Profesor Solas
Wyświetlenia: 4 / 0 | Seria: Pamiętnik Azzy. | Dodano przez:azza
Mój ostatni wpis skończyłem chyba na tym że studiowałem i było spokojnie aż do czasu, a więc dzisiaj opowiem wam o tym "czasie". Będąc nie całe pół semestru na studiach przyszedł do mnie Bel i powiedział że stwórca dowiedział się o moim uwolnieniu i wpienił się tak bardzo że zesłał na ziemię legion stróży anielskich gotowych mnie zajebać jak mnie tylko ujrzą chodzącego po ulicy i że właśnie teraz mnie szukają. Skąd miał tą informację to nie wiem ale podziękowałem mu i szczerze trochę spanikowałem, myślałem że stwórca się nie dowie o mojej ucieczce z jego straszliwej kary, a mogłem kurwa się nie dawać tym pizdom z którymi zleciałem na ziemię, byłem tak blisko awansu na Archanioła i co? Teraz jestem jakimś śmiesznym demonem, ale przynajmniej swobodnie mogę sobie żyć na ziemi, a raczej mogłem do teraz. Nie miałem żadnych znajomości z piekła a raczej te z nieba by mi nie pomogły, mimo że znałem Jezusa osobiście i się nawet kumplowaliśmy wątpię że by mi pomógł po tym jak zdenerwowaliśmy jego ojca. Zakłopotany więc zapytałem Beliala czy zna kogoś kto mógłby mi pomóc w walce z legionem anielskich stróży pędzących odebrać moją głowę, za którą jak się później okazało stwórca wystawił list gończy w postaci 50000 koron niebiańskich(waluty z nieba która była równo warta dwóm i pół duszy[waluty wszędzie indziej niż w niebie]), była to 5 najwyższa nagroda wystawiona w historii nieba. Jeśli kogoś obchodzi to na pierwszym miejscu był sam w sobie Lucyfer z nagrodą za głowę wynoszącą 666 tysięcy koron niebiańskich, w sumie się nie dziwię ale ta nagroda była wystawiona przez dosyć długi czas a Lucyfer był synem boga więc raczej nie powinien jej mieć. Dobra wróćmy do tego że Belial wspomniał iż zna parę osób które mogły by mi pomóc ale żadnej z nich nie ma w Polsce, lecz zaproponował mi że mógłby wstąpić do piekła i popytać i w tym zapytać wcześniej wspomnianego Lucyfera który był jego władcą. Ucieszony tym że sam syn boży, władca piekieł mógłby mi pomóc w walce z armią jego ojca byłem pełen zapału i poprosiłem Beliala żeby się popytał. Następnego dnia dostałem telefon od Bela, a to co mi powiedział było niezbyt przyjemne. Powiedział mi że Lucyfer parę stuleci temu również wybrał się na ziemię i nie wrócił, więc władzę nad piekłem przejął Szatan który spławił Beliala ponieważ nie chciał wiązać większego konfliktu między piekłem a niebem. Poczułem wtedy w sobie złość i lekką rozpacz, przywiązałem się trochę do życia na ziemi i nie chciałem umierać tak szybko, lecz wtedy przypomniało mi się że przecież w moim domu w niebie zostawiłem moje miecze którymi mógłbym walczyć z zastępami aniołów. Chciałem już wtedy rozłożyć moje skrzydła i śmignąć do nieba osobiście żeby je odebrać lecz przypomniało mi się że jedną z dodatkowych kar od boga było odcięcie moich anielskich skrzydeł zostawiając tylko i wyłącznie "kikuty".
- Kurwa, Bel co teraz zrobimy? - zapytałem zdenerwowany dotykając moich pozostałości po skrzydłach.
- Słuchaj, jest jeszcze jedno wyjście.- powiedział mi Belial z poważnym chłodnym głosem.
- Jakie? - zapytałem z lekka desperacją.
- A w zasadzie dwa, nekronomikon albo pieczęcie. - odpowiedział mi a przez mój kark przedarł się zimny chłód, prawdopodobnie dlatego że był listopad a na dworzu było 3 stopnie.
Wtedy też uznaliśmy że pójdziemy i kupimy nekronomikon następnego dnia i sprawdzimy czy będziemy mieli szczęście w przywołaniu jakiegoś demonicznego stworzenia, jutro bo dzisiaj miałem ważny wykład z anatomii ludzkiej. Idąc na wykład będąc 20 minut przed czasem moją uwagę przykuła tabliczka na jednych z drzwi "Prof. Solas, Astronomia". Widziałem gdzieś już to imię albo coś podobnego, trochę mi świtało w głowie więc zaintrygowany postanowiłem wejść na salę i posłuchać wykładu, który prowadził mężczyzna koło 40 w długim czarnym płaszczu, z lekkim czarnym zarostem, okularach o okrągłych oprawkach i czarno-granatowymi włosami które miały złote pasemka w kształcie korony.
- O KURWA- krzyknąłem a każdy momentalnie spojrzał na mnie wraz z profesorem Solasem, przypomniało mi się skąd kojarzyłem to imię. Stolas, jeden z demonów których poznałem w barach piekła pijąc alkohol, opowiadał mi o swoim zainteresowaniu o astronomii. Patrząc na niego ewidentnie też mnie rozpoznał i pstryknął palcami a zamknięte drzwi za mną otworzyły się i moje nogi zaczęły iść same w tył.
