chłopak na stopa
Wyświetlenia: 1030 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
Na drugi dzień rano pojechaliśmy wyposażeni w wyborne trunki i prowiant na drogę całą ekipą samochodem do Batumi, pięknego gruzińskiego miasta nad wybrzeżem Morza Czarnego. Po drodze w przypływie dobrego humoru zebraliśmy z trasy jednego chłopaka na stopa. I tu zaczyna się właściwy fragment opowieści. Chłopak okazał się bowiem Polakiem, a w dodatku znanym podróżnikiem z własnym kanałem na youtube. Michał (bo tak miał na imię) pomimo dziwnej aparycji (chudzielec ubrany na styl żołnierski z dziwną czapką rogatywką) i smrodku wynikającego zapewne z wielu dni tułaczki wydawał się początkowo sympatycznym kolesiem. Szybko dołączył do naszej imprezki wewnątrz busa, a po chwili rozkręcił się na tyle, że sam wznosił toasty wykrzykując ochoczo "na zdarawie!", "charaszo!" i inne takie. Opowiadał też jak był na Syberii. "Eto wsjo chuj!" wykrzykiwał rozochocony "Na Syberii eta życie!". Postanowiliśmy go wziąć ze sobą do Batumi, na kolację i do hotelu, żeby chłopak się wykąpał i dożywił po wielodniowej podróży i spaniu w rowie.
Michał pojawił się na imprezie na dole hotelu, nie zmienił jednak niestety swoich żołnierskich ciuchów, ani się nie wykąpał pomimo naszych sugestii. Kręcił się więc w swojej wojskowej czapce-rogatywce między ludźmi ubranymi w koszule i marynarki, co wyglądało - przyznacie - dziwnie. Dopóki opowiadał o diewuszkach było jeszcze w porządku, ale w ramach zwiększanej ilości spożywanej wódki Michał zaczął zaczepiać ludzi próbując wzniecać kłótnie na temat wojny ojczyźnianej. Kiedy poszarpał się z jednym Gruzinem i zaczął go okładać ramieniem od kamerki (z tym kijkiem nie rozstawał się nigdy, nawet jak szedł się wysikać), z którym posprzeczali się o Stalina, musieliśmy go wyprosić z imprezy i hotelu. Michał poszedł do swojego pokoju po rzeczy, zajebał przy tym cały papier toaletowy i mydło z pokoju "bo mu sie w trasie przyda". Wyszedł z hotelu naburmuszony, przeklinając cicho pod nosem i twierdząc, że przez nas będzie teraz spał w rowie .
Impreza toczyła się tymczasem dalej, o incydencie już wszyscy zapomnieli, a ja poznałem jedną całkiem fajną laseczkę Katię. Katia okazała się być studentką socjologii. Dziewczyna nie dość, że ładna, to jeszcze inteligentna. Niestety bardzo biedna, ale to standard tam. Rozmawiało nam się wybornie, wymienialiśmy coraz dłuższe spojrzenia, i w końcu po dłuższych flirtach poszedłem z Katją do swojego pokoju. Zapowiadało się zajebiście, bo miały to być moje pierwsze seksy od ok. 2 lat, a dziewczyna była naprawdę śliczna. Oboje byliśmy dość mocno narąbani, ale po wejściu do pokoju wytrzeźwialiśmy w momencie, bo okazało się, że łazience ktoś był. Wchodzimy do łazienki, a tam w wannie leży rozjebany plecak na stelażu, na podłodze rozłożony śmierdzący śpiwór, na kiblu stoi słoik z grzałką, a Michał podróżnik myje sobie jakby nigdy nic nogi w umywalce! Michał zamiast wyjść z hotelu, dostał się jakimś cudem do mojego pokoju! Czar natychmiast prysł. Laska oczywiście wkurwiona na maksa i stwierdziła, że z takimi brudasami to ona się nie zadaje i jak nas nie stać za pojedyncze pokoje, to ona, biedna studentka za nas zapłaci, po czym odwróciła się i wyszła. Nawet nie zdążyłem wytłumaczyć. Za chwilę przybiegł portier z recepcji, którego po drodze powiadomiła. Musieliśmy płacić karę za dodatkową osobę, karę za dezynfekcję łazienki, a Michał tylko zarzucił plecak, wesoło rzucił "spasiba za gościnu!", poprawił rogatywkę na głowie i ruszył dalej w drogę. Michał, jak to czytasz, to wiedz, że ci tego upokorzenia z Katją nigdy nie zapomnę!