romans żony
Wyświetlenia: 1095 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
-Nie…
-Aaa, to było jakiś rok temu kręcił się przy niej taki przylizany frajerzyna. Literat czy coś. Gołodupiec w każdym razie.
-To żadna konkurencja dla pana, szefie.
-No, niezupełnie, moja żona zawsze miała skłonności romantyczne. Oszalała na punkcie tego człowieka. Zabrała go na wakacje do jakiegoś afrykańskiego kraju, nazwy nie pamiętam. Z resztą tam ciągle powstają jakieś nowe kraje. I wyobraź sobie, już pierwszego dnia pobytu, spotkała ich niemiła przygoda. W hotelu ktoś włamał się do ich pokoju i ukradł im wszystkie rzeczy oprócz szczoteczek do zębów i aparatu fotograficznego.
-Aparatu nie zabrali?!
-No nie zabrali… Ale zakochana para nie widziała w tym nic dziwnego. Moja żona miała karty kredytowe, więc kupili nowe ubrania. Miło spędzali czas, jeździli na safari, robili zdjęcia o zachodzie słońca, patrzyli na siebie zakochanym wzrokiem. Postanowili, że po powrocie do Polski zamieszkają razem. Moja żona wystąpi o rozwód i potem się pobiorą. Powrócili opaleni, szczęśliwi i jeszcze bardziej zakochani. Dopiero po jakimś czasie moja żona przypomniała sobie, że nie wywołała filmu z tej bajkowej wycieczki. Okazało się, że jest tam kilka zdjęć, które nie oni robili, tylko trzej miejscowi Murzyni, którzy włamali się do nich pierwszego dnia. Na tych zdjęciach ci Murzyni wsadzali sobie ich szczoteczki do zębów w dupę. A oni potem, przez cały miesiąc, tymi szczoteczkami myli zęby. Niestety, ich miłość nie przetrwała tej próby. Moja żona nadal kochała tego człowieka, ale nie mogła się przemóc żeby go pocałować. Cały czas miała przed oczami tych trzech Murzynów – z jego szczoteczką do zębów w dupie.
-Co za przypadek!
-A kto powiedział, że to był przypadek?