełniłem nimi mój pierd.
Poruszyłem się jako pierwszy, odkładając zestaw klocków lego na półkę, odszedłem parę kroków i patrzyłem na niego przez kilka chwil. Jedyną rzeczą, jaką teraz mógł zrobić był rozpaczliwy płacz. Kumpel, węsząc zagrożenie, zaczął pospiesznie umykać w kierunku wyjścia. Matka odwraca się i widzi swoje płaczące dziecko z otwarta zabawką i mnie zajmującego się swoimi sprawami.
Podchodzi do niego i pyta co się stało, lecz dzieciak nie może mówić. Ośrodek mowy ma sparaliżowany. Jedyne dźwięki jakie udaje mu się wydobyć z gardła to ŁEEEEŁEEEEBUEEEEŁEEEE.
Skupiam się jak mogę, byle by tylko się nie roześmiać. Jeszcze raz odwracam się w stronę dzieciaka rzucając mu nonszalanckie spojrzenie, po czym spokojnym krokiem wychodzę z alejki. Dzieciak, wyczuwając że jego oprawca może się wymknąć bez konsekwencji skupia się na chwilę i krzyczy:
ON PIERDNĄŁ NA MNIEEE
Czuję, że wskazuje mnie palcem, ale nadal udaję że nic nie wiem o całym zajściu. Już prawie wyszedłem z regał, gdy matka krzyczy:
Proszę pana.... HALOO!
Odwracam się zaskoczony
Hmm, kto? JA?
Tak. Czy Pan właśnie PIERDNĄŁ na mojego syna?
Szybko rozważając różne opcje dialogowe wybrałem rżnięcie głupa.
Co? Hmm... No w sumie to tak, tak zrobiłem.
Na mojego SYNA?
Cóż, zależy jak na to patrzeć... Mam na myśli... Co pani rozumie przez "na pani syna"?
JAK MÓGŁ PAN TO ZROBIĆ? DLACZEGO?
W tym czasie dzieciak, już nieco otrząśnięty, zmienił wyraz twarzy na typowy szadenfrojdowy uśmiech, widząc mnie w tarapatach. Myślę sobie
PIERDOL SIĘ GÓWNIARZU, JA TU JESTEM MĘŻCZYZNĄ I BĘDĘ PIERDZIAŁ NA CIEBIE JEŚLI SPRAWIA MI TO PRZYJEMNOŚĆ
Skierowałem więc na niego wzrok i powiedziałem do matki
Ponieważ cały sklep musiał słuchać jak pani dziecko zachowuje się jak małe, wkurwiające, śmierdzące gówno. Postanowiłem więc potraktować go w odpowiadający mu sposób.
Matka patrzy na mnie, na dzieciaka i na rozjebane pudełko po zabawce. Zbita z tropu mówi tylko "Idź pan stąd". To moja szansa! Odwracam się i szybkim, zdecydowanym krokiem wychodzę ze sklepu. Po drodze widzę czarne kule kamer przemysłowych i przed moimi oczami przelatują mi wszystkie znane historie o napastowaniach seksualnych. Dopiero teraz pomyślałem jak bardzo przejebane mogłem mieć.
Kumpel kierowany instynktem, wyczuwając zagrożenie czekał już pod wejściem do Tesco z włączonym silnikiem. Wsiadłem i odjechaliśmy z miejsca zbrodni niezauważeni.