M4 Sherman vs T-34/76
Wyświetlenia: 1929 / 0 | Seria: Historyczne | Dodano przez:anon
Wiemy że jeżeli chodzi o ochronę, Sherman wypada trochę gorzej ze względu na pionowe ściany boczne i dość wysoką sylwetkę ale nie ma co szaleć z tym porównaniem bo ruskie załogi były przekonane o wytrzymałości swoich czołgów tak do końca 1941 roku. Potem było już tylko gorzej.
Zarówno Sherman jak i T-34 swój chrzest bojowy odbyły w warunkach, w których przeciwnik nie miał za bardzo czym z nimi walczyć. Nie jestem pewien ile Shermanów stracili Brytyjczycy w Egipcie i Libii, bo Niemcy chyba mieli już wtedy PzKpfw IV F2 oraz armaty Pak 38 i Pak 40 ale podobno herbaciarze byli zadowoleni ze swoich zabawek. Z kolei Ruski dość długo cieszyli się z niezniszczalności trzy-czwórek, czytałem w "Przeciw Panterom i Tygrysom" A.Drabkina że bywały przypadki gdy samotny T-34 wyjeżdżał na otwarte pole, zbierał po 130 trafień z różnych działek i karabinów przeciwpancernych a potem zwycięsko wychodził ze starcia niszcząc wszystkie pozycje wroga samemu mając jedynie zadrapania.
W momencie gdy Niemcy (bo Włochów pominę ze względu na burdel informacyjny jaki panuje wokół tego jak sprawował się ich sprzęt) zaczęli używać skutecznej broni ppanc w sumie oba wozy były niszczone za każdym pociągnięciem spustu.
Czytając dalej we wspomnianej wyżej książce, sowieccy czołgiści jednak zgłaszali mnóstwo usterek swoich wozów by przesiąść się na Shermany z Lend-Leasu. Było to spowodowane tym, że M4 były wygodniejsze, cichsze, miały więcej miejsca, sprawny interkom i wentylację, wygodnie rozłożoną amunicję (która okazała się potem śmiertelną wadą konstrukcyjną wozu ale mniejsza), miały wymalowane ściany od wewnątrz białą farbą, biegi wskakiwały gdy było trzeba a elementy przekładni i kable nie wyskakiwały z mocowań więc nie trzeba było w nie walić młotem. Shermany miały gumowe wkładki w gąsienice dzięki którym można było dosłownie skradać się na tyły wroga. (chociaż silnik M4 byl i tak koszmarnie głośny z zewnątrz to w polu walki chyba nie było aż tak źle). Ruski cenili sobie również "przeciwlotniczy karabin maszynowy" M2HB, ponieważ dawał możliwość walenia z dość dużą precyzją w szeroką gamę celów które spotyka się w boju.
Co jednak przeważa szalę korzyści płynących z T-34/76 to niespotykana manewrowość wozu, znacznie lepsza niż w przypadku M4. Teciak miał szersze gąsienice i mocny dieslowski silnik. Często pisze się, że ropa nie pali się tak dobrze jak benzyna co miało zwiększyć przeżywalność załogi. Pewnie tak jest, szkoda że ku*wa burty przedziału bojowego były wyposażone w niedorzecznie wielkie wręcz zbiorniki paliwa które stawały w ogniu przy każdym praktycznie trafieniu. "Po trafieniu czołgu musiałeś szybko się ocknąć, miałeś jakieś 3-5 sekund na to by odpiąć kabel od interkomu opuścić czołg, inaczej dosięgały cię płomienie." Mowa o kablu który był tak mocny że potrafił cię dosłownie wciągnąć z powrotem jeśli go nie odpiąłeś. Z przodu T-34 był właz kierowcy. Gdy wóz był trafiony, otworzenie go oraz włazu na wieży powodowało cug który wywoływał ogromny pożar w kilka sekund, przez co wielu sowieckich czołgistów po prostu smażyło się żywcem. Shermany paliły się jednak w inny sposób bo płonął kordyt z amunicji która była w burtach, co wyglądało jak zimne ognie.
Co do uzbrojenia, bardzo ciężko jest ocenić który wóz lepiej strzelał. Z całą pewnością Shermany lepiej nadawały się do walki z piechotą, miały bowiem 2 karabiny maszynowe, niezawodne M1919 w wersji chyba A4 które były celne, nie grzały się tak bardzo ze względu na niską szybkostrzelność i były zasilane taśmą oraz czasami wspomniane wyżej M2HB .50 cala. Teciaki miały trochę gorzej, bo były wyposażone w 2x DT zasilane magazynkami talerzowymi, które były po prostu cholernie upierdliwe zarówno w ładowaniu jak i samym strzelaniu. Przegrzewały się, sprężyna pod lufą się wyginała i zacinała broń, kaem był niezbyt celny (szczególnie że np. ten w kadłubie w ogóle nie miał celownika optycznego i pruł praktycznie na oślep).
W drugą stronę jednak działa proporcja armaty, którą Rosjanie mieli po prostu lepszą. Działo 76,2 mm F-34 miało znacznie lepsze właściwości balistyczne, były zasilane lepszą amunicją i choć miały z pewnością gorsze wykonanie od amerykańskiej 75 mm M3, lepiej nadawały się do walki. Działo amerykańskie od góry miało być używane tylko do zwalczania siły żywej, lekko opancerzonych celów i maksymalnie czołgów Pz III lub Pz IV i to na niewielki dystans.
Często porównuje się te dwa czołgi w statystyce, że np. aby zniszczyć jednego Tigera I potrzebne było 4-5 Shermanów albo 6-8 T-34 (choć znane są przypadki ze i 30 teciaków nie dawało rady). Wynikało to z koszmarnej jakości komunikacji i wyszkolenia sowieckich tankistów. Sowieci działali na zasadzie "jedź za mną i rób to co ja", więc jeździli za sobą i ginęli jeden za drugim. Teciak produkowany jednak w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy po prostu zasypał Niemca ilością i dlatego "wygrał wojnę".
Teciaki jednak były produkowane w wielu różnych fabrykach i wozy różniły się od siebie często dość mocno, przez co nie miały wymiennych części zamiennych (czołgiści wspominali, czy jeździli czołgami stalingradzkimi, czelabińskimi itd). Z kolei ujednolicona produkcja M4 zezwalała na dowolne wymienianie części między zniszczonymi wozami a tylko uszkodzonymi, co dawało sporą oszczędność czasu i logistyki.
Pamiętajmy jeszcze o jednej rzeczy - T-34 miał spory zapas mocy i był dobrą platformą do modyfikacji, dzięki czemu można było wyprodukować do niego wieżę z działem 85 mm, co deklasowało Shermana nawet w wersji M4A3E8.
Podsumowując, Sherman był gorszy do walki od T-34 ale był lepszy do życia. Kierowca teciaka siedział wiecznie przygarbiony a załoga generalnie nie wiedziała co się wokół nich dzieje. M4 mimo wszystko można powiedzieć że także wygrał wojnę, bo tak jak na wschodzie, choćby Niemiec zniszczył 10 Shermanów, przyjeżdżało kolejne 20.
Z resztą, zarówno Amerykanie jak i Rosjanie działali pod wpływem chwili i potrzeby, więc tylko nam dziś łatwo ocenić, które państwo wyprodukowało lepsze czołgi średnie.