Card image cap

Sylwester integracyjny

Wyświetlenia: 1152 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon

Witam wszystkich,
jakiś czas temu na tej grupie został poruszony temat grupowego Sylwestra. I w związku z tym ja się kurwa pytam: DLACZEGO NIKT NIE ODPOWIEDZIAŁ MIMO IŻ WSZYSCY WYŚWIETLILI?! Jesteśmy grupą, tak? Razem studiujemy, razem mamy tutaj spędzić te 3 lata, może nawet 5, to chyba jest rzeczą całkiem logiczną i naturalną, że się integrujemy, tak?
Ja powiem krótko i z mostu: w podstawówce miałam przyjaciół, ale potem każde poszło w swoją stronę, w gimnazjum też, ale prawie wszystkie te dziewczyny są już matkami, w liceum miałam pecha jakiego nie życzę najgorszemu wrogowi: nie lubili mnie i wyśmiewali ze względu na wszystko: styl bycia, ubioru, osobowość, zainteresowania, pochodzenie, religię. Na filologii większość "koleżanek" okazała się być dziwkami, na które brzydzę się patrzeć (no Rosja, nie?), dużo fajnych odeszło. Z organizacji poza szkolnych też każdy znalazł własne życie.
Od dzieciństwa marzyłam żeby studiować historię, i jestem na tych studiach z powołania. Ale nie przyszłam tu tylko dlatego, żeby pisać recenzje, referaty, czytać książki, robić wykresy, notatki i uczyć się o kulturze łużyckiej. Jak chyba każdy chciałabym przede wszystkim zasmakować życia studenckiego : mieć z kim: wychodzić na piwo, do teatru, do kina, na wino, na basen, lodowisko, imprezy, potańcówki. Mieć ludzi, z którymi mogłabym realizować pasje, robić rekonstrukcje historyczne ( ostatnią zroobilam w gimnazjum, kiedy jeszcze było z kim) itp. I gówno mnie obchodzi, że macie własne życie. Jesteśmy razem na roku, to mamy się razem przyjaźnić, tak? W Warszawie na UW ludzie z historii są tak zintegrowani i zainteresowani kierunkiem, że w wakacje pojechali razem na 2 tygodniową wycieczkę do Rzymu!!! Znaleźli czas i pieniądze, bo dla chcącego nie ma nic trudnego. Dlaczego tutaj nie może tak być? Też bym chciała pojechać. Do Rzymu, do Grecji... A z kim, jak nie z innymi historykami?
Mam naprawdę głęboko gdzieś, co sobie pomyślicie o mnie i o tym poście. Ale musiałam go napisać, i nie będę za to przepraszać.
A teraz: Ile osób jest chętnych na grupowego Sylwestra i jak Wy to widzicie? Czy ktoś ewentualnie miałby wolną chatę, czy może raczej tradycyjnie centrum Katowic? Czekam na Wasze propozycje w komentarzach

====

Jeeezu, ludzie, którzy piszą "rel", albo że w sumie to smutne. Ogarnijcie się. Jeżeli ktoś nie ma znajomych i ludzie go olewają, to w 90% przypadków problem leży w nim, nie w otoczeniu, bo jakoś wszyscy wokół mają znajomych, chodzą na imprezy, robią coś ze swoim życiem. A jeżeli problem jest w Tobie, to albo idziesz do lekarza, który diagnozuje że jesteś zjebany/a i daje na to leki/terapię, albo żyjesz w społeczeństwie i obserwujesz innych i pracujesz nad sobą, żeby zmienić to, co jest z Tobą nie tak, a nie piszesz posty w stylu "chuje nie niszczcie mi marzeń opartych na urojeniach!!!jedenone1".

To nie ma tak, że rel albo że nie rel, każdy trochę tak ma, każdy ma jakiś problem, problemy. Każdy ma takich znajomych, (*albo sam jest taką osobą) co mówią, że nie mają na nic czasu, a potem grają cały dzień na komputerze. Albo takich, co mówią że są zmęczeni, a potem dwa dni imprezują. Albo takich co nie mają kasy żeby się złożyć na pizzę, a potem pożyczają od ciebie stówę na zielsko. Albo takich, co nie mają przyjaciół, tylko wszyscy ich znają z widzenia i zamienili może dwa zdania, ale oni i tak zapraszają na szabernaste urodziny wszystkich ludzi, jakich kiedykolwiek w życiu spotkali, albo takich, co się nie dostali/wyjebano ich ze studiów, a oni okłamują wszystkich wokół, bo to łatwiejsze niż słuchanie wymówek, albo takich co się wiecznie spóźniają, choć już kilka rzeczy w życiu przez to zawalili, albo takich, co zdradzają partnerkę/partnera i tłumaczą się tym, że to silniejsze od nich, że nic nie poradzą.

Jak mnie to wkurwia. Życie to nie jest namalowany obraz, na którym jeżeli szesnastowieczny malarz namalował postać zjebaną, to ona po wieki wieków będzie zjebana i jej zjebanie będą analizować historycy, kurwa, sztuki. Nie, gówno. W życiu jak jesteś zjebany, to możesz nad sobą pracować, możesz coś zmienić. I nie ważne, czy przyczyną Twojego zjebania są chujowi starzy, czy mieszkanie na Podlasiu czy słuchanie za dużo Popka, czy cokolwiek. Trzeba zdiagnozować problem (typu: czemu nie mam znajomych? Bo śmierdzę? Tak/Nie, jeśli tak, to co z tym zrobić, jeśli nie, to dlaczego - bo słucham Comy? I tak dalej), a potem coś w życiu zmienić.
Ale trzeba działać. Jeszcze nic zjebanego samo się nie odjebało. Trzeba napierdalać a nie płakać że świat zły, bo samo to się nic nie poprawi, a może się pogorszyć.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...