#56 Mocny towar
Wyświetlenia: 987 / 0 | Seria: Gothic I - #KRUK | Dodano przez:jaro
W moim pokoju roiło się od wszelakich dokumentów, a Gomez kazał mi je wszystkie sprawdzić. Dziś mijają 2 tygodnie odkąd przejął władzę, a ja nadal tonę w robocie. Gomez sądził, że w papierach, które zostały po żołnierzach królewskich mogą się znajdować wartościowe informacje, które będzie można wykorzystać przy kolejnych negocjacjach z królem... Nie powiem, na początku nawet byłem przekonany do tego pomysłu, ale... Im więcej tego sprawdzam, tym bardziej odczuwam, że to nie ma sensu. Tu nie ma nic! Prawie wszystko o dostawach rudy, psia mać...
- Cześć! - Bartholo wszedł bez pukania - Nadal w papierach? Daj sobie spokój...
- Pan kazał, chłop zapierdala... - sparafrazowałem stare powiedzenie - Zresztą, sam nie masz dużo lepiej.
- W sumie mam, stany magazynowe już sprawdzone. Nie jest źle, ale jak widać ze spisów, żołnierze królewscy też święci nie byli i kradli z magazynów.
- A to ci niespodzianka...
Milczeliśmy przez chwilę.
- Patrz co znalazłem - wyciągnął z kieszeni małą paczuszkę - W środku jest kilka skrętów. Dziwne, że tak po prostu je tam zostawili.
- Może niedobre? - zasugerowałem.
- Ziele? Niedobre?! - autentycznie się zdziwił - Daj spokój! Chodź, zapalimy sobie po jednym.
Zgodziłem się. Wszystko, byle trochę odpuścić tej roboty. Zresztą i tak zaraz miało się ściemniać. Dochodził wieczór.
Odpaliliśmy i szybko zanieśliśmy się kaszlem.
- Teraz już wiem... czemu nie palili... tego... O kurwa, ale mocne! - zakaszlałem się.
- Tego się... nie... spodziewałem - Bartholo też dostał ataku kaszlu - Ale towar, skąd oni to wzięli?!
- Ktoś ewidentnie przesadził... Ale jak już zapaliliśmy to trzeba skończyć.
Kilka kolejnych dymków sprawiło, że nasze umysły totalnie się rozlazły...
- Ale mooooooc! - powiedział Bartholo. Zrobiło nam się bardzo wesoło... - Ale jałja!
- ZwYkłE JaJła? - nie miałem pojęcia dlaczego to powiedziałem, ale obaj zaczęliśmy się śmiać...
Ocknęliśmy się obaj w moim pokoju. Była już noc.
- Bartholo... - zacząłem.
- No?
- Wywal to w cholerę.
Rzygać mi się chciało. Ktoś totalnie spartolił robotę, przy tym zielu.
- To już lepiej komuś oddam. Będzie śmiesznie.
- Oj tak, bardzo śmiesznie. Przyjdzie do ciebie następnego dnia i da w mordę...
Bartholo wzruszył ramionami i wyszedł. Nie myśląc za wiele, zdjąłem swój pancerz i położyłem się do łóżka. Zasnąłem od razu, nawet nie pamiętając o tym, ile jeszcze roboty przede mną.