- Przepraszam, zaraz wrócimy do wykładu tylko zaprowadzę tego jegomościa do sekretariatu.- powiedział Stolas po czym zaczął iść w moją stronę trzaskając za sobą drzwiami od auli.
- Czego chcesz Aza? I czemu rujnujesz mój wykład kurwa mać?- zapytał mnie troszkę zdenerwowany.
- Stolas, kupe lat.- powiedziałem.- Um, potrzebuje małej pomocy, stwórca zesłał na mnie oddział stróży anielskich a nikt nie chce mi pomóc. Jesteś moją jedyną nadzieją.- powiedziałem do mojego rozmówcy z nadzieją że go przekonam, wiedziałem że jest jednym z księci piekieł, nawet potężniejszym od Beliala, z mocami takimi które napewno poradziły by sobie z aniołami.
- Aza kurwa, nie ma chuja że ci pomogę.- a w zasadzie coś w tym stylu mi odpowiedział, nie słuchałem go dokładnie bo nie była to odpowiedź która mnie satysfakcjonowała.
Po parunastu minutach Stolas zgodził się mi pomóc, odwołał swój wykład i pstryknięciem palca otworzył portal do piekła. Powiedział że musi wziąć coś ze swojego domu i zaraz wróci, więc usiadłem na ławce na korytarzu i włączyłem telefon a na nim Candy crush saga. Nim skończyłem 3 poziom portal znów się otworzył a z niego wyszła dziwna sowa z koroną na głowie, po wejściu do piekła każdy demon zmienia się w swoją demoniczną formę automatycznie chyba że się temu oprze.
- mój grimour, księga którą ma wszystkie niezbędne informacje do tej walki.- powiedział Stolas trzymając w swoich szponach księgę.
Nim się kapnął że dalej był w formie sowy przez korytarz przechodził jakiś chłopak, zobaczywszy sowę w koronie upadł i chyba dostał zawału, nie pamiętam dokładnie. Mój sowi kompanion pokiwał głową na boki i zmienił swą postać w młodego mężczyznę ubranego w ciemno niebieski garnitur, z czarno niebieskimi krótkimi włosami oraz swoją fizyczną koroną, i nie zapominając o swoich okularkach których wcale nie potrzebował bo nie miał wady wzroku, uznawał że są stylowe i dodają mu gracji. W sumie nie dziwię się, był władcą rodu Goetia więc gracja mu raczej przystawała. Po zmianie powiedział że musimy się przygotować i czy jestem w stanie walczyć, odpowiedziałem mu że w zasadzie to tak ale nie mam żadnej broni. Po chwili dostałem od niego piękną katanę wzmocnioną demoniczną energią żeby zwalczać anielską armię. Wtedy również przypomniało mi się że miałem iść na wykład więc powiedziałem Stolasowi że spotkamy się u mnie w akademiku za 3 godziny i dałem mu moje klucze a ja sam poszedłem na wykład, tak z kataną w ręce przez co prawie wyleciałem ale powiedziałem że to rekwizyt który będzie mi potrzebny do klubu teatralnego. Po wykładzie wróciłem do swojego pokoju a na miejscu zastałem zjaranego Floriana który właśnie zajebał bucha i podawał skuna Stolasowi, no cóż tego widoku się nie spodziewałem ale uznałem że to pierdole. Trochę rozluźnienia się przyda więc odstawiłem katanę pod szafę i usiadłem na krześle które przeniosłem z pod biurka do łóżek na których siedzieli i wziąłem skręta oraz włożyłem go do ust. Jedyne co pamiętałem dalej to to że się ujaraliśmy, i następnego dnia rano wstałem z ziemi bez spodni i z jedną skarpetką, poszedłem do naszej lodówki oraz wyciągnąłem resztę kebaba którego miałem poprzedniego dnia na obiad. Odwijając folię z tortilli usłyszałem za oknem krzyki, szybkim krokiem podbiegłem do niego i wyjrzałem. Na ulicy zobaczyłem armię aniołów zabijających ludzi którzy przechodzili, wypytywali o mnie i ta jedna wredna suka kurwa, Dżesika zawsze byłem od niej lepszy więc szukała na mnie sposobów powiedziała gdzie mieszkam, wskazała na moje okno palcem, momentalnie każdy z aniołów odwrócił się w tę stronę i zaczął lecieć wprost na moją ścianę. Miałem jakieś 20 sekund zanim rozwala mój pokój więc złapałem za katanę i szukałem Stolasa, okazało się że po zjaraniu zaliczył nockę w kiblu żygając co pięć minut. Szybko go obudziłem i przdestawiłem sytuację a ten momentalnie otrzeźwiał i poszedł po swój grimour. Gdy już miał go chwytać moja ściana nagle zaczęła lecieć w naszą stronę, jakimś cudem każdy z jej kawałków ominął Floriana który spał na swoim łóżku w słuchawkach przez co pewnie się nie obudził.
- Azza, Stwórca wystawił za ciebie list gończy co oznacza twój koniec. Przyszliśmy po twoją głowę, która zaraz zdobędziemy.- powiedział patrząc mi się w oczy jeden z aniołów, wystawił w moją stronę swoją włócznię a po chwili pojawił się przede mną zamachując się nią z szaleńczym uśmiechem na ustach oraz oczami z których prawie że wylatywały płomienie nienawiści.
Sory ale muszę kończyć, resztę dopisze następnym razem.