W przedziale
Wyświetlenia: 1241 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
>anon
>lvl 17
>jedź pociągiem do wujka mietka o którym wiesz tylko tyle, że ma tłustą żonę
>szukaj swojego przedziału
>cały wagon zajebany torbami i walizkami
>tor przeszkód lvl hard
>docierasz do przedziału
>Dzień dobry, przepraszam, to miejsce jest moje
>stara prukwa coś mamrocze pod nosem, ale przesiada się o jedno miejsce
>siadasz na wymarzonym miejscu przy oknie
>zanim jednak odsapniesz, uchylasz okno, bo skwar
>Janusz przed tobą wydał się zaniepokojony, przewraca oczami zerkając na swoją żonę, Grażynkę
>ta wstaje, przeciska się ze swoim bebechem do okna i zamyka, po czym perfidnie patrzy się na ciebie z uśmiechem wypowiadając kredo wszystkich Grażyn
>TROCHĘ MI WIEJE
>zirytowany zastanawiasz się chwilę, ale stwierdzasz, że nie warto się pocić dla jakiegoś babsztyla
>otwórz okno ponowanie
>Grażynka patrzy na ciebie wrogo, po czym przewraca oczami i bierze się za czytanie jakiejś ulotki z Tesco czy innego Auszana
>tym razem wygrałeś anon, nie zmarnuj tego
>widzisz jak Janusz przesyła ci spojrzenie wdzięczności
>+10 do zajebistości
>oprócz małżeństwa i starej baby, która szturcha cię co jakieś pół minuty, zauważasz loszkę 6/10
>gapi się w telefon i słucha czegoś na słuchawkach
>wszystko byłoby fajnie, gdyby nie opierała się brudnymi klapkami na przeciwnym siedzeniu
>wewnętrzna siła zmusza cię do reakcji, jednak się powstrzymujesz
>z trzema kobietami nie masz szans
>stary babsztyl szturcha cię jeszcze pięćdziesiąt razy i chętnie zasadziłbyś jej lepę, jednak nadchodzi zbawienie
>drzwi od przedziału otwiera ksiądz
>młody, wysoki, z ładnym uśmiechem
>takie 9/10, ale no homo
>chwilę się wam przygląda po czym otwiera swoje piękne różowe usta
>"Szczęść Boże. SZCZĘŚĆ BOŻE, PO POLSKU NIE ROZUMIESZ?"
>stara baba od razu mi odpuściła, wpatrując się w kapłana z miną kota ze Shreka
>"Czy mógłbym się dosiąść?"
>cała trójka wrednych bab zrobiła się nagle taka potulna
>XD.mp4
>ksiądz siada naprzeciwko loszki, więc ta, nie ma gdzie wsadzić swoje śmierdzące giry
>stara baba od razu się do niego przysunęła
>a gdy wspomniał, że trochę gorąco, Grażyna sama wstała i jeszcze bardziej otworzyła okno
>TICZ MI MASTER
>nie odrywasz od niego wzroku, próbując odkryć jego tajemnicę
>uśmiecha się do ciebie
>boner.jpg
>jak on to robi?
>w pewnym momencie wypowiada te słowa. tajemne zaklęcie, które daje mu taką siłę.
>"Ma ktoś ochotę na pomarańczę?"
>pasażerowie patrzą się po sobie, by w ostaniej chwili przed zwątpieniem księdza, głos Janusza rozległ się w przedziale: "Ja bym w sumie zjadł"
>Yoda tylko na to czekał
>wstał gwałtownie i z jego rękawa wypadły trzy pomarańcze, którymi zaczął żonglować
>wtf
>nagle z trzech, zrobiło się pięć, a potem niewiadomo skąd kolejne dwie
>kapłan przerzucał, odbijał, kozłował owocami przez kilka minut
>stara baba klaskała i śmiała się jak dziecko, a młoda loszka wpatrywała się z otwartą gębą
>sztuczki były niemal hipnotyczne i miałeś wstać i zacząć trzepać kapucyna, gdy nagle kapłan podskoczył, zrobił dwa salta w powietrzu, żeby wylądować w szpagacie
>dopiero teraz zauważyłeś, że na korytarzu zebrała się grupka gapiów
>ksiądz stanął pewnie, wyciągając rękę z pomarańczą do Janusza obżerającego się w tym czasie kanapką z tuńczykiem
>"Masz, weź pomarańczę" rozbrzmiało tak melodyjnie, że samemu zachciałeś się poczęstować
>Janusz wyciągnął rękę, gdy ksiądz cofnął swoją
>uśmiechnął się swoimi pięknymi różowymi ustami, po czym rozchylił sutannę odsłaniając swój najlepszy brzuch
>"Haaa kuhwa, nie dla psa, dla Pana Boga to"
>tak, to on, wiedziałem
>Testoviron, król pomarańczy, bohater, na którego nie zasługujemy, ale którego potrzebujemy
>MÓJ BOHATER
>potem zwrócił się do gapiów
>"Polaki robaki kuhwa"
>pokazał swoją kolekcję rolexów, po czym wyszedł z przedziału zabierając ze sobą swojego kumpla Mokebe i tykali razem tych gapiów patykami
>boner nadal