Card image cap

Druga Krucjata Dziecięca

Views: 989 / 0 | Series: Historic | Added by:anon

>bądź mną
>Niemcy, XIII wiek
>mieszkasz w chacie z gówna i blachy falistej w małej mieścinie w Nadrenii razem ze swoimi rodzicami i młodszym bratem Carlem
>nie żyje wam się źle, ale no nie można powiedzieć, że jest też jakoś wybitnie dobrze
>ojciec ledwo dycha bo zapierdala dzień w dzień, żeby utrzymać waszą rodzinkę, a matka robi co może żeby jego wysiłki nie poszły na marne
>nawet twój brat, mimo młodego wieku pomaga starszym na tyle ile potrafi, jeżdżąc co tydzień na targ sprzedawać to, co tam wam w ogródku urosło albo chodzi z ojcem do lasu wygrzebywać z ziemi wszystko co da się zeżreć
>no i jesteś ty, życiowy nieudacznik, który nie jest w stanie nawet wiadra wody ze studni przynieść żeby się po drodze nie wyjebać
>rodzice przewracają oczami, ale póki starcza jedzenia na wykarmienie czterech gęb nie robią ci awantur o siedzenie na dupie całymi dniami i ślinienie się do tej cycatej Helgi z sąsiedniej wsi
>ale pewnego dnia twoje życie nagle się odmienia, gdy do waszej wsi przyjeżdża banda jakichś dzieciaków wykrzykując jakieś propagandowe hasła
>okazuje się, że planują wyruszyć na kolejną krucjatę, odbić kurwa Jerozolimę XD
>słyszałeś o nieudanej wyprawie dzieciaków z Francji, które skończyły jako niewolnicy w Egipcie i szczerze nigdy nie spodziewałeś się, że ktoś będzie na tyle głupi, żeby powtórzyć cudowny plan wysłania kilkudziesięciu tysięcy gówniaków przez całą Europę, żeby zdechły sobie po drodze
>ale najwyraźniej znalazł się ktoś równie głupi jak Stefan z Cloyes
>Mikołaj z Kolonii, podobnie jak Stefan ubzdurał sobie, że Bóg oczekuje od dzieci, że ruszą pomóc odbić Ziemię Świętą i obwołał się pierdolonym prorokiem, który dostał zadanie doprowadzenia ich tam
>jednak ucząc się na błędach swojego poprzednika zaktualizował swój plan i stwierdził, że przemoc niczego nie rozwiąże, więc pójdą po prostu do muzułmanów i grzecznie poproszą, żeby oddali im Jerozolimę XDDD
>stoisz w tłumie i słuchasz ich pierdolenia z bananem na mordzie
>wśród wieśniaków dostrzegasz Carla, który słucha z zafascynowaniem tego komicznego przemówienia
>chcesz do niego podbić i wyśmiać, ale znika gdzieś za chatą i nie chce ci się za nim lecieć
>wracasz do domu i od razu po wejściu do chaty zastajesz matkę i ojca siedzących na krzesłach z założonymi rękami
>Carl siedzi na podłodze, podjarany jakby właśnie kurę wyruchał
>już wiesz co się święci
>”stwierdziliśmy z matką, że kolejna krucjata dziecięca jest cudownym pomysłem” mówi ojciec
>”dlatego wyruszycie z Carlem na tę wyprawę, pomożecie dopełnić się Boskiej woli”
>próbujesz powiedzieć im, że masz przecież 35 lat i w sumie to nie łapiesz się za bardzo pod definicję dziecka, ale zagłusza cię twój spierdolony brat, który zaczyna biegać po całej chacie, drąc jape, że jest najwierniejszym boskim sługą i jest gotów oddać życie w tak szczytnym celu
>wzruszasz ramionami i mówisz, że spoko bo wiesz dobrze, że rodzice nie dadzą się przekonać
>jednocześnie uświadamiasz sobie, że to idealna okazja, żeby zaimponować Heldze
>pójdziesz z nimi kawałek, potem zawrócisz z powrotem do domu, po drodze wysmarujesz się krwią, a następnie powiesz wszystkim że jesteś ostatnim ocalałym z wyprawy, który cudem przeżył starcie z siłami wroga
>jeśli to nie sprawi, że wskoczy ci prosto na kutasa to już naprawdę wyczerpią ci się opcje
>dowiadujesz się, że krucjata Mikołaja składa się z dwóch grup
>pierwsza, dowodzona przez samozwańczego proroka idzie przez zachodnią Szwajcarię i Italię, zaś druga przejdzie przez środkową Szwajcarię i będzie improwizować z resztą
>wybór nie jest zbyt trudny, bez wahania wybierasz z Carlem pierwszą ekipę
>zebrało się was 12 tysięcy gówniaków, o cie jasny chuj
>tym razem sytuacja nie wygląda tak źle jak w przypadku pierwszej dziecięcej krucjaty, sporo osób ma konie, część nawet jedzenie
>może rzeczywiście nie będzie tak źle
>ruszacie nazajutrz
>przechodzicie przez Bazyleę, po drodze gubiąc jakiś tysiąc dzieci i docieracie do Genewy
>wtedy pojawia się pierwsza przeszkoda i to naprawdę spora
>Alpy
>pierdolone Alpy
>próbujesz przepchać się do Mikołaja i powiedzieć mu, że nie nazywa się Hannibal i może lepiej zawrócić, ale wokół niego zebrała się taka grupa adorujących wiernych, że ledwo byłeś w stanie trafić w niego kamieniem
