Niedźwiedź Barabasz

Wyświetlenia: 1866 / 0 | Seria: Załoga Tankowca Lotus | Dodano przez:anon

Z Dziennika Donana, wpis 269

Dzisiaj na wyrębach zdarzyła się przykra sprawa. Mianowicie Myrman, kierownik zmiany został poważnie poturbowany
przez agresywnego niedźwiedzia. Życie drwala nie jest łatwe, to fakt, jeśli jednak chodzi o takie przypadki
to nie sa one najczęstsze. Jednym słowem Myrman miał wyjątkowego pecha. Kiedy w przerwie w ostrzeniu siekiery
uwalniałem krakena w wychodku rozmyślałem nad przyczynami wypadku. Czy to był przypadek? Oj kurwa nie sadzę. Bo niby
co zwabiło niedzwiedzia do najgłośniejszego miejsca w lesie. Przez drwali zwierzęta juz dawno opuściły tę część lasu.
Nasunęła mi się myśl ,że niedźwiedź był chory na umyśle, odrzuciłem ją jednak prędko ,ponieważ zwierze z daunem
czy innym parkinsonem nie dałoby rady tak sprytnie zajść Myrmana od tyłu i dobrać mu się do dupy. Zapomniałem bowiem wspomnieć
że nasz kochany Myrman poza pobiciem został brualnie zgwałcony, przez niedźwiedzia, wyobrażasz sobie pamiętniczku!

Gdy opuściłem budkę zobaczyłem ,że niedźwiedzia pakują na biały wóz. Dwóch typków w białych kitlach starannie przymocowywało
ogłuszone obuchem siekiery zwierze do przyczepy. Zaciekawiło mnie czy ci ludzie również zauważyli pewne zbierzności wypadków i czy zamierzają
zbadać misia. Stwierdziłem ,że należy sytuację zbadać i ruszyłem za nimi na moim rowerze firmy Vorki.
Jechaliśmy dobrą godzinę ,a nogi zdąrzyły mi już dobrze zwiędnąć. Funkcjonariusze zdjęli niedźwiedzia z przyczepy i na noszach przenieśli
do garażu. Przyszło im to z niemałym trudem ,ponieważ niezły był to bydlak. Pewnie większość jego wagi stanowiły splątane kudły
ale napewno ważył wiele. Podkradłem się do okienka przez które było widać wnętrze pomieszczenia i skupiłem się.
- Do roboty Klajszter- powiedział wąsacz i rozbierznym zezem- pora zbadać tego misia.
- Nie lepiej dobrac mu sie do dupy puki jest nie przytomny?- odparł drugi, niski łysol w obcisłym kombinezonie.
Zatkało mnie. Myślałem ,że mam do czynienia z naukowcami, naukowcami zdrowymi psychicznie i moralnie ,a tu proszę zeofile, a przynajmniej
jeden.
- Zaraz zaraz, spokojnie. Jeszcze chwila, musze go obejrzeć.
Ok, jednak obaj sa pojebani. Postanowiłem reagować. Wjebałem się na tak zwanej płnej kurwie. Stłukłem głowa szybkę co umozliwiło mi
wciśniecie mi się do środka. Zanim dostałem potężnego gonga na pysk zdążyłem zauważyć spory arsenał sprzętu do sado-maso. Miotnęło mną
o ziemię. Pod okiem zaczęła mi kwitnąć konkretna pizda. Wstałem, ale zaraz dostałem drugi raz. Odturlałem się chroniąc nos przed obcasem
wąsacza. Uniosłem sie na kolana i odrazu uchyliłem żeby nie dostać butem w brodę. Celnie wymierzony kopniak chybił ,a ja już stałem w pozycji
bojowej B| . Seria ciosów tego w kombinezonie spłyneła po mojej gardzie. Zamarkowałem cios w podbrzusze a gdy ten schylił sie odruchowo dostał
kolanem w nos. Rzuciło nim o stół na którym leżał rozciągniety niedźwiedź. I wówczas skończył się dzień dziecka. Zanim wąsacz sie ogarnął miś był
już na nogach, zanim wąsacz do mnie doskoczył mis już na niego szarżował, zanim wąsacz coś wyczaił juz nie miał wąsów, ust nosa i oczu.
Zamiast twarzy miał tylko krwawy budyń.
- Dzieńdobry- miś wyciągnął do mnie dłoń- nazywam się Barabasz.
Odwzajemniełem uścisk.
- Nie musisz się bać, lubie jebać ale nie lubię jak mnie jebią :)
Nie wiedziałem czy mam sie czuć urażony, ale uśmiechnąłem się i zaprosiłem misia na kawę, zwędziwszy uprzednio różowe, puchate kajdanki.

Tak to ja, nie lubię jak mnie jebią ale jebac lubię, to jest Donan moja wtyczka w świecie ludzi, nazywam sie niedźwiedź barabasz i jestem członkiem
zaginionego, greckiego tankowca Lotus.



Top tygodnia
Wysyłanie...