Card image cap

Księga o Bilbo Bagoszu

Wyświetlenia: 1044 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon

Na Hobbitu uczyłem się czytać, spoko loko, fajnie, fajniusio. Podrosłem se ze dwa, czy lata i przypomniałem sobie, że chyba so jeszcze jakieś inne książki o Bagginsie. I krzestna mi nawet lekko zaspoilerowała, tak tylko żeby apetyt pobudzić, że są tam dwaj źli czarnoksiężnicy na literę S i jakieś chodzace dżewa, a ja, jako gówniak wychowany na prowincji bardzo lubiłem dżewa. No i dawej do osiedlowej biblio, a tam zonk, bo jeden egzemplarzi kolejka, o trzeba miesiąc czekać. A to jeszcze przed dżaksonizacją było i wiele osób nie dawało jebania na te hobboty czy inne elfiki, bo to przecież bajki dla dzieci i na chum się tam tym jarać, lepiej Sienkiewicza poczytać, bo ten to mitomanem ni czorta nie był, oj nie. Ale ad rem, mały Kubuś w gówniaczy szau wpadł i dawaj męczyć starych, że chce te grube książki o krasnoludkach. Rzeczonym starym się wtedy niezbyt powodziło więc nosem kręcili (tak było ciężko, że jeden mieli na parę - na szczęście przy rozwodzie nie było o to kłótni) i koniec końców kazali wysupłać sobie samemu z resztek mitycznego skarbu ósmego i zapomnianego rodu POKOMUNI. Wyjebane cyce, erlfiki są tego warte, pomyślałem. Cyk na miejscowy ryneczek, do księgarenki i w łapę Tolkien na biało, taki mały, ale grubawy, krzepki jak... krzat. No i właśnie, tu się zaczęło. Czytam, czytam ,,Bractwo Pierścienia" na okładce stoi i myślę se, że chyba cosik nie tak, bo w biblio Pani mówiła, że pierwsze to chyba Wyprawa. Ale furda tam, jak powiedziałby Sam Gaduła, furda, stara jest i pewnie nie zna się na krasnalach, tfu! wróć, na krzatach. Czytam dalej. No i właśnie, zaraz na początku, w tym takim śmiesznym wierszyku o pierścieniach jakieś krzaty, zaraz dalej Bilbi Bagosz z Bagoszna. Co jest kurwa.giff Chuj tam, przełknąłem, dawać chodzące dżewa. No i tak sobie skikam z hobbitami od strony do strony, tutaj Włość, tam Gorzawina, Radostek i Sam Gaduła, Bir i Tajar, Łazik na Mogilnych Kopcach Maślaka Paprotnikiem pogania w stronę Helmowego Parowu gdzie już czeka Smaduł z Drzewaczem. No i chuj, no i cześć. Opowieść w pytę, nawet się poryczałem na koniec i łezki w kordełkę ze słonikami wycierałem. O krzaty i Bagosza nie dawałem jebania, bo pomyślałem: mały i głupi jesteś Bielaski, stul ryj. Widocznie źle pamiętasz. No i dawaj do krzestnej i chwalę się od proga jaki zajebisty ten Drzewacz był, i że szkoda Smaduła, ale i tak Łazik to rozkurwiator. A ona tylko lekko skisła i mnie po głowie pogłaskała. Za jakis czas wyszła Dżeksonizacja i stary skądś zdobył pirata nagrywanego kartoflem spod fotela. Cała rodzina i sąsiedzi.zip w moim pokoju przed monitorem, a ja napuchły z dumy, że wiem jak się skończy i w ogóle wiem wszystko. No i cyk, zaczyna się. Niulajncinema blabka. Ja tam z boku klekoczę jak to niedorobiony gówniak i pierwszy zgrzyt: jakie kurwa Shire? Jaki Bag End? Ale nic to, zaraz się rozkręci. Hobboty se chodzo i myk wpada Pipin a z nim jakiś-kurwa-Merry o chuj chodzi? Stary z resztą ze mnie ciśnie, że chyba co innego czytałem, bo żadnego Radostka ani Maślaka tu nie ma. Że może mi się te całe elfiki z grzybami z dziadkowego atlasu pojebały. No i chuj, resztę filmi siedziałem obrażony na wszystkich, najbardziej chyba na tego Tolkiena co to dwie książki podobne do siebie napisał na złość dzieciom. Dopiero później Pani z biblio mnie objaśniła, że za ten mój blamaż odpowiedzialjy jest nie kto inny jak Pan Łoziński z pierdolonego Bagoszna.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...