Kojarzycie te wszystkie organizacje lewicowe broniące praw niby uciskanej ludności o których nie pomyślałbyś jako uciśnionych? Jakieś akcje, protesty, żeby mogli robić coś co od zawsze robią, ale ktoś sie krzywo spojrzał i czują się dyskryminowani. No, wiadomo. Wyobraźcie sobie jakby rozszerzyć na więcej grup społecznych, na wszystkich, którzy mogą poczuć się czymkolwiek dotknięci. Coś czego nikt nie lubi, ale musi, nagle uznać za dyskryminowanie i krzyczeć, że odbierają nam prawa do niepracowania ale zarabiania, albo że społeczeństwo krzywo patrzy na osoby, którym nie chce się prać ubrań. O, albo na przykład bronić dzieci, bo muszą chodzić do szkoły, lekcje odrabiać, sprzątać pokoje i jeść jakieś brokuły i inne nielubiane żarcie, a nikt nie pyta czy chcą. Czemu nikt ich nie broni? Wyobrażacie sobie organizację lewicową chroniącą "prawa" takich dzieciaków do nie robienia tego czego nie chcą? Jeszcze jakby to była naprawdę zorganizowana grupa z jakimś przeszkoleniem xD A już zupełny odpał jakby członkami tej organizacji były właśnie dzieci i miały jakąś taką poważną, ale jednocześnie dziecinną nazwę, na przykład 'Klan na drzewie' xD
To jest tak głupie, że powinni o tym kreskówkę zrobić.