inne nazwy temperówki
Wyświetlenia: 1730 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
- Dzień dobry, poproszę strugaczkę.
- Strugarkę znajdzie pan na dziale z narzędziami do drewna,
- Chodzi mi o strugaczkę.
- ???
- No takie coś do ostrzenia ołówka.
- A, temperówkę pan chce. To nie można było od razu?
Ciekawe, czy to dotyczy też innych dziedzin, czy tacy ludzie na przykład mówią na pociąg autobus albo wymyślają coś w stylu szynojezdnik...
Trudno w ogóle znaleźć jakieś porównanie, bo strugarka i ostrzałka to rzeczy mające zupełnie inne funkcje niż temperówka, a do tego dochodzi jeszcze to udziwnianie nazwy. To tak, jakby na film mówić kuncert, albo na kapelusz mówić kalosznik. No kurwa gratuluję. xD
Niektórzy mówią jeszcze "ostrzytko" ale dobra - akurat ostrzytko brzmi jak słowo używane przez niepiśmiennych chłopów z zapadłej wsi (np. z Poznania) xDD, więc tu bym się nie czepiał, ludzie mówiący ostrzytko pewnie nigdy nawet nie widzieli prawdziwej temperówki, tylko znają z opowieści wujka, co kiedyś był w Warszawie i takie widział.
Więc ostrzytka się nie czepiam, brzmi gwarowo. Cała reszta to jakieś mutanty popromienne, kurwa xD
W ogóle ciekawe skąd się biorą te różne nazwy... no bo przecież coś się nazywa tak albo inaczej, żeby ludzie byli w stanie się porozumieć. Jak się człowiek uczy od dzieciństwa, że komputer to komputer a toster to toster, to chroni go to przed próbą ładowania chleba do napędu CD. Jak wychowawca mówi do klasy, że są debilami i mają się wziąć do roboty, to każdy rozumie, a jakby zamiast tego kazał im labzdrygować bukszwiał to by kurwa wyszli z lekcji głupsi niż przyszli.
Więc skąd ta rozbieżność? Pewnie było tak, że jak wynalazca temperówki wynalazł temperówkę (na pewno było to w Warszawie), to wiedząc, że to będzie świt nowej ery ostrzenia ołówków, założył działalność, i opatentował wynalazek. I w biurze patentowym podał nazwę "temperówka". I założył fabrykę temperówek, robił spotkania z ludźmi, gdzie biednym studentom rozdawał za darmo temperówki, na każdym rogu stał kartonowy stand z jego podobizną i podpisem "kup temperówkę już dziś". I do warszawy przyjechał akurat wtedy jakiś chłopak z zapadłej wsi typu Poznań, albo coś i zobaczył temperówkę i pomyślał "o kurwa, kupię taką jedną do domu, ale się matka i ojciec ucieszą, ależ będzie radość na wiosce że taki cud techniki u siebie mamy, somsiady będą zazdrościć" i kupił temperówkę, i pojechał do domu, i zsiadł z konia, uściskał matkę i wyciąga z kieszeni zawiniątko, pokazuje ojcu...
- Ło, Antek, jaka frymuśna zaostrzałka!
- To się nazywa temperówka, tato.
- Cichaj, przeca umiem na pierwszy rzut oka rozpoznać zaostrzałkę kiedy ją widzę pierwszy raz w życiu!