Card image cap

#56 Mocny towar

Wyświetlenia: 1026 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro

Jeszcze trochę tych papierów i zacznę się zastanawiać nad sensem własnej egzystencji...

W moim pokoju roiło się od wszelakich dokumentów, a Gomez kazał mi je wszystkie sprawdzić. Dziś mijają 2 tygodnie odkąd przejął władzę, a ja nadal tonę w robocie. Gomez sądził, że w papierach, które zostały po żołnierzach królewskich mogą się znajdować wartościowe informacje, które będzie można wykorzystać przy kolejnych negocjacjach z królem... Nie powiem, na początku nawet byłem przekonany do tego pomysłu, ale... Im więcej tego sprawdzam, tym bardziej odczuwam, że to nie ma sensu. Tu nie ma nic! Prawie wszystko o dostawach rudy, psia mać...

- Cześć! - Bartholo wszedł bez pukania - Nadal w papierach? Daj sobie spokój...

- Pan kazał, chłop zapierdala... - sparafrazowałem stare powiedzenie - Zresztą, sam nie masz dużo lepiej.

- W sumie mam, stany magazynowe już sprawdzone. Nie jest źle, ale jak widać ze spisów, żołnierze królewscy też święci nie byli i kradli z magazynów.

- A to ci niespodzianka...

Milczeliśmy przez chwilę.

- Patrz co znalazłem - wyciągnął z kieszeni małą paczuszkę - W środku jest kilka skrętów. Dziwne, że tak po prostu je tam zostawili.

- Może niedobre? - zasugerowałem.

- Ziele? Niedobre?! - autentycznie się zdziwił - Daj spokój! Chodź, zapalimy sobie po jednym.

Zgodziłem się. Wszystko, byle trochę odpuścić tej roboty. Zresztą i tak zaraz miało się ściemniać. Dochodził wieczór.

Odpaliliśmy i szybko zanieśliśmy się kaszlem.

- Teraz już wiem... czemu nie palili... tego... O kurwa, ale mocne! - zakaszlałem się.

- Tego się... nie... spodziewałem - Bartholo też dostał ataku kaszlu - Ale towar, skąd oni to wzięli?!

- Ktoś ewidentnie przesadził... Ale jak już zapaliliśmy to trzeba skończyć.

Kilka kolejnych dymków sprawiło, że nasze umysły totalnie się rozlazły...

- Ale mooooooc! - powiedział Bartholo. Zrobiło nam się bardzo wesoło... - Ale jałja!

- ZwYkłE JaJła? - nie miałem pojęcia dlaczego to powiedziałem, ale obaj zaczęliśmy się śmiać...

Ocknęliśmy się obaj w moim pokoju. Była już noc.

- Bartholo... - zacząłem.

- No?

- Wywal to w cholerę.

Rzygać mi się chciało. Ktoś totalnie spartolił robotę, przy tym zielu.

- To już lepiej komuś oddam. Będzie śmiesznie.

- Oj tak, bardzo śmiesznie. Przyjdzie do ciebie następnego dnia i da w mordę...

Bartholo wzruszył ramionami i wyszedł. Nie myśląc za wiele, zdjąłem swój pancerz i położyłem się do łóżka. Zasnąłem od razu, nawet nie pamiętając o tym, ile jeszcze roboty przede mną.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...