Wegezjebka
Wyświetlenia: 617 / 0 | Seria: Zwyczajne | Dodano przez:anon
Samo to w sobie nie było dla mnie problemem - niby lubiłem od zawsze ojebać wielkiego schabowego na obiad, ale nigdy nie byłem typem człowieka, co sra się o to, że każdy musi koniecznie jeść mięso. Starałem się ją tym samym wspierać i np. nie jeść przy niej produktów pochodzenia zwierzęcego. Z czasem jednak wszystko się pogorszyło, bo loszka zaczęłą oglądać te słynne filmy z żółtymi napisami na you tubie co mają po 200 wyświetleń przez 5 lat jak wiszą na kanale, w których "naukowiec" próbuje przekonać, że krowy tak naprawdę mają 200IQ a pozostałe 30% składu parówek to azbest. Jeszcze chuj z tym, że to oglądała, ale później było jebanie o to, że ona to w sumie od zawsze była pro wegan, gdzie jeszcze miesiąc wcześniej zingera zagryzała dwoma skrzydełkami z kefca. Do tego zaczęła się powolna indoktrynacja mnie oraz znajomych, że zjedzenie chociażby jednego jajka totalnie rozpierdoli cały ekosystem i ani się spojrzymy a już wywołamy efekt motyla i cały biegun południowy roztopi się przez nasze działania.
W pewnym momencie miałem już tego serdecznie dosyć. Chciałem w jakiś sposób zakończyć ten związek, ale jako człowiek wychowany w internecie chciałem, aby cała sytuacja była zrobiona z przytupem a nie na zasadzie "miło było, żegnaj". Obserwowałem więc codziennie jej instagrama, na którym wrzucała ciekawostki z życia wegan. Wyjątkowo upodobała sobie przy tym udostępnianie top tier owoców, gdzie zjedzenie jabłka miało rzekomo całkowicie podnieść twoją samoocenę, gruszka leczyła z bomby bezbłodność, zaś opierdolenie rzodkiewki od razu powiększało rozmiar prącia o 15 cm. Istotną informacją przy opracowaniu planu był również fakt, że loszka naturalnie złapała hejt na wszelkiej maści korporacje i mainstream, przez co jakakolwiek próba logicznego porozumienia była z miejsca stracona.
Tak więc pewnego dnia spotykam się z nią, buzi buzi, co tam słychać, a nic w porządku, ale wiesz, że jedzenie kabaczków pozwala ci widzieć jak sokół? Dobra, dosyć tego pierdolenia, czas wkroczyć do akcji.
- Wiesz co Karynka, bardzo często przeglądam twojego instagrama nie tylko jako twój hehe bolec ale również ze względu, że wrzucasz tam mnóstwo ciekawych rzeczy, które w końcu pozwoliły mi odkryć prawdę
- O to super Anon, niezwykle się cieszę, że przejrzałeś na oczy to, o czym mówię od dłuższego czasu
Od słowa do słowa powiedziałem jej, że dzięki niej odkryłem niesamowitą moc owoców. Karynka była ucieszona, że w końcu zawładnęła moim umysłem i jej sekta powoli się rozrasta.
- I do czego doszedłeś w swoich przemyśleniach?
- A no doszedłem do tego, że skoro owoce są takie zdrowe, ale ciężko znaleźć takie, które są naprawdę najwyższej jakości (inb4, mieszkamy na zadupiu, gdzie w okolicy jest tylko monopolowy "U Wiesława" oraz Biedronka, tak więc dostanie lepszych produktów rzeczywiście było problematyczne), poszedłem za tym, co mówią w reklamach i kupiłem sobie na początek zozole
- Że co kurwa, jakich zozole?
A więc tak