Card image cap

Wyświetlenia: 1204 / 0 | Seria: Creepypasty | Dodano przez:Anon z Planety Past

KUKU.... KUKU....
Ten dźwięk nawiedza mnie w koszmarach od tamtego dnia. A wszystko zaczęło się niewinnie, od zwykłej imprezy szkolnej.Myślę, że nie wydarzyłoby się to gdyby nie zmiana dyrektora szkolnego. Jego poprzednik odszedł na emeryturę w poprzednim roku szkolnym. Nigdy nie pozwalał na imprezy organizowane w szkole. Zawsze też pilnował żeby uczniowie nie schodzili w dół schodami po lewej stronie szkoły. Twierdził, że jest to nieodrestaurowana część szkoły, której remont jest w planach i może być tam teraz niebezpiecznie. Ponoć zapewniał tak od ponad 10 lat ale nikt tam koniec końców nie wchodził.Działo się to w moją studniówkę. Razem z kumplem nie mieliśmy co ze sobą zrobić więc postanowiliśmy się zabawić w szkolny urbex. Zawsze uwielbiałem to robić. Robiłem to w podstawówce i gimnazjum. Do dziś nie zapomnę jak woźny wpuścił nas do pokoju dla personelu i dał pobawić się kamerami. Nie mogłem sobie odmówić kolejnego zwiedzania.Szkoła jednak w sumie nie miała zbyt wielu ciekawych miejsc, na pewno nie tak ciekawych jak zakazany owoc – tajemnicze schody.Ostrożnie przeskoczyliśmy przez barierkę i jakby nigdy nic poszliśmy dalej. Schody nie były widoczne z perspektywy stającego kogoś za barierką – ukrywały się za taką jakby ścianą. Właściwie to wiedzieliśmy, że tam są schody tylko dlatego, że wspominał o nich dyrektor i kilku śmiałków zaglądało tam na przerwach. Na szczęście bądź nieszczęście dla nas nikt nie odważył się nimi zejść.Zeszliśmy na dół i naszym oczom ukazały się stare drewniane drzwi. Były one zamknięte, dlatego musieliśmy odpuścić sobie ich zwiedzanie. Naszą uwagę przykuło jednak coś innego. Niejako pod schodami znajdował się korytarz do którego wstępu nie strzegło nic. Wejście było nieduże, a korytarz wyglądał jak jakiś schron. Nigdzie nie było światła dlatego zapaliliśmy latarki w telefonach. Zaczęliśmy się trochę bać. To było na prawdę dziwne, że szkoła ukrywała opuszczony korytarz, który wyglądał jak stary składzik, albo schron. Po drodze natknęliśmy się na kilka butelek Coca-Coli prawdopodobnie pochodzące jeszcze z czasów komuny. Nasz zapał zaczął opadać gdy już zaczynaliśmy myśleć, że to zwykły składzik szkolny ale zobaczyliśmy kolejne drzwi a obok nich stolik. Drzwi były znowu zamknięte ale na stoliku leżał klucz. Poczułem, że powinniśmy zawrócić, że możemy zobaczyć coś czego nie powinniśmy widzieć. Kumpel jednak bez zastanowienia wziął klucz i pociągnął za klamkę. Naszym oczom ukazał się nieduży, pusty pokój. Mimo to, coś w tym pokoju sprawiło, że dostałem gęsiej skórki. Miałem wrażenie, że słyszę obce dyszenie, jakby coś było więzione tutaj latami. Kumpel wszedł dalej. Ja trzymając się jak najbliżej drzwi zacząłem się rozglądać po pokoju.Spojrzałem w prawo- pusta ściana, spojrzałem prosto – jedynie widziałem sylwetkę kumpla, spojrzałem w lewo i o kur...Zobaczyłem białą twarz wpatrującą się we mnie. Miała oczy szeroko otwarte i cedziła zębami „KUKU, KUKU”. Nie wiem czy to był akt odwagi czy głupoty, ale zamiast uciekać postanowiłem zrobić jej zdjęcie. Wiem że to skrajnie głupie, ale stwierdziłem, że nie mogę tego tak zostawić, muszę zrobić zdjęcie tego co zobaczyłem. Na szczęście w moim telefonie by zrobić zdjęcie wystarczyły dwa gesty. Istota zaczęła powtarzać swoją mantrę jakby głośniej, jakby przygotowywała się do ataku, ale a dla dobra nauki brnąłem w swojej głupocie. Prawdopodobnie nie żył bym gdyby nie mój przyjaciel. Oświetlił twarz istoty swoją latarką, co mi pozwoliło zrobić lepsze zdjęcie a przy okazji odciągnęło uwagę istoty na niego. Ona momentalnie podbiegła do niego. Krzyknęła jedno, gardłowe „KUKU” i wzięła zamach. Pociągnąłem kolegę za ramię i zaczęliśmy uciekać co sił. Istota biegła również za nami. Wydawało się, że nas dopadnie ale coś jakby nie pozwalało jej opuścić tamtego korytarza. Nie wiem, czy odpuściła nam, czy może coś ją zatrzymało.Od razu wróciliśmy na salę gimnastyczną. Dyrektor szybko do nas podszedł. Zauważył, że ramię kumpla krwawi. Gdy mu powiedziałem co się stało, jego twarz pobladła. Powiedział, że nikomu nie możemy o tym nawet wspomnieć. Następnie kazał wszystkim z wyjątkiem jednego woźnego i księdza opuścić teren szkoły, sam też ulotnił się kiedy tylko mógł.Następnego dnia kumpel nie przyszedł do szkoły, miał potężną gorączkę, połączoną z bredzeniem i koszmarami. Samo funkcjonowanie szkoły wydawało się jakieś dziwne, a na barierce strzegącej schodów wisiał krzyż. Woźny pilnował by nikt nawet nie zbliżał się w ten obszar szkołyCo właściwie tam zobaczyliśmy? Jak bardzo nabroiliśmy wchodząc tam? Jakim cudem coś takiego wydarzyło się na prawdę? Cały czas zadawałem sobie te pytania
PS. Dzielę się tą historią dopiero teraz ponieważ dyrektor kategorycznie zabronił o tym mówić. Na szczęście ukończyłem już szkołę. W końcu postanowiłem się nią podzielić. Wcześniej sam nie wierzyłem w zjawiska paranormalne. Wiem, że brzmi to jak jakaś pasta ale obiecuję, że nią nie jest poniżej załączam zdjęcie w ramach dowodu.
Card image cap



Top tygodnia
Wysyłanie...