>no chuj, najwyżej umrzesz
>przypominasz sobie nagle, że przecież wyruszyłeś z Carlem
>kurwa mać, gdzie jest ten gówniak
>oczywiście się zgubił, jakżeby inaczej
>no i weź go teraz szukaj w tym tłumie
>dobra, chuj, potem się znajdziecie
>jakimś pierdolonym cudem udaje wam się przejść przez Alpy, nawet mimo faktu, że nie macie słoni
>teraz to już w ogóle ubyło wam członków, połowa albo spierdoliła się w jakąś przepaść albo wyjebała gdzieś w śnieg i nigdy więcej się nie podniosła
>masz cichą nadzieję, że nie było wśród nich Carla bo matka się trochę wkurwi
>tyle dobrego, że przynajmniej ktoś spojrzał wcześniej na mapę bo przełęcz Mont-Cenis ułatwiła wam zadanie i ledwo żywi docieracie do Genui
>całkiem ładna ta Italia tak swoją drogą, nie to co te wasze Niemcy, pierdolona dziura w ziemi
>i przychodzi w końcu ten moment, na który wszyscy czekali
>stajecie na plaży
>czas, by morze się przed wami rozstąpiło i pozwoliło wam przejść prosto do Jerozolimy
>ale co się dzieje, Bóg najwyraźniej przysnął, bo fale za chuja nie chcą rozsunąć się na boki
>wszyscy zbierają się wokół Stefa- znaczy Mikołaja i pytają o chuj chodzi
>a ten na to, że izi mordeczki, może morze się rozstąpiło, tylko nie w tym miejscu
>i każe wam zapierdalać wzdłuż brzegu, szukając ścieżki przez ocean XDDD
>zastanawiasz się czy to już nie jest ten moment, w którym odwracasz się na pięcie i wracasz do domu
>ale najpierw musisz znaleźć Carla, więc decydujesz się odłożyć trochę swoją dezercję
>część dzieciaków uświadamia sobie, że zostało wyruchanych i stwierdzają, że mają w chuju plan Mikołaja
>zachęceni przez władze miasta zostają sobie w Genui
>ależ im zazdrościsz, echhh
>a wy dalej kurwa idziecie po tej plaży, szukając rozstąpionego morza
>nie tak to sobie wyobrażałeś
>wreszcie docieracie do Pizy
>z piachu wygrzebuje się jakiś menel i mówi, że ma hehe dwa statki i sami wiecie co było dalej
>na szczęście Mikołaj nie jest tak tępy, żeby przystać na jego propozycję zabrania się do Palestyny i decyduje się pogadać z papieżem i dowiedzieć się czemu Bóg nie chce im kurwa morza rozstąpić
>w sumie Rzym jest praaaaawie po drodze do domu, więc zabierasz się z nimi
>udaje ci się też w końcu namierzyć Carla
>najwyraźniej został głównym przydupasem Mikołaja i bez przerwy za nim chodzi, pytając czy nie chce może wody, pieczonego kurczaka albo szybkiego loda z połykiem
>już chyba byś wolał, żeby zamarzł sobie w tych Alpach
>no ale po kolejnych kilku tygodniach udaje wam się doczołgać do Rzymu
>”dzień dobry, chcemy rozmawiać z papieżem Innocentym”
>”papież jest zajęty, planuje właśnie szczegóły bitwy pod Las Navas de Tolosa, to najwyższy czas pokazać tym chędożonym muzułmanom, gdzie ich miejsce” powiedział Mikołajowi strażnik przy bramie
>”o, to się idealnie składa, bo my w podobnej prawie” odparł mu wasz wielki prorok
>”no dobra, to wchodźcie”
>jego mina, kiedy dwa tysiące dzieci wlewa się do papieskiej kwaterki powinna zostać uwieczniona na jakimś pierdolonym popiersiu
>Innocenty właśnie ekskomunikował połowę europejskich władców, więc był w wyśmienitym humorze
>”co tam dzieciaki”
>”morze nie chce się przed nami rozstąpić”
>”przejebana sprawa”
>”no żebyś wiedział mordo”
>papież mówi wam, żebyście wracali do domów bo on już ma swój plan odbicia Jerozolimy i nie chce konkurencji
>Mikołaj coś tupnął, coś mruknął, no ale mówi że spoko
>Carl się prawie nie zesrał jak to usłyszał i uciął sobie drzemkę na papieskim dywanie, po czym wstał i powiedział, że Jezus mu się objawił we śnie i ogłosił go następcą Mikołaja, kolejnym prorokiem
>parę dzieciaków serio to kupuje i wyruszają swoją pięcioosobową ekipą z powrotem w stronę morza
>wtedy po raz ostatni widzisz Carla
>zbijasz piony z resztką waszej ekipy, mówisz że trzeba to kiedyś koniecznie powtórzyć i ruszasz w drogę powrotną do domu
>jesteś już praktycznie w połowie drogi, kiedy przypominasz sobie o tych pierdolonych Alpach
>no nic, już za późno żeby iść naokoło
>jesteś już na przełęczy
>już kurwa czujesz Helgę na swoim kutasie, kiedy nagle kamień osuwa ci się pod nogą i spierdalasz się prosto w przepaść
>kurwa mać, nie tak to miało wyglądać
>krucjaty dziecięce, najlepsze inby w zachodniej Europie
Card image cap



Top of week
Sending...