Dlaczego Korea się nie jednoczy
Wyświetlenia: 1234 / 0 | Seria: Historyczne | Dodano przez:anon
Tyran, dyktator, do tego całkiem ważny gracz na arenie międzynarodowej. Prywatnie uważam, że przykład Korei Północnej i Kim Dzong Una to najlepszy na świecie dowód na to, jak brutalna i nieludzka bywa polityka.
Zasadniczo ten post ma być odpowiedzią na pytanie o to, dlaczego w Korei Północnej jest jak jest i nikt się tym nie zajmuje.
Dawno temu pewien rosyjski dyplomata stwierdził, że Korea Północna jest żebrakiem, który jednak trzyma w ręku długi i solidny kij. Siłą tego państwa są dwie rzeczy: newralgiczne położenie oraz straszenie świata użyciem bomby atomowej. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć jedną rzecz – nie miejcie rodziny koreańskich dyktatorów za szaleńców. Ich taktyka jest wręcz skrajnie racjonalna, a cel nie zmienia się od lat – reżim musi przetrwać za wszelką cenę. Phenian dobrze wie, jak skończyły kraje, które nie zbroiły się i nie prowokowały innych użyciem siły – Jugosławia, Irak, Libia – w Północnej Korei dobrze wiedzą, że albo polityka siły, albo obalenie ich dyktatury przez amerykańskich hegemonów.
Dlaczego inne państwa nie chcą zjednoczenia?
Na początek wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Jak już wspomniałem, Korea znajduje się w kluczowym regionie Azji. Wiele państw obawia się, że zjednoczona Korea mogłaby zachwiać równowagę, którą udało się wypracować na przestrzeni lat. Wymieńmy więc sobie po kolei powody, dla których konkretnym państwom nie opłaca się tam interweniować:
Stany Zjednoczone – początkowo Amerykanie liczyli na to, że reżim sam upadnie. Gdy przekonali się, że to nie nastąpi, rozważali interwencję zbrojną. Jednak wojny w Afganistanie i Iraku sprawiły, że mocarstwo postanowiło zmienić taktykę. W tej chwili wciąż trwają próby nałożenia na Północną Koreę sankcji w ramach ONZ, jednak skutecznie blokują je Chińczycy. Można więc założyć, że Stanom sytuacja, w której jakieś państewko macha w ich stronę kijem przeszkadza, jednak… nie do końca tak jest. W tej chwili Amerykanie mogą stosować wspaniałą retorykę – słuchajcie, wiemy, że w azjatyckim regionie stacjonują nasze duże oddziały i rozumiemy, że niektórym państwom może to przeszkadzać. Ale zrozumcie, Północna Korea nam grozi, musimy być przygotowani! Tym samym polityka koreańskich dyktatorów pomaga Stanom znaleźć uzasadnienie dla ulokowania tak dużych sił w tym obszarze świata. A Amerykanie chcą tam mieć swoje wojska, aby móc lepiej kontrolować wzrost gospodarczy Chin. Niby więc to machanie kijkiem ich wkurza, jednak z drugiej strony może to i lepiej…
Chiny – jak wspomniałem wyżej, Chińczycy w ramach ONZ blokują sankcje nakładane na Koreę Północną. Dlaczego? Ponieważ Chiny nie chcą silnej gospodarczo Korei. Dla nich podtrzymywanie reżimu ma sens, ponieważ komunistyczne chińskie władze dobrze wiedzą, że Kim Dzong Un nie dążył do zjednoczenia Korei. Interesem Chin jest silnie podzielona Korea. Dyktatura w jej północnej części stanowi tego gwarancję. I tak, ich też wkurza machanie kijem, publiczna krytyka chińskich działań czy niesłuchanie się Chin w sprawie sugerowanych reform kraju. Mimo to władze Chin uznały, że są gotowe zapłacić taką cenę za podzieloną Koreę.
Japonia – Jeśli coś faktycznie łączy mieszkańców Korei Południowej i Północnej, to jest to nienawiść do Japonii. Zresztą jest to uczucie szczerze odwzajemnione. Dorzućmy do tego to, że już silne Chiny nie są Japonii mocno na rękę, więc tylko tego by brakowało, żeby Korea zjednoczyła się i urosła w siłę. Nie, tu też nie ma mowy o pomocy.
Rosja – A tu robi się ciekawie, ponieważ akurat Rosjanie mogliby takiego zjednoczenia Koreańczyków chcieć. To jednak nie te czasy, gdy ZSRR mogło mieć realny wpływ na azjatycką politykę. Choć w Moskwie faktycznie rozważano ożywienie relacji z Koreą Północną i wzmocnienie polityki zjednoczeniowej w celu osłabienia wpływów chińskich, wszystko rozbiło się o pieniądze. W 2014 roku chciano podjąć rozmowy, jednak polityka koreańskiej dyktatury jest prosta – zapłaćcie nam górę złota, a my sobie potem pomyślimy. Na coś takiego Putin zgodzić się nie chciał (plus samą Rosję średnio było na to stać) – temat więc upadł.
Korea Południowa – Choć mieszkańcy Korei Południowej staraj się pomagać uciekinierom z Północy, połączenie obu państw początkowo byłoby niezwykle trudne i generowało masę problemów. Przede wszystkim coraz mniejsza część „południowców” chce takiego zjednoczenia. Pamiętajmy o tym, że oprócz coraz większych różnic kulturowych doszłyby również kwestie gospodarcze (PKB KRLD zaś stanowi obecnie niecałe 3% PKB Korei Południowej).
I widzicie, taka to właśnie ta polityka jest. Niby wiemy, że dyktatura, notoryczne łamanie praw człowieka i odzieranie ludzi z godności. Z drugiej jednak strony wpływy i dość wygodne zachowanie statusu quo. Jest jak jest, najwyżej wyrazimy publicznie zaniepokojenie, napiszemy coś na Twitterku i będzie git. No, może nie w Korei Północnej, ale chociaż my powiemy sobie, że „coś” w tej sprawie zrobiliśmy.
Wiecie już mniej więcej, dlaczego inne państwa pozwalają Korei Północnej na taką nonszalancję. Teraz jednak obecny kompromis się chwieje, ponieważ dyktator może ciężko chorować/umrzeć. To praktycznie z miejsca oznaczałoby destabilizację w państwie, a w konsekwencji może nawet całego regionu. O tym jednak poczytacie więcej na profilu Globalna gra.